Czerniak atakuje młodych ludzi i nie ma litości. Mity na temat zmian skórnych mają się dobrze
Monika Przybysz
09 lipca 2020, 18:46·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 lipca 2020, 18:46
Pamiętam pacjenta, młodego mężczyznę, który zgłosił się do poradni chirurgicznej w zupełnie innej sprawie. Zauważyłam jednak podejrzaną zmianę zlokalizowaną na jego łopatce. Zmiana była duża, ciemna, z zaczerwienieniem dookoła. Zasugerowałam, że trzeba ją wyciąć. Nie, mój ojciec ma coś podobnego i żyje – machnął ręką trzydziestolatek. Na szczęście, zarówno ojca jak i syna udało się przekonać do prostego zabiegu – opowiada dr Anna Dołaszyńska-Żółkiewska ze Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach.
Reklama.
Wynik badania histopatologicznego nie pozostawiał wątpliwości: to był złośliwy nowotwór skóry.
Idzie rak...
Każdego roku w naszym kraju stwierdza się około 50 tysięcy przypadków nowych zachorowań na nowotwory złośliwe skóry, w tym ponad 3 tysiące stanowią zachorowania na czerniaki. Niestety, w ciągu ostatnich 20 lat zapadalność na czerniaka drastycznie się zwiększyła. To oznacza, że onkologiczna czujność może uratować życie, a szybka reakcja spowodować, że będzie można mówić o wyleczeniu – podsumowuje specjalistka.
Stek bzdur
– Toczymy walkę z chorobą, ale równie często musimy stawać do walki z mitami i pseudomedycznymi przekonaniami. W przypadku czerniaka narosło ich wiele z naczelnym "rak nie lubi noża". Słyszałam już także o tym, że jeśli tknę narzędziem chirurgicznym zmianę to ona zaraz się rozsieje - mówi dr Anna Dołaszyńska-Żółkiewska.
Latem, gdy zazwyczaj odkrywamy zarówno nogi, plecy jak i ręce, łatwiej jest dostrzec podejrzane zmiany, które mogą kwalifikować się do wycięcia i dokładnego zbadania. Nie obawiajmy się zwracać uwagę na znamiona na ciele np. u naszych znajomych, przyjaciół, ludzi, z którymi spędzamy czas.
Czerniak jest nowotworem o wysokiej złośliwości i śmiertelności, która, niestety, wzrasta. To najważniejszy argument za tym, że w zwracaniu uwagi na znamiona nie powinno być nic dziwnego.
Wyciąć i co dalej?
Gdy udamy się z niepokojącą zmianą do lekarza, a ten podzieli nasze obawy - nastąpi wycięcie naszego "wroga” by poddać go następnie badaniu histopatologicznemu.
– Określa ono, czy to zmiana nowotworowa, jakie jest jej zaawansowanie i jakie leczenie najlepiej w tej sytuacji zastosować. Okres oczekiwania na wynik z pewnością nie należy do najłatwiejszych, ale zawsze trzeba podejść do sprawy tak, że nawet jeśli zmiana była złośliwa to wczesna reakcja daje szansę na powrót do zdrowia – przypomina dr Dołaszyńska.
Daj sobie szansę
Specjalista usuwa zmiany na skórze wraz z marginesem zdrowej tkanki, następnie zapada decyzja o wykonaniu biopsji tzw. węzła wartowniczego - najbliższego węzła chłonnego.
– Walka z wcześnie wykrytym nowotworem jest zdecydowanie prostsza niż z takim, który na wykrycie czekał zdecydowanie zbyt długo. Leczenie jest wtedy skomplikowane: to tzw. terapia celowana jak i leczenie w formie immunoterapii. Warto dać sobie szansę. Ulga, gdy okaże się po zbadaniu znamienia, że to nic złego jest bezcenna – podsumowuje dr Dołaszyńska-Żółkiewska.