Przed nami czas, w którym opalanie nie wchodzi w grę (przynajmniej w Polsce), dni są coraz krótsze, a przez pandemię koronawirusa strach wychodzić na dwór. Czy powinniśmy się obkupić w pigułki z witaminą D, o której tyle się mówi, że jest konieczna do przetrwania okresu jesienno-zimowego?
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Moim rozmówcą jest doktor nauk farmaceutycznych Leszek Borkowski. Pracuje w Szpitalu Wolskim w Warszawie jako farmakolog kliniczny. Zna się na swoim fachu jak mało kto - z wywiadu dowiecie się wszystkiego, czego reklamodawcy wam nie powiedzą.
Jaki jest związek pomiędzy promieniami słonecznymi a witaminą D?
Witamina D jest nam potrzebna do wielu istotnych funkcji w naszym organizmie. Zostało to tak zmyślnie skonstruowane przez "Matkę Naturę", że przebywając na słońcu, bez względu na to ile mamy lat, sami wytwarzamy witaminę D.
Oczywiście jej wytwarzanie jest różne w różnych okresach życia. Np. seniorzy mają spowolniony ten proces, ale nie jest to nic nadzwyczajnego, gdyż w starszym wieku dochodzi do dysfunkcji wielu procesów metabolicznych. Witamina D przeżywa w ostatnim czasie rozkwit, ale ten rozkwit powinien być ograniczony przez rozum człowieka.
Krótko mówiąc: nie powinniśmy z nią przesadzać?
Nadmiar witaminy D3 prowadzi do wielu różnych konsekwencji, finalnie nawet do zwapnienia naczyń krwionośnych. Kardiochirurdzy i naczyniowcy mówią dziś, że obserwują w swojej praktyce klinicznej zwiększoną liczbę pacjentów, u których proces zwapnienia jest mocno zaawansowany lub jest na początku drogi. To z ich strony właśnie pada sugestia, że jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest nadużywanie witaminy D3.
Czym się różni witamina D od D3, bo różnie się o niej mówi?
Tak naprawdę, zawsze nam chodzi o witaminę D3. Istnieją też prowitaminy, czyli substancje podawane do organizmu przy dysfunkcjach metabolicznych, które stymulują produkcję witamin – właśnie D, ale i np. A i E. Jednak mówiąc o witaminie D, mamy na myśli witaminę D3.
Na rynku są dostępne leki i suplementy z witaminą D3. Które wybierać i jaka jest z kolei między nimi różnica?
Jeśli mam wybór, to zawsze wybieram lek. Dlaczego? Bo lek przeszedł badania kliniczne, a jego wytwarzanie jest kontrolowane. To gwarantowana substancja. Suplementy diety są produkowane różnie. Jedni robią je przyzwoicie, a drudzy w komórce za stodołą.
Suplementy nie podlegają kontroli w zakresie jakości surowca – czasem zresztą jest tak, że prawdziwy skład różni się od tego podawanego na etykiecie. Np. jest napisane, że suplement zawiera wyciąg z drzewa tamaryndowca, a tak naprawdę użyto substancji chemicznej o nazwie sibutramina niszczącej wątrobę.
Pamiętajmy też, że suplement to środek spożywczy, a lek to po prostu lek. Reklamy zatarły te pojęcia, dla wielu osób suplement stał się z kolei synonimem leku, ale to dwie zupełnie inne rzeczy. Każdy wie czym się różni latanie samolotem od jazdy na deskorolce. Obie formy pozwalają się przemieszczać, ale w tym drugim przypadku jest trochę wolniej.
Czy można przedawkować witaminę D3?
Wszystko można przedawkować. Trzeba mieć rozum w tym, co się robi. Główny Inspektor Sanitarny wprowadził zasadę publicznego podawania maksymalnych dawek witamin i suplementów różnych związków, by ludzie się opamiętali.
Dla witaminy D maksymalna dzienna dawka to 2000 jednostek. Tymczasem pojawiają się nierozumne reklamy, gdzie zachwalany jest produkt tak świetny, że można przyjąć aż 4000 jednostek. W mojej opinii farmakologa klinicznego takie praktyki powinny być karane.
Pokutuje w nas pojęcie, że im więcej, tym lepiej. Swoim studentom zawsze podaję taką analogię do przyszłych rozmów z pacjentami: czy zupa będzie smaczniejsza jeśli ją przesolimy? Nie. W organizmie istnieje homeostaza, czyli stan równowagi. Jej zaburzenie prowadzi do procesów chorobowych.
A jakie są objawy niedoboru witaminy D3? Wydaje mi się, że ludzie myślą, że to "lek na depresję", bo jeśli mamy jej mało, to mamy kiepski nastrój.
Depresja jest poważną chorobą z obszaru chorób psychicznych. Leczenie jej witaminą D nie poprawi naszego stanu, choć wiem, że i takie rzeczy ludzie wypisują na forach. W internecie wypowiadają się wszyscy, ale nie wszyscy mają odpowiednie wykształcenie i praktykę zawodową. Organizm człowieka jest bardziej skomplikowany niż niektórym się wydaje.
W kwestii niedoborów witaminy D również prosiłbym o rozsądek. Nie chcę podawać przykładowych symptomów, bo mogą wynikać z zupełnie czegoś innego, poważniejszego. Są leki, przy których spada poziom witaminy D3, ale wcale jej nie suplementujemy, tylko czekamy do zakończenia kuracji.
Witamina D interferuje również z wieloma lekami, np. moczopędny hydrochlorotiazyd, który podajemy pacjentom przy nadciśnieniu tętniczym. Tylko farmaceuci znają zależności między lekami. Zwykli ludzie powinni mieć nawyk czytania ulotek i sprawdzania, co można przyjmować z danym środkiem, a co nie.
Konkludując: witamina D3 jest substancją aktywną, więc zarówno jej niedobór, jak i nadmiar ma określone konsekwencje. Prawidłowa reakcja powinna być efektem oznaczenia jej poziomu w organizmie.
To znaczy, że powinniśmy wybrać się na badania?
Tak, bo rozmawiając z panem przez telefonem nie jestem w stanie określić, na co pan choruje.
A jakie są objawy przedawkowania witaminy D? Kiedy powinniśmy się martwić?
Odpowiem podobnie, jak z pytaniem o niedobór: nie mogę podać objawu, bo może wynikać z zupełnie innej, poważnej choroby, o której pacjent może nie wiedzieć. Dlatego ponownie zalecam badania.
Informacja jednak była niepełna. Nie było podane konkretnie z jakiego powodu ją przyjmował, bo możliwe, że miał jej niedobór. Nie wiadomo też jaka była dawka. Wtedy mielibyśmy pełną wiedzę i moglibyśmy jakoś się do tego odnieść. To, że pojawiała się taka wzmianka, nie znaczy, że mamy zakładać kurtkę i lecieć do apteki po taki "lek na COVID-19".
Dlaczego właściwie potrzebujemy witaminy D?
Awitaminoza to choroba, która w pierwszym etapie blokuje funkcjonowanie enzymów. Co to znaczy? Enzymy są w naszym organizmie substancjami białkowymi, które są "robotnikami". Przetwarzają substancję "a" w substancję "b". Jeżeli brakuje enzymu, to dochodzi do spichrzenia substancji "a" i niedoboru substancji "b". Wtedy reż zaczynają się problemy, niektóre są bardzo poważne. Jeśli widzimy dzieci opóźnione w rozwoju, to jest to zwykle efekt braku danego enzymu.
Fachowo mówimy, że witaminy są kofaktorami enzymów. Są paliwem potrzebnym do tego, by samochód jechał. Jeśli nie ma paliwa, samochód stoi. Na szczęście, jak wcześniej mówiliśmy, witamina D jest sprytnie wytwarzana przez nas organizm.
Jakie są więc naturalne źródła witaminy D3? Co powinniśmy jeść?
Wszystkie dostępne w Polsce warzywa i owoce. Każdy z nas ma inną zdolność przyswajania danych substancji. Jeśli ktoś jest uczulony na konkretne "superjedzenie", to nie może się do niego zmuszać, bo sobie zaszkodzi, a nie pomoże. Dlatego jedzenie różnych owoców i warzyw pozwala nam zaspokoić wiele potrzeb.
Zamiast kombinowania i stosowania "cudownych" remediów z witaminą D, zalecałbym spacery na świeżym powietrzu. Tyle, ile mamy wolnego czasu. Nie możemy bać się słońca.
Latem z chęcią wychodzimy na dwór. Jednak co robić teraz, w okresie jesienno-zimowym?
Zimą też jest słońce. Przecież kolektory słoneczne działają cały rok, a są zbudowane na podobnej zasadzie jak organizm człowieka. Jeśli panel łapie promienie słoneczny, to nam też się uda.
Jednak nie powinniśmy być opatuleni od stóp do głów, tylko trzeba odsłonić twarz i dłonie?
Tak, choć to w dzisiejszych czasach trudniejsze, bo musimy zasłaniać twarz maseczką i zachowywać dystans. Nie znaczy to jednak, że nie możemy wychodzić na spacer do parku. Wszystko trzeba robić z rozsądkiem.
A jeśli mam biurko przy oknie, to też tak działa?
Niestety nie (śmiech).
Wydaje mi się, że to, że teraz w ogóle rozmawiamy o niedoborach witaminy D, to znak naszych czasów i stylu życia. Przecież 100 lat temu ludzie chyba nie mieli takich problemów.
Wtedy nawet nikt nie wiedział o jej istnieniu, bo witamina D została odkryta w 1922 roku, a ludzie jakoś żyli. Wszystko też wzięło się z tego, że kampanie reklamowe namieszały w mózgach ludzi. Przekonały wiele osób do tego, że nie musisz żyć „normalnie”, tylko wystarczy, że wstaniesz rano, łykniesz tabletkę i możesz imprezować cały czas, nigdy się nie zestarzejesz i będziesz bogaty.
Szczególnie teraz, w erze COVID-19, niezwykle ważne jest budowanie odporności naszego organizmu, ale nie poprzez tabletki, ale przez zdrowy styl życia. Jemy wszystko, nie skupiamy się na jednym rodzaju potrawy, mamy dużo ruchu i dużo przebywamy na świeżym powietrzu.