Kilka lat temu eksperci zakładali, że za lat 15 co drugi Europejczyk będzie zmagał się z jakimś rodzajem alergii. Okazuje się jednak, że ten scenariusz urzeczywistnił się znacznie szybciej. Już dziś około 50 proc. z nas skarży się na reakcje alergiczne, o których wcześniej nawet by nie pomyślało. O tym, dlaczego tak się dzieje i czy ten wzrost można zatrzymać, mówi w rozmowie z naTemat prof. Marek Jutel, prezydent Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej.
Agata przyznaje, że zawsze miała wrażliwą skórę, ale to, z czym musi sobie radzić od kilku lat, jest dla niej trudnym i bardzo nieprzyjemnym doświadczeniem.
– Kilka lat temu przeniosłam się z mniejszego miasta do Warszawy, wtedy wszystko się zaczęło. Pierwsze lato, a właściwie jego końcówka – okres od sierpnia do października – było koszmarne. Po każdej wieczornej kąpieli swędziała mnie cała skóra… To było nie do wytrzymania. Czułam się tak, jakby ktoś wbijał miliony maleńkich igiełek w moje ciało. Płakałam, bo byłam tym wykończona – przyznaje nasza rozmówczyni.
Agata nadal nie wie, co dokładnie wywołuje u taką reakcję, ale jest już na nią przygotowana. Wie po jakie leki sięgnąć, żeby uniknąć problemu, a właściwie go zminimalizować.
Jacek do 20 roku życia nie zaprzątał sobie głowy jakąkolwiek alergią. Nie miał, jak podkreśla, absolutnie żadnych takich problemów.
– Na początku studiów okazało się, że coś zaczyna się dziać w wakacje przy pyleniu. Od tego czasu rok w rok z kalkulatorem w ręku od początku sierpnia zaczynam płakać i się drapać. Oczy czerwone, nos zawalony. Sierpień się kończy i tak samo kończy się moja alergia. Na szczęście zależnie od roku – alergia atakuje mnie z różnym natężeniem – mówi Jacek.
Mężczyzna myślał o odczulaniu, ale gdy zobaczył "ile z tym zachodu" odpuścił. Żartuje, że widocznie nie męczy go to aż tak bardzo. Na tym jednak jego problemy się nie skończyły – kilka lat po pojawieniu się pierwszych objawów alergii skórnych, przyszedł czas na alergie pokarmowe.
– Te pojawiły się u mnie około 26. roku życia i dowiedziałem się o nich przypadkowo... podczas jedzenia. Okazuje się, że mam alergię na duże ilości nasion słonecznika, czy niebieski ser pleśniowy. Kiedyś byłem bardzo głodny i wsypałem sobie do buzi połowę torebki nasion słonecznika, zjadłem to na raz. 30 minut później biegłem do apteki po coś odczulającego, bo nie byłem w stanie wysiedzieć. Ostatnio mam też dziwny odczyn alergiczny przy niektórym rodzaju czekolad. Chyba chodzi o kakao, ale bardzo swędzą mnie gardło i usta. Na razie jednak nic z tym nie robię, po prostu staram się tego unikać – dodaje.
Takie historie, jak te, którymi podzielili się z nami Jacek i Agata, można mnożyć. Okazuje się bowiem, że u coraz większej grupy osób pojawiają się objawy alergii. Choć mówienie o grupie wydaje się błędem, jeśli problem może dotyczyć połowy społeczeństwa.
Ma pan dużo pracy, a właściwie powinnam zapytać, czy ma pan więcej pracy niż kiedyś?
Prof. Marek Jutel:Pracy mamy zawsze dużo. Nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich. Jeżeli jednak pytanie dotyczy tego, czy jest większy napór pacjentów, to tak, z całą pewnością coraz więcej osób wymaga naszej konsultacji.
Czyli coraz więcej osób cierpi z powodu różnego rodzaju alergii?
Tak, ale nie tylko w Polsce widzimy znaczący wzrost występowania alergii. Ten problem dotyczy też wielu innych krajów na świecie, co wykazują liczne badania. Dzieje się tak od dziesięcioleci, jednak w ostatnich latach nabrało tempa.
O jakich rodzajach alergii mówimy?
Mówimy o wszystkich rodzajach alergii. Najczęściej występują te dotyczące dróg oddechowych, czyli alergiczny nieżyt nosa i spojówek, astma oskrzelowa, i atopowe zapalenie skóry.
Są to tzw. choroby atopowe. Atopie są związane z uczuleniem na alergeny występujące w powietrzu. Zaznaczę tylko, że atopia jest pewnym rodzajem alergii, choć często tych określeń używamy wymiennie.
Alergeny występujące w powietrzu, czyli roztocze kurzu domowego, pyłek traw?
Najczęstszą przyczyną atopowego zapalenia skóry jest uczulenie na roztocze kurzu domowego.
Alergii pokarmowych też jest więcej?
Alergii pokarmowych też jest więcej, ale są one trudne do rozpoznania – objawy nie są tak jednoznaczne. Ta trudność polega głównie na tym, że niektórym osobom mogą dokuczać dolegliwości z przewodu pokarmowego, które naśladują alergie, ale nimi nie są.
Choroby alergiczne są chorobami uwarunkowanymi defektami immunologicznymi. Aby lekarz mógł taką rozpoznać, musi wykazać, że u podłoża objawów występują właśnie mechanizmy immunologiczne, z których większość jest związana z obecnością przeciwciał IgE skierowanych przeciwko konkretnemu alergenowi – tzw. przeciwciała swoiste.
To są właśnie te czynniki układu odpornościowego, które rozpoznają alergeny, co z kolei powoduje, że uruchamiane są mechanizmy prowadzące do pojawienia się objawów alergii.
Wspominam o tym, ponieważ w społeczeństwie jest już duża świadomość dotycząca tego, że w diagnostyce alergii wykorzystujemy ocenę przeciwciał skierowanym przeciwko alergenom. Po pierwsze sprawdzamy, czy występują, po drugie, jakie jest ich stężenie.
Często jest jednak tak, że mamy do czynienia z mechanizmami nieimmunologicznym, czyli mechanizmami toksycznymi, np. ktoś zje za dużo jabłek, truskawek, czy innych pokarmów, które w takich ilościach mogą oddziaływać drażniąco. Zdarza się, że wtedy te objawy naśladują objawy alergii, ale alergiami nie są. Często przeprowadzana jest w związku z tym niepotrzebna diagnostyka. Z tego powodu konieczna jest konsultacja doświadczonego alergologa.
Stąd mamy nadrozpoznawalność alergii, a tak naprawdę jeśli się przyjrzymy, to okazuje się, że nie jest to choroba alergiczna, więc nie wymaga leczenia alergicznego, tylko innego postępowania, leczenia i zalecenia dla tych pacjentów np. odpowiedniej diety.
Jakie są przyczyny tego, że więcej osób zmaga się z chorobami alergicznymi?
Przyczyny są bardzo różne, ponieważ alergie są chorobami wieloczynnikowymi. Przede wszystkim trzeba wspomnieć o zmianach cywilizacyjnych. Nasz styl życia, tak jak w przypadku innych przewlekłych chorób niezakaźnych, ma ogromne znaczenie.
Mechanizmy alergii mają dużo wspólnego z mechanizmami odpowiedzi przeciwko pasożytom. Przez wiele lat ludzkość żyła z pasożytami, kiedy więc udało się je praktycznie wyeliminować, nasz układ odpornościowy wyposażony w czynniki powołane do zwalczania pasożytów zaczął rozpoznawać alergeny jako coś obcego. W ten sposób dochodzi do reakcji zapalnej, którą pacjenci odczuwają właśnie jako kaszel, kichanie, łzawienie itd.
Nie sposób nie powiedzieć też o wpływie środowiska naturalnego. Wiemy – upraszczając – że im mniej kontaktu człowieka z naturalnym środowiskiem, a więcej z różnymi czynnikami wytworzonymi sztucznie, np. chemicznymi, tym większa skłonność do alergii.
Istotną kwestią jest też dieta. Problem może stanowić także ta, która jest zbyt "bezpieczna", w której właściwie nie ma bakterii – są wyjałowione. To doprowadza np. do zmiany naturalnego dla człowieka mikrobiomu w przewodzie pokarmowym. Takiego, który jest też właściwy w kontekście stymulowania odpowiedzi immunologicznej.
Dlatego jednak zalecamy spożywanie takich bakterii czy probiotyków, które przywrócą właściwy skład flory bakteryjnej w jelitach. Antybiotykoterapia – która jest bardzo rozpowszechniona – także zmienia skład mikrobiomu np. w drogach oddechowych, w oskrzelach, a też powoduje, że alergie są częstsze.
Jest jeszcze jeden bardzo istotny czynnik – ważny niekoniecznie tylko ze względu na bezpośrednie oddziaływanie tych chemikaliów – czyli wpływ spalin, np. samochodowych, na nasze organizmy. Obecność tych czynników w powietrzu powoduje, że alergeny zmieniają się na bardziej agresywne.
Teraz dodatkowo mamy jeszcze sezon pylenia traw. Pyłki, z którymi dzisiaj mamy do czynienia, są inne niż te występujące kilkaset lat temu. Wszystko to ze względu na to, że w środowisku są drobne zanieczyszczenia – najgorsze, bardzo niebezpieczne są drobinki silników diesla. Łączą się z one z drobinkami pyłku i powodują, że zmienia się jego struktura. Alergeny schowane do tej pory w głębszych warstwach teraz się pojawiają na powierzchni i zaczynają nas uczulać. Pyłki są też bardziej lotne, więc więcej ich wdychamy.
Z kolei spaliny, zwłaszcza z silników, mogą też bezpośrednio wpływać na nasz organizm i powodować, że się bardziej uczulamy. Trzeba tu powiedzieć o oddziaływaniu epigenetycznym, chodzi o możliwości modyfikacji ekspresji naszych genów poprzez czynniki zewnętrzne, choć zwykle te regulacje są wewnętrzne.
Modyfikacje epigenetyczne powoduje w dużym stopniu np. dym tytoniowy. Ktoś, kto pali papierosy może na tej drodze uruchamić u siebie mechanizm prowadzący do rozwoju przewlekłego zapalenia, w tym alergii. Choroby przewlekłe zapalne tzw. choroby nieinfekcyjne – cywilizacyjne, czyli otyłość, cukrzyca itd. Otyłość, która jest związana z przewlekłym zapaleniem w tkankach również wpływa na to, że mamy cięższe przebiegi chorób alergicznych, także poprzez zmiany mikrobiomu.
W pewnym momencie te mechanizmy łączą się ze sobą, tworząc jeden mechanizm zapalny. Stąd koncepcja "One health", czyli jednorodnego myślenia o zdrowiu.
Staramy się przekonywać pacjentów, że muszą się koncentrować nie tylko na objawach, które czują tu i teraz, np. na astmie. Trzeba myśleć całościowo, holistycznie o swoim zdrowiu – zredukować wagę, prowadzić zdrowy tryb życia, być na właściwej diecie. Im bardziej nasilone zapalenie w organizmie, tym mamy większą skłonność do alergii, do rożnych chorób metabolicznych, związanych z endokrynologią, w tym cukrzycy.
Dużo osób mówi, że do tej pory nigdy nie miało żadnych problemów, a nagle pojawia się alergia. Czy to normalne?
Normalne, zawsze tak było. Nie było natomiast takiej świadomości, że pewne objawy mogą być związane z alergią. Tutaj nie ma reguły, mogą one pojawiać się już u dzieci, ale jest też dużo osób u których w okresie dojrzewania te alergie się zmniejszają i nawracają w wielu późniejszym.
Bardzo wielu pacjentów zaczyna zmagać się z alergią w życiu dorosłym i są to nawet 50, 60-latkowie. Przychodzą do specjalisty i są bardzo zdziwieni, ponieważ nigdy nie mieli do czynienia z chorobami alergicznymi, a teraz coś się nagle pojawiło. Nie ma nic w tym nadzwyczajnego, nas lekarzy to nie dziwi.
Więcej problemów z alergiami mają mieszkańcy miast?
To jest prawda, ale to wiąże się z tym, o czym już wspominałem, mieszkańcy miast są bardziej oderwani od środowiska naturalnego i naturalnego stylu życia. Taka najbardziej przekonywująca teoria higieniczna mówi, że osoby pracujące i mieszkające na wsi mają do czynienia z większą ekspozycją na czynniki infekcyjne, mają kontakt ze zwierzętami itp., a to chroni przed alergiami.
Okazuje się więc, że jednak nie należy wychowywać dzieci w takich zupełnie sterylnych warunkach. U dzieci, które są wychowywane w mniej sterylnych, zdecydowanie rzadziej występują choroby alergiczne. Jest to potwierdzone w wielu badaniach.
Czy prawdą jest to, że za jakieś 15 lat co drugi Europejczyk będzie zmagał się z jakąś alergia?
Zakładamy, że już teraz co drugi Europejczyk ma jakiś rodzaj alergii. Badania epidemiologiczne prowadzone w Polsce około 20 lat temu wykazały alergię u ponad 40 proc. Polaków. Dlatego to 50 proc. nas nie dziwi i uważamy, że już osiągnęliśmy ten poziom.
Pytanie powinno więc brzmieć inaczej, czy 100 proc. ludzi będzie miało alergie? To jest trochę prowokacyjne, bo znając fizjologię i procesy biologiczne u człowieka, to zawsze jakaś grupa zostanie, u której ta alergia się nie rozwinie. Nie wiemy jednak, gdzie jest ten limit. Na szczęście u wielu osób to nie są ciężkie alergie, więc można sobie z nimi łatwo poradzić.
Ostrych reakcji anafilaktycznych też jest więcej?
Więcej jest ostrych reakcji związanych z alergiami pokarmowymi, choć w Polsce jeszcze nie ma tak dramatycznej sytuacji, jak np. Stanach Zjednoczonych lub w Wielkiej Brytanii, gdzie wielkim problemem jest reakcja na białka orzeszków, które często są dodawane do produktów spożywczych.
My nie spożywamy tak dużo orzeszków ziemnych. U nas jest trochę inna technologia produkcji żywności, dlatego alergiczne reakcje nie są tak częste, ale technologia się zmienia, więc problem ten może dotyczyć coraz większej grupy osób.
Ostre reakcje anafilaktyczne mogą też wystąpić po użądleniu owada (osy, pszczoły), po lekach, po antybiotykach. Są to najtrudniejsze reakcje do opanowania, ale badania epidemiologiczne w Polsce i moje doświadczenie nie wskazują na to, żeby był jakiś bardzo duży wzrost reakcji anafilaktycznych.
To są rzeczywiście stany najbardziej dramatyczne, ale uspokajam, dotyczy to wąskiej grupy pacjentów. Poza tym można sobie z nimi dobrze radzić, mieć przy sobie zestaw leków – co oczywiście dotyczy osób, które już przeżyły coś takiego i wiedzą, że mają problem.
Diagnostyka alergii pokarmowych, choć nadal nie jest łatwa, poprawia się. Możemy stwierdzić, który czynnik wywołuje reakcje anafilaktyczne i z czym trzeba unikać kontaktu. Problematyczna jest inna kwestia, niejednokrotnie na etykietach produktów spożywczych brakuje dokładnych informacji dotyczących składu. Interweniowaliśmy w tej sprawie, ale to wymaga porozumienia na szczeblu politycznym – trzeba by zobowiązać producentów do dokładniejszego opisywania swoich produktów.
Czy alergie atakują osłabiony organizm?
Reakcja alergiczna należy do reakcji nadwrażliwości, czyli one są silne w organizmach, które nie są osłabione. Tzw. względny dobrobyt jest kolejnym czynnikiem powodującym wzrost występowania reakcji alergicznych. Tu mówimy o dewiacji, czyli nieprawidłowej, ale nie osłabionej odpowiedzi. Ta reakcja jest silna, ale brakuje w niej równowagi. W społeczeństwach bardzo biednych, gdzie jest głód i często występuje osłabienie układu immunologicznego u ludzi, alergie są bardzo rzadkie.
Nie chodzi więc o osłabienie. Trzeba zdiagnozować jaka konkretnie jest przyczyna wystąpienia alergii – jaki mechanizm doprowadza do tzw. nadwrażliwości – i spróbować dobrać właściwie leki. Mamy możliwości, które pozwalają przywrócić właściwą odpowiedź immunologiczną zwłaszcza stosując preparaty odczulające – tzw. immunoterapia swoista odpowiedź immunologiczną.
Da się jakoś zatrzymać tak dynamiczny wzrost występowania alergii?
Jeden człowiek, mała grupa, wysiłek środowiska medycznego, nie są w stanie tego zatrzymać. To nie jest już tylko problem medyczny, to jest problem polityczny, gospodarczy i ekonomiczny. Żeby zatrzymać rozwój alergii, trzeba by zupełnie zmienić styl życia, środowisko.
Jesteśmy np. niesamowicie narażeni na kontakt z drobnymi cząsteczkami plastiku. Każdy słyszał o tych wielkich wyspach z plastiku na Pacyfiku. To wygląda spektakularnie w telewizji, ale to, co jest mniej spektakularne, to to, że w spożywanej codziennie żywności, we wdychanym powietrzu, są drobinki plastiku, które też wpływają na to, że alergie występują częściej.
Żeby zatrzymać rozwój chorób alergicznych musiałaby nastąpić zmiana polityki związanej ze środowiskiem naturalnym. To jednak już nie jest pytanie do mnie, bo decyzje musiałyby zapadać nie na najwyższym szczeblu nie tylko jednego państwa, to musiałyby być decyzje globalne.
Pierwsza sprawa to profilaktyka, a druga to leczenie. Zacznę od końca, czyli od leczenia, jeśli ktoś ma objawy alergii, trzeba udać się do alergologa i przede wszystkim potwierdzić, że jest to alergia, wykonując testy. Wtedy istnieje możliwość zaplanowania leczenia.
Alergia to choroba przewlekła, która może trwać całe życie, więc podjęcie działań odpowiednio wcześnie – w tym np. odczulania – jest bardzo istotne. Także dlatego, żeby nie doprowadzić do nasilenia alergii, do zaostrzenia stosunkowo dyskretnych objawów, które mogą rozwinąć się w kierunku ciężkich np. astmy.
Druga sprawa to profilaktyka. W momencie, w którym nie mamy jeszcze objawów choroby alergicznej, ważne są zdrowy tryb życia i zdrowa dieta. Trzeba kontrolować wagę ciała. Zresztą zbliżone działania trzeba podjąć też w momencie, kiedy pojawiają się pierwsze łagodne objawy alergii.