nt_logo

"Mogło umrzeć dwóch pacjentów". NIK ma poważne zarzuty ws. rejestracji leku na COVID-19

Beata Pieniążek-Osińska

01 czerwca 2022, 18:58 · 12 minut czytania
Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych dodał wskazania dla "polskiego leku na koronawirusa" w jeden dzień i to bez wystarczających badań. Ostatecznie, po kilku miesiącach wskazania wycofano. Szpitale, które zastosowały lek uznały, że dwóch pacjentów mogło umrzeć właśnie wskutek podania tego leku - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. Urząd odpiera zarzuty i tłumaczy, że sytuacja była wyjątkowa. Znany wirusolog z kolei przyznaje, że chwytano się wówczas wszystkiego, ale podziela zastrzeżenia NIK.


"Mogło umrzeć dwóch pacjentów". NIK ma poważne zarzuty ws. rejestracji leku na COVID-19

Beata Pieniążek-Osińska
01 czerwca 2022, 18:58 • 1 minuta czytania
Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych dodał wskazania dla "polskiego leku na koronawirusa" w jeden dzień i to bez wystarczających badań. Ostatecznie, po kilku miesiącach wskazania wycofano. Szpitale, które zastosowały lek uznały, że dwóch pacjentów mogło umrzeć właśnie wskutek podania tego leku - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. Urząd odpiera zarzuty i tłumaczy, że sytuacja była wyjątkowa. Znany wirusolog z kolei przyznaje, że chwytano się wówczas wszystkiego, ale podziela zastrzeżenia NIK.
Przez kilka miesięcy pacjentom z COVID-19 w szpitalach podawany był Arechin. NIK skrytykowała decyzję URPL. Lukasz Solski/ East News
  • Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych w marcu 2020 r. zdecydował w jeden dzień o rozszerzeniu wskazań dla jednego z leków. Miał to być cudowny lek na COVID-19, ale wkrótce szersze badania nie potwierdziły jego skuteczności.
  • NIK skontrolowała decyzje URPL i ma zastrzeżenia. Według Izby złożona przez producenta leku dokumentacja nie była wystarczająca, aby dodać to wskazanie.
  • Zabrakło wyników badań klinicznych potwierdzających skuteczność tego leku w leczeniu pacjentów z COVID-19.
  • URPL odpiera zarzuty i twierdzi, że był to wyjątkowy czas, a stosowanie chlorochiny było jedną z nielicznych terapii, stosowanych na świecie, uznawanych przez WHO i EMA.

Chlorochina a COVID-19

Chlorochina to znany od kilkudziesięciu lat lek przeciwmalaryczny (stosowana jest też jako lek przeciwzapalny w leczeniu reumatoidalnego zapalenia stawów i tocznia rumieniowatego).

Na początku pandemii COVID-19, gdy wirus nie był jeszcze dobrze poznany, ale wiadomo było, że rozprzestrzenia się bardzo szybko, a skutki choroby mogą być tragiczne, cały świat gorączkowo poszukiwał skutecznej terapii. W pierwszej kolejności starano się wykorzystać już istniejące leki i substancje, pierwotnie zarejestrowane do leczenia innych chorób.

Nadzieję na zwycięstwo z pandemią budziła chlorochina, bo wstępne wyniki z chińskich szpitali, niedługo po wybuchu epidemii, wskazywały na skuteczność tej substancji w walce z COVID-19. Jednak późniejsze szersze dane już tego nie potwierdziły.

Światowa Organizacja Zdrowia wręcz wstrzymała badania nad tym lekiem w tym wskazaniu. Później nawet ostrzegano przed niebezpiecznymi skutki ubocznymi i brakiem dowodów na jego skuteczność w terapii COVID-19.

Sam URPL w kwietniu 2020 r. wydał komunikat, w którym przestrzegał przez możliwymi działaniami niepożądanymi i podkreślał, że badania nad skutecznością leku trwają.

Jeden dzień versus kilka lat

Mimo słabych dowodów na skuteczność chlorochiny, także w Polsce sięgnięto na początku pandemii po ten lek. Zastrzeżenia NIK budzi m.in. tempo wydania decyzji o rozszerzeniu wskazań.

O ile w przypadku innych leków, niekiedy producenci na decyzję o rejestracji lub rozszerzeniu wskazań czekają długie miesiące, a nawet lata - o czym również jest mowa w raporcie Izby, to w przypadku Arachinu - Urzędowi wystarczył jeden dzień.

W przypadku tego leku - jak wskazuje NIK - "w ciągu zaledwie jednego dnia na podstawie decyzji Prezesa URPL z 13 marca 2020 r. dodano dla tego leku nowe wskazanie "Leczenie wspomagające w zakażeniach koronawirusami typu beta, takimi jak SARS-CoV, MERS-CoV i SARS-CoV-2".

Niewystarczające podstawy dla decyzji

Zastrzeżenia NIK budzi to, że według Izby złożona przez podmiot odpowiedzialny dokumentacja nie dawała wystarczających podstaw do dodania tego wskazania.

"Brakowało wyników badań klinicznych potwierdzających skuteczność tego leku w leczeniu pacjentów z COVID-19. Akceptacji zmiany nie uzasadniała również opinia eksperta zewnętrznego, opracowana na zlecenie URPL ani wyjaśnienia złożone przez tegoż eksperta. Nadmienić należy, że pierwszego pacjenta z COVID-19 zdiagnozowano w Polsce 4 marca 2020 r., a już 13 marca 2020 r. rozszerzono wskazanie terapeutyczne dla leku Arechin"- czytamy w opinii NIK.

Stosowano cokolwiek, co dawało cień szansy

O zastrzeżenia NIK zapytaliśmy prof. Roberta Flisiaka, kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, Prezesa Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

On również nie kryje zastrzeżeń co do trybu rejestracji tego leku. Jak podkreśla, skuteczności w leczeniu chlorochiny w leczeniu COVID-19 nie udowodniono, nie ma takich badań klinicznych. Jednocześnie wyjaśnia, że na początku pandemii szukano gorączkowo każdego sposobu na walkę z tym wirusem.

Gdy nie było żadnych leków zarejestrowanych w leczeniu COVID-19, chwytaliśmy się wszystkiego co miało chociażby najmniejsze przesłanki, że może działać. W tym wypadku przesłanki były z badań in vitro, ale na innych koronawirusach. Po prostu. Z braku innych argumentów, z braku innych leków, stosowało się to, co dawało choć cień szansy.Prof. Robert Flisiakkierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii UM w Białymstoku, Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

Jak przypomina, podstawowym powodem zdjęcia tego leku z rekomendacji PTEiLCZ było to, że nie potwierdzono jego skuteczności w leczeniu koronawirusa. Pytany o działania niepożądane, podkreśla, że ma je każdy lek. Ekspert wspomina, że Arechin był bardzo łatwo dostępny dla szpitali. Stosowany był też krótko w jego klinice.

Leczenie wspomagające, ale do czego?

Jednak zwraca uwagę, że kontrowersyjna była sama rejestracja nowego wskazania dla Arechinu.

Ta rejestracja była bardzo kuriozalna, zwłaszcza, że dokonano jej pod hasłem: leczenie wspomagające. Tylko, że jeżeli pisze się leczenie wspomagające, to do jakiejś terapii zasadniczej, a w tamtym czasie nie było terapii podstawowej. W związku z tym sama forma nazwania i rejestracji budziła od razu wątpliwości.Prof. Robert Flisiakkierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii UM w Białymstoku, Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

Przyznaje, że dla lekarzy ta rejestracja dawała bezpieczeństwo, bo mogli stosować lek dopuszczony oficjalnie do leczenia COVID-19. Jak wyjaśnia, niekiedy lekarze decydują się podawać jakiś lek w innym wskazaniu niż zarejestrowane, czyli w trybie "off label". Jednak wówczas biorą na siebie odpowiedzialność za ewentualne skutki takiej decyzji.

URPL broni swojej decyzji

Do zarzutów NIK odniósł się rzecznik prasowy URPL Jarosław Buczek w wydanym oświadczeniu.

Jak wyjaśnia, wskazanie dla Arechinu w zakresie leczenia wspomagającego w zakażeniach koronawirusem, "zostało dodane na podstawie dokumentacji złożonej przez podmiot odpowiedzialny", a "przedstawione w postępowaniu wyniki badań pozwoliły na dodanie wskazania dotyczącego wyłącznie leczenia wspomagającego".

"Należy podkreślić, iż decyzja organu była zbieżna ze stanowiskiem Europejskiej Agencji Leków (EMA), która wskazywała również na możliwość stosowania chlorochiny i hydroksychlorochiny zgodnie z zatwierdzonymi wskazaniami oraz w ramach badań klinicznych lub krajowych programów pilnej pomocy leczenia COVID-19 (emergency use programmes). Również amerykańska agencja leków FDA dnia 28 marca 2020 roku zatwierdziła stosowanie chlorochiny i hydroksychlorochiny w leczeniu pacjentów z COVID-19 w ramach programów pilnej pomocy".

Producent leku wyjaśnia, skąd wniosek ws. Arachinu

O podstawy dla złożenia wniosku zapytaliśmy także producenta leku firmę Adamed Pharma S.A.

Adamed działając na podstawie wiedzy merytorycznej z czasu początku pandemii, dostępnych wówczas danych literaturowych pochodzących z dostępnych danych klinicznych, w trosce o zdrowie i dobro pacjentów, na początku marca 2020 r. wystąpił z wnioskiem o dodanie wskazania rejestracyjnego do produktu Arechin: "leczenie wspomagające w zakażeniach koronawirusami typu beta takimi jak SARS-CoV, MERS-CoV i SARS-CoV-2 "Martyna StrupczewskaKierownik ds. komunikacji zewnętrznej i CSR Adamed Pharma S.A.

Martyna Stupczewska podkreśla, że uzasadnienie wniosku zostało oparte na analizie dostępnych wówczas danych literaturowych (ponad 100 publikacji) pochodzących z dostępnych danych klinicznych oraz opublikowanych szerokich danych dla grupy wirusów typu beta tj. SARS-CoV, MERS-CoV i SARS-CoV-2, a wydanie pozytywnej decyzji przez URPL oznaczało, iż pozytywnie został oceniony stosunek korzyści do ryzyka.

Jak dodała, "celem dodania tego wskazania było między innymi wzmocnienie monitorowania bezpieczeństwa stosowania leku u pacjentów z COVID-19, ponieważ pojawiły się wówczas doniesienia o ryzyku niekontrolowanego stosowania leku przez pacjentów".

Faktycznie, gdy pojawiły się informacje, że preparat może wspomóc walkę z koronawirusem, błyskawicznie zaczął znikać z aptek w Polsce.

Wyłącznie w szpitalu i pod nadzorem lekarza

Także J. Buczek zwraca uwagę, że rozszerzenie wskazań dotyczyło określonej sytuacji: w szpitalu i pod nadzorem. Przypomniał, że polskie prawo nie przewiduje instytucji programów pilnej pomocy.

Dodaje też, że zmiana wskazań była procedowana w "wyjątkowej sytuacji, na początku rozwijającej się w Polsce pandemii COVID-19, kiedy nie istniały na świecie skuteczne leki stosowane u chorych zarażonych wirusem SARS-CoV-2, a codziennie w Polsce liczba zakażeń wirusem gwałtownie wzrastała".

"Na tamten czas stosowanie chlorochiny było jedną z nielicznych terapii, stosowanych na świecie, uznawanych przez WHO i EMA" - przekonuje rzecznik URPL.

Lek i jego działanie znane od wielu lat

Martyna Strupczewska z Adamed Pharma podkreśla też, że Arechin jest lekiem produkowanym w Polsce od wielu lat i jest stosowany w innych wskazaniach m.in. w reumatoidalnym zapaleniu stawów czy toczniu rumieniowatym.

Jak podkreśla, profil bezpieczeństwa tego produktu leczniczego jest bardzo dobrze znany i nie zmienił się.

Arechin po raz pierwszy uzyskał dopuszczenie do obrotu 26 listopada 1960 r. i od tego czasu jego jakość oraz bezpieczeństwo podlegają ciągłemu monitorowaniu. W żadnym momencie, na przestrzeni ponad 60 lat, organy administracyjne nie zakwestionowały bezpieczeństwa i skuteczności tego leku.Martyna StrupczewskaKierownik ds. komunikacji zewnętrznej i CSR Adamed Pharma S.A.

Jak zaznacza M. Strupczewska, substancją czynną dla produktu Arechin jest chlorochina, która może powodować określone działania niepożądane, a ryzyko ich wystąpienia jest od wielu lat znane, przewidywalne, opisane w Charakterystyce Produktu Leczniczego i Ulotce dla Pacjenta oraz może być efektywnie monitorowane w każdym szpitalu.

Przypomina, że lek był stosowany właśnie w warunkach szpitalnych lub pod nadzorem szpitala, a więc ośrodki te mogły ściśle monitorować jego stosowanie.

Co istotne, producent leku nie osiągał korzyści z nowego wskazania, bo jak informuje M. Strupczyńska, od 13 marca do 23 października 2020 lek Arechin był przekazywany przez Adamed bezpłatnie do szpitali jako darowizna.

Szpitale alarmują: "Mogło umrzeć dwóch pacjentów"

W czasie kontroli, NIK zwróciła się ,do utworzonych wiosną 2020 r., 21 szpitali jednoimiennych o podanie informacji na temat wykorzystania Arechinu w leczeniu pacjentów z COVID-19.

Informacje przekazało 13 szpitali. Jak podaje NIK, w kwietniu 2020 r. prawie połowa pacjentów tych szpitali była leczona Arechinem, podczas gdy w marcu 2020 r. - niecała jedna trzecia. W kolejnych miesiącach liczba ta spadała, i we wrześniu osiągnęła niecałą jedną dziesiątą pacjentów.

W okresie objętym kontrolą, w tych szpitalach zmarło 276 pacjentów z COVID – 19, których leczono Arechinem.

"Kierownictwo szpitali uznało, iż w przypadku dwóch pacjentów przyczyną ich śmierci mogło być podanie leku Arechin" - podaje Izba.

Wycofanie nowego wskazania

Ostatecznie nowe wskazanie Arechinu zostało wycofane w październiku 2020 r., a po 7 miesiącach od decyzji rozszerzającej. Jak wyjaśnia NIK, to podmiot odpowiedzialny, czyli producent leku, złożył w URPL wniosek o wykreślenie wnioskowanego w marcu 2020 r. wskazania.

Przyczyną było opublikowanie wyników międzynarodowych badań klinicznych SOLIDARITY i RECOVERY, które dowiodły, że stosowanie chlorochiny u pacjentów chorych na COVID-19 nie zmniejsza śmiertelności, nie skraca okresu hospitalizacji lub nie zapobiega konieczności rozpoczęcia prowadzenia mechanicznej wentylacji pacjenta, w porównaniu do standardowego leczenia.

NIK zarzuca URPL, że stało się to dopiero na wniosek firmy, a nie z urzędu, pomimo opublikowania w czerwcu 2020 r wstępnych wyników badania RECOVERY, a następnie w I połowie października 2020 r. ostatecznych wyników badań RECOVERY i SOLIDARITY.

Martyna Strupczewska z Adamed potwierdza, że producent na bieżąco śledząc doniesienia naukowe, w związku z opublikowanymi nowymi faktami medycznymi, w dniu 21 października 2020 r. złożył wniosek o zmianę porejestracyjną i usunięcie nowego wskazania.

Doniesienia do prokuratury

NIK poinformowała, że "w związku z ustaleniami kontroli skierowała do prokuratury dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych".

Jednak kontrola nie dotyczyła tylko rejestracji dodatkowych wskazań dla Arechinu, ale była znacznie szersza i obejmowała działania URPL dotyczące procedur związanych z rejestracją leków lub wskazań.

Rzecznik NIK Łukasz Pawelski pytany o to, czy zawiadomienia miały związek z rejestracją nowego wskazania dla Arechinu, powiedział w rozmowie z naTemat.pl, że obowiązuje go tajemnica postępowania przygotowawczego, więc nie może ujawnić takich informacji.

Z kolei rzecznik URPL w swoim oświadczeniu stwierdza, że raport NIK "nie zawierał wniosków dotyczących zasadności złożenia przez organ kontroli jakichkolwiek zawiadomień do Prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa".

Kilka tygodni temu stan pandemii został zniesiony i przeszliśmy na stan zagrożenia epidemicznego, bo liczba zachorowań spadła. Wielu ekspertów ostrzega jednak, że koronawirus może zaskoczyć nas kolejną mutacją i dużą falą na jesieni. Mamy dostępne już szczepienia i pewne leki, które okazały się skuteczne w leczeniu COVID-19 na różnych etapach choroby. Nieustannie jednak trwają badania nad kolejnymi terapiami, aby koronawirus nie zbierał już śmiertelnego żniwa na taką skalę, jak dotychczas.

Czytaj także: https://natemat.pl/411547,7-fala-covid-19-w-hiszpanii-rosnie-liczba-pacjentow-z-koronawirusem