Z najnowszego raportu KPMG dotyczącego sprzedaży nielegalnych papierosów w Unii Europejskiej wynika, że w Polsce “nielegale” przestały się sprzedawać — nie w całkowicie, ale na tyle, aby odnotowaną wartość określić mianem najniższej w historii. Co ciekawe, wcale nie jest to tendencja dominująca we wszystkich krajach UE.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Raport KPMG analizuje konsumpcję papierosów w 27 krajach Unii, a także w Wielkiej Brytanii, Norwegii oraz Szwajcarii. Jedną z pozycji w zestawieniu jest udział w rynku papierosów pochodzących z przemytu lub wyprodukowanych w nielegalnych fabrykach.
W ubiegłym roku Polska mogła pochwalić się historycznie najniższym wskaźnikiem sprzedaży nielegalnych papierosów — ich udział w rynku miał wynosić zaledwie 4,9 proc. Oznacza to, że w 2021 roku wypaliliśmy około 2,1 mld sztuk papierosów, czyli o 1,4 mld mniej niż w 2020.
Eksperci chwalą również naszą dynamikę spadku konsumpcji papierosów pochodzących z przemytu, która ma być jedną z najwyższych w UE.
Niemniej jednak warto odnotować, że nawet tak niewielka, relatywnie, szara strefa przekłada się na spore straty: z państwowej kasy ulotniło się w ten sposób aż 0,28 mld euro, które powinny tam trafić z racji podatku akcyzowego.
Najwięcej nielegalnych papierosów kupują Francuzi
Odwrotną niż w naszym kraju tendencję możemy zaobserwować we Francji. Sumarycznie, Francuzi wypalili w zeszłym roku aż 15,1 mld nielegalnych papierosów. To liczba aż o 3,4 mld większa niż dwa lata temu.
Fakty są alarmujące: co trzeci papieros wypalany przez Francuzów pochodzi albo z nielegalnej produkcji, albo z przemytu. To sprawia, że trójkolorowy sztandar powiewa nad niemal połową europejskiej szarej strefy: jej ogólne rozmiary szacuje się bowiem na 35,5 mld sztuk. Sumarycznie, to aż 8,1 proc. konsumpcji papierosów w UE.
Skąd biorą się tak duże dysproporcje? Jak przekonują eksperci, spore znaczenie ma tu rządowa polityka fiskalna, ale nie tylko.
Zbyt wysoka akcyza na papierosy sprzyja rozrostowi szarej strefy
Eksperci są zgodni, że zmniejszenie się polskiej szarej strefy to efekt wspólnych działań wielu organów:
—W ostatnich kilku latach walka z papierosowym podziemiem w Polsce przypomina dobrze naoliwioną maszynę — tłumaczy Michał Mierzejewski, Prezes Zarządu Philip Morris Polska i Kraje Bałtyckie.
Przedstawiciel PMI dodaje, że w samym tylko 2021 roku polskie służby zlikwidowały 70 fabryk produkujących nielegalne papierosy, co jest najlepszym wynikiem w UE.
— Nasza firma blisko współpracuje ze służbami mundurowymi, które skutecznie ścigają akcyzowych przestępców, likwidują nielegalne fabryki papierosów i udaremniają próby przemytu — mówi Mierzejewski.
Sprawna organizacja pracy organów ścigania to jedno. Walka z szarą strefą musi jednak odbywać się jednocześnie na wielu frontach, również tym ekonomicznym. I tu bardzo kuleje system znajdującej się na przeciwległym do Polski biegunie Francji.
— Tutaj polski rząd zdaje egzamin na piątkę. Wbrew pomysłom lansowanym np. we Francji, której rząd zabetonował rynek tytoniowy horrendalnymi podwyżkami akcyzy na wszystkie formy konsumpcji nikotyny, my utrzymujemy rozsądne proporcje podatkowe między różnymi rodzajami takich wyrobów" - mówił w rozmowie z ISBnews doradca podatkowy w kancelarii BBGTAX i były dyrektor Departamentu Podatku Akcyzowego w Ministerstwie Finansów Wojciech Bronicki.
Zdaniem eksperta Francja “przeholowała” z podwyżkami akcyzy, które w efekcie zadziałały przeciwskutecznie: palacze, zamiast rzucać czy przechodzić na mniej szkodliwe alternatywy, zaczęli szukać rozwiązań na własną rękę. Bronicki ostrzega jednak, że brak sukcesów może nie zniechęcać francuskiego rządu przed forsowaniem swojej strategii na forum międzynarodowym:
— Nie jest jakąś tajemnicą, że Francuzi lubią dyktować warunki innym państwom UE (...) Już raz Francja zatopiła Europę w szarej strefie — tak było blisko dekadę temu. Teraz historia może niestety zatoczyć koło jeśli państwa członkowskie zgodzą się w milczeniu na taki dyktat — ocenia ekspert.