Reforma psychiatrii dziecięcej jest ewolucyjna. Przed pandemią rozpisano konkursy na poradnie środowiskowe, czyli pierwszy poziom opieki. Ruszyło ich wtedy 138. Teraz jest ich ponad 350. – To były dodatkowe miejsca, gdzie blisko 50 tys. dzieci i młodzieży znalazło pomoc poza starą strukturą – podkreśla prof. Małgorzata Janas-Kozik odpowiedzialna za tę reformę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przed pandemią w Polsce leczyło się psychiatrycznie ok. 1,6 mln osób. Dziś wiemy, że chorych potrzebujących takiej pomocy jest znacznie więcej
Reforma psychiatrii dziecięcej, o której specjaliści mówili, że jest w zapaści, rozpoczęła się tuż przed pandemią i wchodzi w kolejne fazy
Główne założenie to stworzenie trójstopniowego poziomu pomocy wymagające organizacji pierwszego poziomu zbudowanego ze środowiskowych poradni psychologiczno-psychoterapeutycznych. Pomoc ma by udzielana w środowisku pacjenta, a nie w szpitalu
Kolejny etap reformy to przebudowa drugiego poziomu. Ruszyć ma diagnostyka planowa na oddziałach dziennych
Polacy coraz częściej deklarują dolegliwości psychiczne. Wpływa na to zapewne duży stres, na który w ostatnim czasie wpłynęły pandemia, wojna w Ukrainie czy kryzys gospodarczy i galopująca inflacja.
Polacy jako najczęstszą dolegliwość psychiczną wskazują na depresję. Jednocześnie co piąty z nas (21,3 proc.) wskazuje na wyczerpanie emocjonalne, psychiczne lub fizyczne pracą. Co trzeci z nas przyznał, że doświadcza sytuacji stresujących nawet kilka razy w tygodniu. To dane wynikające z opublikowanego właśnie raportu "Stan zdrowia Polaków" opracowanego na podstawie badań w ramach tegorocznej edycji kampanii "Adamed dla Rodziny".
Pomimo wzrostu zapotrzebowania na specjalistów takich jak psychiatra czy psycholog, niewielu Polaków korzysta z ich usług.
Według prof. Małgorzaty Janas-Kozik, specjalisty psychiatrii dzieci i młodzieży, przyczyn tego stanu może być wiele, np. wstyd, iż sami nie potrafili sobie poradzić, niedocenianie potrzeby pomocy w sferze emocjonalnej, najlepiej tłumaczone nie tylko trudnym dostępem do specjalistów, ale również brakiem czasu.
Dzieci i młodzież szczególnie potrzebują pomocy
Specjalistka podkreśla, że rośnie również skala problemu wśród dzieci i młodzieży. Tu odpowiedzią jest rozpoczęta tuż przed pandemią reforma psychiatrii dziecięcej.
Jak podkreśla, istniała duża potrzeba stworzenia opieki środowiskowej i odciążenia oddziałów, ponieważ 50-60 proc. dzieci i młodzieży nie wymaga konsultacji psychiatry dziecięco-młodzieżowego. Wystarczą konsultacje psychologa dziecięcego, psychoterapeuty czy terapeuty środowiskowego.
– Deinstytucjonalizacja i przejście do środowiska. Na tym polega reforma. Działamy w środowisku młodego człowieka w domu, ale współpracujemy ze szkołą, pomocą społeczną, a czasem sądem - przypomina ideę prof. Małgorzata Janas-Kozik.
Reforma zakłada też próbę profilaktyki w szkołach. Przypomina, że pierwszy poziom, czyli środowiskowe poradnie psychologiczno-psychoterapeutyczne są bez lekarza. – I to działa – ocenia.
Więcej pacjentów na izbach przyjęć, ale są już "wyselekcjonowani"
Dodaje, że uruchomienie pierwszego poziomu spowodowało, że więcej pacjentów mają też lekarze psychiatrzy w izbach przyjęć.
– Byliśmy na to przygotowani dlatego, że ruszyły pierwsze poziomy, a tam nie ma lekarza –
wyjaśnia. Dodaje, że nie dało się z kolei przewidzieć wzrostu przyjęć z innego powodu, bo nie dało się przewidzieć, że będzie pandemia czy atak Rosji na Ukrainę. To wydarzenia, które mocno odbiły się na psychice również dzieci i młodzieży.
Jednak na oddziały psychiatryczne - jak zaznacza specjalistka - trafiają teraz raczej "wyselekcjonowani" przez psychologów, psychoterapeutów z pierwszego poziomu oraz psychiatrów z drugiego poziomu pacjenci już z konkretnym podejrzeniem.
Reforma ograniczyć ma bowiem liczbę takich przypadków, gdy młody człowiek w kryzysie psychicznym, nie miał gdzie szukać pomocy, a w ostateczności trafiał na oddział szpitalny.
Reforma jest ewolucyjna
Reforma drugiego poziomu, gdzie jest poradnia i oddział dzienny, jest w toku.
Prof. Małgorzata Janas-Kozik przypomina, że pierwszy poziom, czyli środowiskowe poradnie psychologiczno-psychoterapeutyczne są bez lekarza "i to działa". Pierwsze konkursy na takie poradnie ogłoszono tuż przed pandemią. Ruszyło wówczas 138 takich ośrodków.
– W tej chwili mamy ich 350. To były dodatkowe miejsca, gdzie blisko 50 tys. dzieci i młodzieży poza starą strukturą znalazło pomoc – wylicza specjalistka. Dodaje, że właśnie budowa trzystopniowego modelu opieki daje taką możliwość, że nie idziemy od razu do lekarza, ale najpierw do psychologa czy psychoterapeuty.
Taki model daje też szansę na brak stygmatyzacji.
Rola rodziny kluczowa
Nowy model opieki pozwala też wykorzystać kluczową rolę rodziców, bo w poradniach I poziomu opieką objęta jest cała rodzina.
– Gdy rodzice sobie nie radzą, nie mogą pomóc własnym dzieciom. Trzeba zacząć pomoc od rodziców, bo to oni dają poczucie stabilności i bezpieczeństwa – przekonuje specjalistka.
Jak mówi, to co teraz widać właśnie dzięki stworzeniu poradni pierwszego poziomu, to że wparcia potrzebują rodzice. – To jest nazwanie problemu, oswojenie go, poszukanie zasobów w rodzinie – wyjaśnia.
Diagnostyka planowa bez hospitalizacji
Reforma ma charakter ewolucyjny, dlatego teraz pora na zmiany dotyczące drugiego poziomu i diagnostyki dzieci i młodzieży.
– Jest takie założenie, żeby był dostęp do diagnostyki planowej dla dzieci i młodzieży. Mamy ewolucyjną reformę i co roku mamy ewaluację. Patrzymy wówczas co nie działa dobrze i zmieniamy. To oznacza wywracanie do góry nogami co jakiś czas wszystkiego, co wydawałoby się, że już działa – opowiada prof. Małgorzata Janas-Kozik.
Jak dodaje, budzi to sprzeciw części środowiska, ale jest to droga do zbudowania optymalnego modelu opieki.
Pomysłem, który ma być wdrażany w kolejnym roku, jest planowa diagnostyka na oddziałach dziennych. Oddziały te miałyby być podzielone na terapeutyczne i właśnie diagnostyczne.
– Mamy nadzieję, że uda nam się już w styczniu na ten temat rozmawiać – zapowiada ekspertka.
Wyjaśnia, że chodzi o to, aby ograniczyć pobyty w oddziałach całodobowych tam, gdzie można zrobić pewną ścieżkę diagnostyczną w ramach oddziału dziennego, aby dziecko na noc wracało do domu.
– W takiej formule dziennej hospitalizacji mogłyby odbyć się pełne badanie psychologiczne, badanie przez psychiatrę, spotkanie z rodziną, aby zobaczyć, jaki jest problem w sensie rodzinnym, aby ustalić indywidualny plan terapii – mówi prof. Małgorzata Janas-Kozik. Dodaje, że chodzi tu o diagnozę "skomplikowanych" przypadków.
Standardy postępowania
Wskazuje też, że powstały już standardy w psychiatrii dzieci i młodzieży.
– To rodzaj przewodnika dla wszystkich profesjonalistów działających w psychiatrii dzieci i młodzieży, aby wiedzieli jaką ścieżką iść, co po kolei powinno być realizowane, co się rekomenduje ze strony diagnostycznej i terapeutycznej – wyjaśnia prof. Małgorzata Janas-Kozik.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.