Eksperci uważają, że obecnie za 40 proc. wszystkich zachorowań na koronawirusa w Stanach Zjednoczonych odpowiada nowy wariant Omikronu. Jest wyjątkowo silny, ale – co jest dobrą wiadomością – jednocześnie nie powoduje wzrostu hospitalizacji i zgonów.
Zyskał medialną nazwę Kraken, nawiązując do legendarnego potwora morskiego. Mitologia grecka opisuje krakena (zwanego Ketosem – wielką rybą) jako strażnika Andromedy złożonej w ofierze Posejdonowi.
Światowa Organizacja Zdrowia wydała komunikat, w którym uspokaja, że obecnie nie ma żadnych danych wskazujących na to, by nowy subwariant nie powoduje cięższego przebiegu choroby. Jednak szybkość transmisji tego subwariantu jest nawet o 40 proc. większa niż jakiegokolwiek innego wariantu Omikronu.
Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, z-ca dyrektora Instytutu Nauk Biologicznych na Wydziale Biologii i Biotechnologii UMCS w Lublinie w rozmowie z Pulsem Medycyny podkreśla, że jest przeciwniczką nadawania takich nazw jak Kraken kolejnemu subwariantowi.
Według niej "to niepotrzebne nakręcanie paniki i szukanie taniej sensacji". Jak przewiduje, szafowanie takimi określeniami powoduje niepotrzebny strach, zaś z drugiej strony może być dla antyszczepionkowcem powodem do ośmieszania problemu.
Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska uważa, że wcześniejsze niepotrzebne straszenie społeczeństwa może skutkować brakiem wrażenia, gdy faktycznie pojawi się groźniejszy wariant SARS-CoV-2.
Ekspertka z Lublina wyjaśnia, że nowy subwariant to rekombinat dwóch sublinii BA.2.
Po raz pierwszy nowy subwariant pojawił się w Stanach Zjednoczonych i tam pozostaje najbardziej aktywny. Jednak dotarł już do Europy, m.in. do Wielkiej Brytanii. W połowie grudnia odnotowano tam pierwsze przypadki zakażenia XBB.1.5.
– W XBB.1.5 doszło do wymiany materiału genetycznego, co zaowocowało czternastoma nowymi mutacjami w rejonie białka kolca wirusa. Kluczowa zmiana pojawiła się w miejscu opisywanym numerem 486, odpowiadającym za zdolność białka kolca do wiązania się z receptorami ACE2, obecnymi w ludzkich komórkach. Dzięki tej mutacji XBB.1.5 znacznie efektywniej przyłącza się do naszych komórek – wyjaśnia prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
Chodzi o to, że Kraken zyskał dodatkowy gen, nazwany przez naukowców F486P, który silniej wiąże się z ludzkimi komórkami.
Właśnie ta większa efektywność w przyłączaniu się do naszych komórek powoduje, że szybkość transmisji Krakena jest o ok. 40 proc. większa niż w przypadku innych wariantów Omikronu.
W Stanach Zjednoczonych ten subwariant w ostatnich dwóch tygodniach odpowiada średnio za dwukrotny wzrost liczby zakażeń, a na północy tego kraju - nawet za 75 proc.
Co więcej, nowy subwariant XBB.1.5 jest też słabiej neutralizowany przez przeciwciała, które wytworzymy dzięki szczepieniom lub przechorowaniu COVID-19. To nie powinno nas zniechęcić do szczepień, a wręcz przeciwnie, bo tylko te mogą zmniejszyć ryzyko zakażenia i powikłań.
Tak jak wcześniejsze warianty i subwarianty koronawirusa docierały do Polski z innych krajów, tak w przypadku XBB.1.5 można się spodziewać, że również rozprzestrzeni się z czasem w naszym kraju. Tym bardziej że zakaźność tego subwariantu jest tak wysoka. Według prof. Agnieszki Szuster-Ciesielskiej kolejna fala zakażeń spowodowana tym subwariantem to kwestia dwóch miesięcy.
Trudniej będzie jednak monitorować sytuację, bo testy w kierunku COVID-19 nie są już powszechne. Nie prowadzi się także na masową skalę badań laboratoryjnych, na podstawie których stwierdzano jaki wariant dominuje.
Nowy subwariant Omikrona nie ma żadnych charakterystycznych, innych niż w przypadku pozostałych mutacji, objawów zachorowania.
Z dotychczasowych obserwacji naukowców wynika, że przebieg choroby wcale nie jest cięższy niż w przypadku innych wariantów, a nawet może być łagodniejszy.
Objawy, które pojawiały się u chorych z tym subwariantem COVID-19 to:
O ile nowy subwariant nie powoduje cięższego przebiegu, to niepokojąca może być kwestia jego wysokiej zakaźności w kontekście long-COVID, czyli długotrwałych konsekwencji Covid-19.
Jak podkreśla prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska "to już właściwie równoległa pandemia. Nawet 50 proc. zakażonych doświadcza jakiegoś objawu, który może trwać przynajmniej dwa lata. Niestety, kolejne infekcje zwiększają ryzyko pojawienia się long-Covid".
Dodaje, że problem długotrwałych, zwłaszcza neurologicznych, objawów po Covid-19 jest poważny i stanowi w USA trzecią wiodącą przyczynę wszystkich zaburzeń neurologicznych. Niestety long-Covid - chociaż rzadziej niż u dorosłych - dotyka także dzieci.