Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy grozi, że wystąpi na drogę sądową. Ewentualny pozwany to Ministerstwo Zdrowia. Poszło o platformy internetowe wystawiające e-recepty bez badania pacjenta, limity recept i "oczernianie" lekarzy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak działają platformy? Płacisz, wypełniasz formularz, a po kilku minutach otrzymujesz e-receptę na pożądany lek. Sęk w tym, że za każdą wystawioną receptą musi stać lekarz, który powinien wcześniej zapoznać się z dokumentacją medyczną pacjenta, znać faktyczny stan pacjenta, a w większości przypadków powinien także zbadać pacjenta.
Minister ZdrowiaAdam Niedzielski postanowił z dnia na dzień ukrócić nadużycia w wystawianiu recept poprzez platformy internetowe. Od 3 lipca lekarz może wystawić maksymalnie 300 recept w ciągu jednego dnia (wyłączone są z tego limitu recepty na leki refundowane).
Minister mówi o sposobie na nadużycia, a lekarze oceniają, że ścigać trzeba je inaczej, bo wprowadzenie limitu na wystawianie recept dla wszystkich lekarzy, to limitowanie dostępu do leczenia. Z takimi hasłami w połowie lipca związek lekarzy protestował przed siedzibą resortu zdrowia.
Minister uderza w lekarzy
Samorząd lekarski proponuje zamiast limitów w wystawianiu recept wprowadzenie systemowych rozwiązań, które ograniczyłyby nadużycia. Jednak resort twardo stoi na stanowisku, że limity to dobre rozwiązanie.
Ma też odpowiedź na argumenty związku lekarzy. Twierdzi, że limity uderzyły głównie w firmy czerpiące zyski z platform internetowych, za pomocą których można otrzymać e-receptę.
Związek lekarzy uważa, że minister narusza dobre imię środowiska lekarzy i OZZL.
Lekarze bronią dobrego imienia
"Nie ma naszej zgody na manipulacje MZ na temat środowiska lekarskiego i OZZL" - pisze stanowczo związek i informuje o podjęciu kroków w tej sprawie.
"Decyzja Ministerstwa Zdrowia ws. limitu recept, wzbudziła ogromne emocje wśród lekarzy i lekarek. Niezadowolenie widać między innymi na serwisie Twitter, gdzie resort za pomocą oficjalnego profilu postanowił walczyć z opiniami lekarzy, m.in. poprzez negowanie jakoby limity recept były problemem dla całego środowiska. Ministerstwo zarzuciło wówczas, że zmiany dotknęły wyłącznie określonej grupy, która czerpie zyski z wypisywania recept i to właśnie ta grupa protestuje" - wyjaśniają związkowcy.
Nie zgadzają się "na godzenie w dobre imię członków Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, którzy protestując ws. limitów recept pod budynkiem Ministerstwa Zdrowia wyrażali sprzeciw przeciwko ww. rozwiązaniu, które w naszym przekonaniu prowadzi do ograniczenia pacjentom dostępu do gwarantowanych świadczeń zdrowotnych".
Związek wezwał Ministerstwo do zaniechania naruszenia dóbr osobistych protestujących lekarzy i zapowiada, że jeśli resort "nie podejmie wskazanych w wezwaniu działań, sprawa zostanie niezwłocznie skierowana na drogę postępowania sądowego".
Związek wskazuje ponadto, że "wpis o podobnym wydźwięku pojawił się także na oficjalnym twitterowym profilu ministra zdrowia, który wskazał, że "ton medialnej dyskusji na temat limitów dla recept nadają lobbyści, bo w rzeczywistości nie ma żadnych skarg od pacjentów"".
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.