Niejasny status woreczków nikotynowych. Jak zaklasyfikować alternatywę dla papierosów?
redakcja naTemat.pl
27 lipca 2023, 11:00·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 lipca 2023, 11:00
Niektórzy nazywają je “saszetkami”, inni: “woreczkami”. To jednak nie nomenklatura jest problematyczna, jeśli chodzi o ten konkretny nowatorski wyrób tytoniowy. Dyskusyjna jest kategoria, w której należałoby je umieścić.
Reklama.
Reklama.
Woreczki tytoniowe to produkt relatywnie nowy, ale bazujący na wiekowej koncepcji. Saszetki czy też woreczki z nikotyną są podobne do szwedzkiego wyrobu znanego pod nazwą “snus”. Mówimy tu jednak tylko o podobieństwie formy. Snus to w zasadzie rozdrobniony tytoń zawinięty w fizelinowy woreczek. Saszetki, jak wskazuje drugi człon nazwy, zawierają nikotynę oraz wypełniacze takie jak włókna roślinne, gumę arabica, korektor ph, stabilizatory czy też słodzik.
Obecność nikotyny sprawia, że osoby korzystające z saszetek odczuwają efekt podobny do tego, jaki występuje po zapaleniu papierosa: organizm zostaje zaspokojony dawką substancji, od której jest uzależniony. Konsumenci nie odczuwają jednocześnie efektów ubocznych korzystania z tradycyjnych wyrobów tytoniowych: saszetki nie produkują dymu, a więc mogą być używane w dowolnym miejscu i czasie.
Czy korzystanie z saszetek nikotynowych może pomóc palaczom w walce z nałogiem? Zdania są tu podzielone, jednak zwolennicy strategii “harm reduction”, czyli obniżania ryzyka poprzez zastępowanie szkodliwej substancji uzależniającej jej mniej szkodliwą alternatywą, widzą tu spory potencjał.
O tym, że walkę z dymem papierosowym można wygrać, posiłkując się działaniami z kategorii “harm reduction”, przekonali się Szwedzi. Dzięki szeroko zakrojonej profilaktyce, a także rozpowszechnianiu wiedzy na temat niższej szkodliwości saszetek nikotynowych, Szwecja może dzisiaj pochwalić się odsetkiem palaczy zmierzającym poniżej 5 proc. Dla porównania w Polsce ten wskaźnik od lat nieodmiennie przekracza 20 proc.
Skoro saszetki nikotynowe pomagają uwolnić się od nałogu papierosowego, czy powinny więc zyskać status produktu leczniczego? Nad tym zagadnieniem pochylił się niedawno polski think-thank, Instytut Staszica.
Czy saszetki nikotynowe to wyrób leczniczy?
Klasyfikacja alternatyw dla papierosów jako produktów leczniczych nie jest pomysłem nowym. W Wielkiej Brytanii prowadzone są prace nad nadaniem tego statusu e-papierosom. Wydawanie tych urządzeń na receptę miałoby sprawić, że dostęp do nich uzyskają jedynie osoby potrzebujące tego rodzaju wsparcia.
Czy podobnym kierunku powinna więc iść regulacja dostępu do saszetek nikotynowych? Naukowcy z Instytutu Staszica nie zgadzają się z taką kategoryzacją. Ze sporządzonego przez nich raportu wynika, że taka klasyfikacja nie byłaby zgodna z ustawą Prawo Farmaceutyczne.
“W myśl art. 2 pkt. 32 Prawa Farmaceutycznego, produktem leczniczym jest substancja lub mieszanina substancji, przedstawiana jako posiadająca właściwości zapobiegania lub leczenia chorób występujących u ludzi lub zwierząt lub podawana w celu postawienia diagnozy lub w celu przywrócenia, poprawienia lub modyfikacji fizjologicznych funkcji organizmu poprzez działanie farmakologiczne, immunologiczne lub metaboliczne” - czytamy w raporcie.
Saszetki nikotynowe nie chronią zdrowia - zawierają nikotynę, która nie jest substancją obojętną dla zdrowia. “Nie mogą być także stosowane jako substancje wykorzystywane w celu postawienia odpowiedniej diagnozy, przywrócenia, poprawienia lub modyfikacji fizjologicznych funkcji organizmu, poprzez działanie farmakologiczne, immunologiczne lub metaboliczne” - czytamy dalej w raporcie Instytutu Staszica.
Skoro więc saszetki nie są “produktami leczniczymi”, to, w jakiej kategorii należy je umieścić? “saszetki nikotynowe powinny być rozpatrywane w kategoriach alternatywy dla tradycyjnych papierosów lub papierosów elektronicznych oraz brane pod uwagę wyłącznie przez dorosłych palaczy” - sugerują twórcy raportu.