Przepalone miliardy złotych. Tak palenie papierosów drenuje budżet naszego państwa
redakcja naTemat.pl
·3 minuty czytania
Publikacja artykułu:
92 mld zł i 26 mld zł. Pierwsza kwota mówi o tym, ile polski budżet traci co roku z powodu palenia papierosów. Żaden inny nałóg nie drenuje naszego budżetu tak bardzo, jak papierosy. Druga kwota mówi o potencjalnej oszczędności, którą w tym budżecie moglibyśmy mieć, gdyby Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się na pewien krok, który wykonały już inne państwa.
Reklama.
Reklama.
Poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, jak ograniczyć skalę strat zarówno dla naszego społeczeństwa, jak i dla budżetu państwa, poświęcono ekspertyzęopublikowaną przez Biuro Analiz Sejmowych (BAS). Przygotował ją prof. dr hab. Andrzej M. Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego. Eksperta poproszono o opinię dotyczącą stanu epidemii nałogu papierosowego w Polsce, jego aspektów ekonomiczno-społecznych i perspektyw wyjścia.
Przez papierosy tracimy 92 mld zł rocznie
Na 92 mld zł, którymi obarczony jest budżet z powodu palenia papierosów przez Polaków, składają się: 50 mld zł – bezpośrednie koszty (związane z leczeniem palaczy) – i 42 mld zł – koszty pośrednie (koszty, jakie ponoszą firmy i przedsiębiorcy z powodu nieobecności leczonych pracowników czy palenia w miejscu pracy). Są to więc zauważalne obciążenia nie tylko polskiego systemu ochrony zdrowia, ale także rodzimej gospodarki.
W analizie, jaką dla BAS przygotował prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, opisano, jakimi metodami można i warto zapobiegać kosztom ekonomicznym, społecznym i zdrowotnym generowanym przez schorzenia i zgony palaczy, zwolnienia chorobowe w firmach czy wyjścia pracowników na przysłowiowego dymka w czasie pracy. Prof. Fal podzielił profilaktykę antynikotynową na cztery filary działań.
Cztery filary walki z papierosami
Pierwszy to profilaktyka pierwotna. Polega ona na prozdrowotnej edukacji przedstawiającej szkodliwość palenia już od nauki na etapie przedszkolnym. Następna w kolejności jest profilaktyka pierwszorzędowa. Skupia się ona na podnoszeniu cen papierosów poprzez podwyższanie podatku akcyzowego. Dodatkowo ten rodzaj profilaktyki zakłada też zmniejszenie liczby punktów sprzedaży papierosów w kraju.
Na trzecim miejscu znalazła się profilaktyka drugorzędowa. Pod tym pojęciem rozumie się całkowity zakaz reklamy i ekspozycji papierosów. Jako ostatnia została wskazana profilaktyka trzeciorzędowa. Sprowadza się ona do redukcji szkód u nałogowych palaczy.
U osób ze zdiagnozowanym uzależnieniem lub inną chorobą redukcja szkód polega na zastąpieniu palonych przez te osoby papierosów innym, mniej szkodliwym źródłem nikotyny: podgrzewaczem tytoniu, e-papierosem lub saszetką nikotynową. Jak wskazuje autor ekspertyzy, ten rodzaj profilaktyki należy kierować jedynie do osób już palących, które często są już po nieudanych próbach zerwania z nałogiem.
Redukcja szkód: skorzystają setki tysięcy palaczy?
W Polsce papierosy pali 8 mln osób. Autor szacuje się, że gdyby pół miliona polskich palaczy całkowicie rzuciło nałóg stosując tzw. nikotynową terapię zastępczą (NTZ), to w ten sposób udałoby się uniknąć 450 tys. zachorowań rocznie. Gdyby natomiast drugie pół miliona palaczy, zamiast dalej palić papierosy przeszło na podgrzewacze tytoniu, e-papierosy lub saszetki nikotynowe – udałoby się uniknąć 300 tys. przypadków zachorowań. Oszczędność dla budżetu w obydwu przypadkach to ok. 26 mld zł, z czego 13,9 mld to oszczędność kosztów bezpośrednich (kosztów leczenia), a 12,7 to oszczędność kosztów pośrednich (strat dla gospodarki).
Na obecną chwilę nawet taki sukces wydaje się trudno osiągalny. Papierosy pali dziś średnio co trzeci Polak, a sprzedaż papierosów w pierwszym półroczu u nas wzrosła o 0,22 mld sztuk w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku.
Są jednak kraje, którym udało się spektakularnie zmniejszyć odsetek palaczy. Modelowym przykładem jest Szwecja. Tam zwykłe papierosy pali ok. 5,6 proc. populacji.
Politykę zdrowotną z rozwiniętą profilaktyką trzeciorzędową w obszarze przeciwdziałania paleniu papierosów określa się mianem redukcji szkód. W Europie oprócz Szwecji taka polityka święci tryumfy m.in. w Wielkiej Brytanii. W kolejce do wdrożenia redukcji szkód ustawiły się już Czechy, Słowacja czy Bułgaria. Na świecie promotorem takiego podejścia są Stany Zjednoczone, a po drugiej stronie półkuli: Nowa Zelandia czy Japonia. Niezależnie od wyboru wiodącej drogi walki z paleniem – Ministerstwo Zdrowia nie zajęło bowiem oficjalnego stanowiska za lub przeciw redukcji szkód – przed Polską jeszcze ogrom pracy do wykonania.