Kojarzą prawie wszyscy, ale nie każdy je lubi. Jedni o frutti di mare mówią nawet z odczuciem niechęci i nie wyobrażają sobie, aby jeść to „coś”, drudzy wiedzą, że to jeden z głównych składników bardzo zdrowej diety śródziemnomorskiej.
Potocznie mówi się o nich „bardzo zdrowe robaki”, ponieważ stanowią doskonałe źródło składników odżywczych, takich jak pełnowartościowe białko, kwasy tłuszczowe omega-3 oraz witaminy grupy B, A, D, a także selenu i cynku.
Do owoców morza zaliczane są skorupiaki (homary, langusty, kraby i krewetki) i mięczaki (małże – ostrygi, omułki; ślimaki – uchowce, trąbiki; głowonogi – kałamarnice, ośmiornice) oraz szkarłupnie (jeżowiec). I warto mieć świadomość, jak mocno pozytywnie wpływają na nasze zdrowie.
- Obecność w diecie kwasów omega-3 chroni przed chorobami układu krążenia oraz wzmacnia odporność organizmu. Z kolei selen, cynk, witaminy A to związki korzystnie wpływające na stan skóry, płodność oraz neutralizują wolne rodniki tlenowe – wylicza dietetyk Aneta Kościołek.
Nie każdy powinien jeść owoce morza. Frutti di mare zazwyczaj zanieczyszczone są toksycznymi związkami tj. arsen, ołów, kadm, a także metylortęć, które negatywnie wpływają na rozwój płodu i dzieci (układ nerwowy). W związku z tym nie zaleca się spożywania ryb kobietom w ciąży oraz małym dzieciom. Ponadto owoce morza należą do jednych z najsilniejszych alergenów, u osób nadwrażliwych mogą powodować silną reakcje alergiczną - wstrząs anafilaktyczny.
Jedzmy je z głową, zawsze świeże – apeluje A. Kościołek. Frutti di mare to produkty charakteryzujące się niską trwałością. Źle przechowywane oraz spożyte po terminie mogą powodować zatrucia. Co więcej, ostatnie badania mikrobiologiczne wskazują, iż owoce morza często skażone są bakterią Listeria monocytogenes, która u kobiet w ciąży może powodować poronienia.
Owoce morza ze względu na walory smakowe i zdrowotne mogą być spożywane przez młodzież i osoby dorosłe, jeśli są świeże oraz znamy ich pochodzenie.