W Polsce co roku około 150 tys. osób choruje na raka. 80 tys. z nich umiera. – U nas rak jest wykrywany zbyt późno. Często z winy pacjenta, bo Polacy bagatelizują ryzyko. Nie wierzą, że mogą zachorować – mówi dr Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. zdrowia Uczelni Łazarskiego i dodaje, że to nie tylko wina pacjentów. Mamy najmniej lekarzy na 10 tys. osób w całej Unii Europejskiej.
Co roku przybywa w Polsce chorych na raka, a słyszymy, że zamykane są kolejne oddziały onkologiczne.
Dr Jerzy Gryglewicz: Zwiększająca się liczba chorych na raka jest rzeczą naturalną. W Polsce ludzie żyją coraz dłużej, a wiek jest jednym z czynników ryzyka zwiększających występowania raka. Faktem jest, że zamykane są u nas placówki leczenia onkologicznego, ale też powstaje bardzo dużo nowych zarówno publicznych, jak i prywatnych. Obecnie w środowisku onkologów trwa dyskusja na temat stworzenia jedynie ośrodków wysoko wyspecjalizowanych z kompleksową opieką.
Teraz zdarza się, że pacjent z chorobą nowotworową leczy się w trzech różnych ośrodkach, leczenie nie jest synchronizowane, pacjenci zamiast płynnie kontynuować leczenie w drugiej placówce, muszą tam czekać w kolejkach. Poza tym niektóre ośrodki są kilkaset kilometrów od miejsca zamieszkania. Pomysłem jest stworzenie ośrodków specjalizujących się w konkretnych typach raka np. raku piersi, prostaty – pacjenci mieliby tam specjalistyczne leczenie w jednym miejscu. Nie ma wątpliwości, że taka terapia byłaby bardziej skuteczna.
Ponad 80 tys. z 130-150 tys. nowych chorych na raka umiera. Dlaczego?
Onkolodzy zgodnie twierdzą, że powodem dużej śmiertelności osób chorych na raka w Polsce jest zbyt późne jego wykrycie. W zdecydowanej większości przypadków rak wcześnie wykryty może być skutecznie wyleczony. Polacy nie korzystają masowo z badań profilaktycznych, nawet tych bezpłatnych finansowanych przez NFZ, dlatego śmiertelność jest u nas większa niż w innych krajach.
Przykładowo częste profilaktyczne badanie piersi daje blisko 100-procentową gwarancję wykrycia nowotworu we wczesnym stadium rozwoju. To samo dotyczy raka szyjki macicy. Ważną rolę w zakresie profilaktyki powinni pełnić lekarze rodzinni, którzy obecnie zbyt późno rozpoznają nowotwory i zbyt późno je diagnozują. Pacjenci także powinni wiedzieć, że lekarz onkolog jest jednym z niewielu, do którego można się zgłosić bez skierowania.
Tyle tylko, że to ma niewielkie znaczenie, bo wiemy jakie są kolejki.
Kolejki są bardzo różne w różnych ośrodkach. W tych renomowanych zawsze będą bardzo długie, ale w nieco mniejszych placówkach sytuacja jest dużo lepsza. Według mnie najlepszym rozwiązaniem dla naszego systemu opieki zdrowotnej byłoby zapewnienie warunków do utworzenia w każdym powiecie poradni onkologicznej. Zmniejszyłoby to dla pacjentów bariery związane z odległością i zmniejszyłoby znacząco kolejki.
Jak pan ocenia stan polskiej onkologii?
Odpowiedź jest bardziej złożona. Po pierwsze, w ostatnich latach powstało stosunkowo dużo ośrodków onkologicznych, dzięki temu zwiększyła się dostępność leczenia. Po drugie, zwiększyła się również liczba lekarzy onkologów dzięki dofinansowaniu kształcenia przyszłych onkologów z środków UE w ramach programu Kapitał Ludzki. Po trzecie, problem raka jest w Polsce traktowany jako problem narodowy i dlatego rozwój onkologii finansowany jest jako jedyna dziedzina medycyny z dodatkowych środków budżetowych w ramach Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych.
Dzięki temu programowi mamy między innymi najbardziej nowoczesny sprzęt w Europie do leczenia chorób nowotworowych.
Po czwarte, pacjenci onkologiczni w ramach chemioterapii mają zapewniony dostęp do leczenia nowoczesnymi lekami finansowanymi poza koszykiem gwarantowanym. Oznacza to, że lekarz może podjąć decyzję o leczeniu nowoczesną, często drogą terapią, gdy standardowe leczenie nie przynosi efektu terapeutycznego. Owszem problem jest w tym zakresie, że w każdym województwie podejmowane są różne decyzje, i przez oddziały NFZ i przez konsultantów wojewódzkich, co często jest istotnym problemem dla pacjenta.
Czyli jeżeli w województwie na przykład mazowieckim choremu odmówi się finansowania bardziej specjalistycznego leczenia, może się o nie starać w innym województwie?
Tak i ma dużą szansę, że tam je otrzyma. Jeśli decyzja odmowna dotycząca chemioterapii niestandardowej została podjęta w rodzimym województwie, ma pełne prawo starać się o zgodę w innym województwie i innym ośrodku onkologicznym.
Skąd zatem ogromny żal wielu pacjentów, którzy nie mają szansy na otrzymanie najnowszych leków, bo nie mają szansy na ich refundację?
Procedury wydania zgody przez NFZ na leczenie w ramach chemioterapii niestandardowej są bardzo skomplikowane. Jest oczywiste, że jeśli długoterminowe leczenie standardowe nie daje efektów, pacjent szuka najnowszych leków i metod. Ta specyfika daje onkologii specjalne miejsce - ci pacjenci walczą do końca. Niewielu zdaje sobie sprawę, że bardzo droga terapia czasem przedłuży ich życie tylko o jeden, dwa może trzy miesiące.
Bardzo ważną rolę w naszym systemie zdrowia spełnia Agencja Oceny Technologii Medycznych. To ona ocenia, czy w przypadku konkretnego pacjenta, przy konkretnym koszcie leczenia opłaca się je włączyć. Czy jest sens finansowania tego leczenia ze środków publicznych. Często zdarza się, że jakiś lek jest skuteczny, ale producent proponuje taką cenę, że Agencja co prawda rekomenduje ten lek, ale z zastrzeżeniem, że producent musiałby obniżyć cenę. Czasem się to niestety nie udaje.
Brakuje pieniędzy, czy te które są przeznaczone na onkologię są źle rozdysponowane?
Zawsze i w każdej dziedzinie zdrowia brakuje pieniędzy, dlatego Agencja ocenia czy na dane leczenie w danym przypadku nas stać. Najnowsze technologie z czasem stają się tańsze i bardziej dostępne. Ale i tak musimy za każdym razem odpowiadać sobie na pytanie, czy na każde leczenie rzeczywiście możemy sobie pozwolić. Na przykład za leczenie jednego drogiego pacjenta można przez rok utrzymać poradnię onkologiczną. Musimy to sobie uświadomić. To trudne decyzje, bo dotyczą człowieka, ale trzeba je podejmować z punktu widzenia zdrowia publicznego.
Nasz system zdrowotny zawodzi w takich sytuacjach?
Nigdzie nie ma dobrze działającego systemu zdrowotnego. W innych krajach też są nowotwory i ludzie też umierają.
Ale umieralność jest mniejsza niż w Polsce.
Tak, bo u nas rak jest wykrywany zbyt późno. Często z winy pacjenta, bo Polacy bagatelizują ryzyko. Nie wierzą, że mogą zachorować. Nie mamy zachowań prozdrowotnych, które są w innych krajach. Nie dbamy o dietę, o sport, o higieniczny tryb życia, o regularne badania. Oczywiście jest w tym też odpowiedzialność państwa. Mamy najmniej lekarzy na 10 tys. osób w całej Unii Europejskiej. W niektórych palcówkach są kontrakty, ale nie ma lekarzy. Jak wcześniej wspomniałem mamy coraz więcej onkologów, ale przecież w diagnostyce i leczeniu nowotworów biorą udział lekarze innych specjalności.
Na szczęście świadomość społeczna się nieco zmieniła. Kiedyś rak był wstydliwą chorobą, wiele publicznych osób przełamało tabu. Bardzo istotną rolę w tym procesie odegrał były Minister Zdrowia Profesor Zbigniew Religa, również znany z mediów. Dzięki nim przestaliśmy traktować osoby chorujące na raka jako gorsze, zaczynamy o tym rozmawiać i coraz częściej do naszej świadomości dociera fakt, że tak naprawdę każdy jest w grupie ryzyka. Czy to spowoduje, że będziemy się częściej badać? Efekty zobaczymy na przestrzeni najbliższych lat.
Ile rocznie kosztuje państwo leczenie chorych na raka?
Finansowanie leczenia chorób onkologicznych dotyczy wielu rodzajów i zakresów świadczeń finansowanych w ramach umów z NFZ. Mamy leczenie farmakologiczne – czyli podanie leku w szpitalu, mamy refundowane leki na receptę, leczenie operacyjne, radioterapię, poradnie, szpitale, rehabilitację oraz leczenie powikłań około onkologicznych. Ta lista jest długa. Myślę, że śmiało można powiedzieć, że koszt ponoszony przez NFZ to co najmniej 10 mld złotych rocznie. Ale nie możemy zapominać o kosztach, które ponoszą pacjenci.
Niedawno czasopismo medyczne ''Służba Zdrowia'' na podstawie ankiet opublikowało analizę kosztów, które ponoszą pacjentki z rakiem piersi. Wynik był dla mnie zaskoczeniem, bo niektóre wydatki nie przyszły mi wcześniej do głowy. To nie tylko koszty czysto medyczne: prywatne wizyty, rehabilitacja, nierefundowane leki, alternatywne metody, ale również koszty niemedyczne: zmiana diety, która jest droższa, nowa odzież konieczna z uwagi na utratę wagi, koszty związane z dojazdami do miejsca leczenia – nawet 300 km, itd.
W których regionach pacjenci mają najtrudniejszy dostęp do leczenia?
W najgorszej sytuacji są te województwa, w których brakuje ośrodków akademickich: lubuskie, warmińsko-mazurskie i podkarpackie. Wyjątkiem jest tu województwo świętokrzyskie, które ma specjalistyczny, nowoczesny ośrodek leczenia onkologicznego. Najmniejszy problem z dostępnością leczenia mają pacjenci z najpopularniejszych typem nowotworu np. z rakiem szyjki macicy.
Tylko trzeba wziąć tu pod uwagę, że w takich przypadkach leczeniem zajmują się przede wszystkim ginekolodzy, nie onkolodzy, dzięki temu dostępność jest lepsza. Dotyczy to przeważnie niezaawansowanych przypadków, które nie wymagają interwencji onkologicznej. Urolodzy leczą większość nowotworów układu moczowego. Dla wielu pacjentów chorujących na rzadkie postacie raka lub duży stopień zaawansowania choroby, leczenie może odbywać się tylko w wysoko wyspecjalizowanych ośrodkach.
Czasem poza Polską.
Tak i jest to możliwe. Tego typu decyzje podejmowane są przez prezesa NFZ – jest jeden warunek: nie możne zapewnić tej metody leczenia na terenie Polski. To świadczenie musi być merytorycznie uzasadnione i dać szansę powrotu do zdrowia. Takich pozytywnych opinii jest wydawanych około 200 rocznie. W większości dotyczy to onkologicznego leczenia operacyjnego, którego w Polsce nie mamy np.: okulistycznego, wewnątrz-czaszkowego, kardiologicznego. Natomiast ramach chemioterapii niestandardowej można sprowadzić leki do Polski.
Może warto szukać inspiracji w krajach, które sobie lepiej radzą na tym polu?
Z pewnością. Kraje skandynawskie mają zdecydowanie lepiej zorganizowaną profilaktykę. Państwo jest nastawione na świadomość obywateli i zachowania prozdrowotne. W niektórych krajach rak jest wykrywany w związku z obowiązkowością badań okresowych, które są warunkiem utrzymania polisy ubezpieczeniowej. Dzięki temu diagnoza stawiana jest bardzo wcześnie i to ratuje życie. Niektórzy prywatni przedsiębiorcy w Polsce wykupują takie ubezpieczenia pracownikom i ci muszą się regularnie badać. To dobry znak. Takich zmian potrzeba jednak w skali całego kraju.