Depresja, schizofrenia i autyzm mają wspólne podłoże?
Patrycja Karpińska
18 października 2013, 12:58·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 października 2013, 12:58
Neurolodzy zawsze przyjmowali, że choroby psychiczne, takie jak depresja czy schizofrenia, spowodowane są odrębnymi mechanizmami biologicznymi. Jednak bazując na największym jak do tej pory eksperymencie przeprowadzonym na początku bieżącego roku, naukowcy stwierdzili, że znane nam zmiany genetyczne odpowiedzialne są za 17-29% przypadków schizofrenii, depresji, choroby afektywnej dwubiegunowej, autyzmu i ADHD. Dodatkowo, okazało się, że ryzyko rozwinięcia jednego z tych schorzeń ściśle związane jest z możliwością zachorowania na inne.
Reklama.
Rewolucja w postrzeganiu chorób psychicznych
W opublikowanym w magazynie „Nature Genetics” badaniu, które sfinansował Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego (NIMH), uczestniczyło prawie 400 naukowców z 20 krajów, którzy pracowali na danych dotyczących ok. 59 000 osób. Po przeanalizowaniu różnic genetycznych występujących u pacjentów i ludzi, u których nie stwierdzono choroby psychicznej, badacze z niespotykaną dotąd dokładnością określili, w jaki sposób grupy tych samych mutacji genetycznych wpływać mogą na różne zaburzenia umysłowe. Najściślejszy związek wykazano między chorobą afektywną dwubiegunową i schizofrenią. Wiele podobieństw posiadały, zdaniem naukowców, także choroba afektywna dwubiegunowa i depresja, a także depresja i schizofrenia.
Okazuje się, że pozornie odrębne objawy – pacjenci z chorobą afektywną dwubiegunową doświadczają wahań nastroju, podczas gdy schizofrenicy cierpią z powodu urojeń i paranoi – mogą wynikać nie z różnych mutacji genetycznych, a odmiennego czasu ekspozycji na czynniki ryzyka, takie jak toksyny lub choroba zakaźna w ciąży czy traumatyczne przeżycie w dzieciństwie. Główna autorka badania, Naomi Wray z Uniwersytetu Queensland w Australii, podkreśla, że wyniki najnowszego eksperymentu dostarczają dowodów empirycznych dla stwierdzenia, że te same geny w różnych okolicznościach mogą prowadzić do wykształcenia odmiennych symptomów.
„Myśleliśmy, że to zupełnie inne choroby” – mówi Bruce Cuthbert z NIMH, tłumaczy też, że rozróżnienie to było podstawowym elementem psychiatrii od przeszło stu lat. Jak dodaje, środowisko medyczne stopniowo przekonuje się, że pomimo pozornych różnic spowodowanych objawami zewnętrznymi, w rzeczywistości są to ściśle związane ze sobą schorzenia. Już w wyniku wcześniejszych badań narodziło się podejrzenie, że choroby te często występują u różnych członków rodzin, jednak zważając na fakt, że życie z chorym psychicznie krewnym może być niezwykle stresujące i w wielu przypadkach prowadzi do depresji, bardziej prawdopodobne wydawało się, że związek między schorzeniami wynika z czynników środowiskowych, a nie dziedzicznych mutacji.
Nowe metody diagnostyczne w psychiatrii
Wraz z nowymi wynikami badań, konieczna okazuje się modyfikacja metod diagnostycznych stosowanych w psychiatrii. Po spostrzeżeniu, że obecny system nie przynosi zadowalających efektów w zakresie tworzenia skutecznych terapii dla poszczególnych schorzeń, dr Thomas Insel, dyrektor NIMH, ogłosił stopniowe odejście ośrodka od finansowania projektów badawczych opierających się na powszechnie używanej klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM (ang. Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders), która bazuje głównie na występujących u pacjenta objawach. Po zastosowaniu podobnych kryteriów często okazywało się, że jednej osobie przypisać można wiele diagnoz – dla przykładu, nieodczuwanie przyjemnych emocji świadczyć miało o depresji, zaburzeniach afektywnych dwubiegunowych i schizofrenii.
Tymczasem nowy system (ang. Research Domain Criteria) będzie bazował na genetycznych źródłach występowania poszczególnych objawów. W ten sposób pozwoli na ograniczenie ilości możliwych diagnoz, a także udoskonalenie badań genetycznych, które skupią się na konkretnych problemach dotyczących poszczególnych systemów mózgowych. W rezultacie, pojawić się mogą nowe sposoby leczenia posiadających takie samo podłoże genetyczne zaburzeń psychicznych, które obecnie tak trudno rozróżnić w testach klinicznych. Być może w wyniku tego przełomowego odkrycia, możliwe będzie precyzyjniejsze ukierunkowanie istniejących już terapii, co przyniesie wiele korzyści osobom cierpiącym na najbardziej wyniszczające schorzenia w medycynie.