W tym samym czasie, gdy Europejczycy obchodzili kolejny już Dzień Wiedzy o Antybiotykach, opinia publiczna w Nowej Zelandii usłyszała o szczepie bakterii Klebsiella pneumoniae, który jest zupełnie odporny na wszystkie dostępne medycynie antybiotyki. Ujawniono, że zarażony nią mężczyzna zmarł w jednym z tamtejszych szpitali. To kolejny sygnał, że wkraczamy w “epokę postantybiotykową”. Lekarze mówią o zniweczeniu dziesiątek lat osiągnięć medycyny.
– Nic jej nie ruszyło. Absolutnie nic. To pierwszy przypadek, który jest odporny na dosłownie wszystkie znane rodzaje antybiotyków – mówił w poniedziałek nowozelandzkiemu radiu Mark Jones, mikrobiolog kliniczny ze szpitala w Wellington. To tam właśnie trafił w styczniu 2012 roku 68-letni Brian Pool – nauczyciel angielskiego pracujący w Wietnamie.
I choć bezpośrednim powodem jego śmierci, która nastąpiła w połowie roku, były komplikacje towarzyszące udarowi mózgu, przedstawiciele szpitala od kilku dni szeroko mówią w mediach przede wszystkim o wyjątkowej “superbakterii”. To z jej powodu Pool ostatnie miesiące życia spędził w izolacji. Lekarze przyznawali, że skutki rozprzestrzenienia się tej bakterii mogłyby być katastrofalne.
Przegrywamy z superbakteriami
Prof. Andrzej Gładysz, były Krajowy Konsultant ds. Chorób Zakaźnych, przyznaje w rozmowie z naTemat, że odporność drobnoustrojów na antybiotyki nie jest żadną nowością, ani szczególnym zaskoczeniem.
Co więcej, jak pokazuje przykład Briana Poola, medycyna powoli zaczyna przegrywać walkę z drobnoustrojami. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego antybiotyki są coraz mniej skuteczne? Przede wszystkim dlatego, że się ich nadużywa. Stale poddawane ich działaniu bakterie mają szansę adaptować się i stają się coraz bardziej odporne.
– Lekarze przepisują antybiotyki jak aspirynę. Tymczasem nie powinno się ich podawać doraźnie i na wszystkie schorzenia – tłumaczy prof. Gładysz podkreślając, że właśnie ten apel powinniśmy sobie wszyscy wziąć do serca przy okazji Europejskiego Dnia Wiedzy o Antybiotykach. Bo często to właśnie sami pacjenci wywierają presję na lekarzy, by na ich problem przepisywali antybiotyk. – To wyjątkowo nieodpowiedzialne i krótkowzroczne – ocenia profesor.
Era postantybiotykowa
Problem jest na tyle poważny, że mówi się, iż świat z wolna wkracza w erę postantybiotykową. Jak pisze Maryn McKenna, autorka książki “Superbug”, musimy sobie bowiem zdawać sprawę, że konsekwencje zachodzących zmian będą znacznie poważniejsze, niż się na pierwszy rzut oka wydaje.
Problemem będą nie tylko konkretne, wywoływane przez bakterie choroby, których nie będziemy w stanie leczyć. Rykoszetem dostanie się niemal całej współczesnej medycynie. Stracimy znacznie więcej: McKenna wymienia leczenie nowotworów i transplantacje organów, które wymagają nie tylko “superjałowości”, ale i podawania leków przeciwodrzuceniowych, osłabiających znacznie naszą naturalną odporność. W takich sytuacjach antybiotyki są konieczne, by zapobiec zakażeniom.
McKenna do tej listy dodaje też dializę nerek, operacje serca, płuc i wszystkich organów, w których permanentnie bytują kolonie bakterii. Niemal niemożliwe stanie się także wszczepianie implantów oraz operacje plastyczne, liposukcje i ronienie tatuaży.
– Bez antybiotyków najbanalniejszy drobnoustrój będzie mógł stać się powodem niebezpiecznego zakażenia – potwierdza prof. Gładysz i wieszczy gwałtowny wzrost umieralności z tego właśnie powodu.
"Zniweczenie osiągnięć medycyny"
– Świat bez antybiotyków jest coraz bardziej realny, bo one przestają działać – mówiła w Polskim Radiu prof. Waleria Hryniewicz, lekarz mikrobiolog, przewodnicząca Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków i Konsultant Krajowy w dziedzinie Mikrobiologii Lekarskiej. Ona również podkreślała, że powinniśmy ograniczyć przyjmowanie antybiotyków. – Stosujemy je za często, na wszelki wypadek i stosujemy je źle – mówiła.
Problem jednak w tym, że nawet jeśli ograniczymy bezpośrednie zażywanie tych środków, mogą się one dostać do naszego organizmu za pośrednictwem jedzenia, które spożywamy. Dlaczego? Bo jak zauważa prof. Gładysz, szpikowane są nimi zwierzęta hodowlane.
– Już w latach czterdziestych odkryto, że antybiotyki poza swoimi podstawowymi właściwościami mogą służyć w hodowli drobiu i trzody chlewnej jako stymulator wzrostu: dodawane do paszy znacznie poprawiały jej przyswajalność. Dlatego też mniej więcej do lat osiemdziesiątych stosowano je powszechnie – tłumaczy Ludwik Bartoszewicz, Warmińsko-Mazurski Wojewódzki Lekarz Weterynarii.
Na szczęście dziś jest inaczej – do zmiany podejścia zobligowały nas m.in. unijne regulacje, które umieściły antybiotyki na liście zakazanych dodatków paszowych. Bartoszewicz zauważam że co do zasady konsumenci nie powinni mieć styczności z antybiotykami zawartymi w produktach spożywczych: czuwają nad tym właśnie takie instytucje, jak Inspekcja Weterynaryjna.
Jak się jednak można domyślić, to “sito” nie zawsze jest w pełni skuteczne: co jakiś czas media odkrywają kolejną aferę świadczącą o tym, że antybiotyki wciąż znajdują się w produktach spożywczych pochodzenia zwierzęcego.
Niestety, antybiotyki używane są coraz powszechniej także w rolnictwie – to kolejna cegiełka dołożona do powolnego procesu hodowania przez ludzkość kolejnych superbakterii.
Już dziś szacuje się, że w samej Unii z powodu ich rosnącej odporności umiera rocznie kilkadziesiąt tysięcy osób. Choroby, z którymi ludzkość już dawno sobie poradziła, znów stają się groźne. – Wracamy do czasów sprzed wynalezienia antybiotyków. Jeśli nic się nie zmieni, doprowadzimy do zniweczenia dziesiątek lat osiągnięć medycyny – mówi prof. Gładysz.
Podnosimy ten temat od lat. Okazuje się, że bakterie w zaskakująco inteligentny sposób starają się bronić przed antybiotykami, wytwarzając kolejne enzymy ochronne. Trzeba to powiedzieć jasno: trudno liczyć, że uda się nam stworzyć środek, który byłby skuteczny w każdym przypadku.