Strzelanina w Gorzowie Wielkopolskim. Policjanci postrzelili agresywnego napastnika
Michał Mańkowski
14 lipca 2014, 16:28·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 lipca 2014, 16:28
Do niecodziennej interwencji doszło w Gorzowie Wielkopolskim. Akcja dwójki policjantów zakończyła się regularną strzelaniną. Wszystko przez agresywnego 48-latka, który dewastował samochody, a następnie zaatakował funkcjonariuszy.
Reklama.
Ze wstępnych ustaleń lubuskiej policji wynika, że mężczyzna leczy się psychiatrycznie. To może być powodem, dla którego dziś rano wybiegł z kamienicy z tłuczkiem do mięsa, młotkiem i innymi niebezpiecznymi przedmiotami. Dewastował stojące obok samochody i sklepowe witryny.
Na miejsce wezwano patrol policji, ale to nie uspokoiło 48-latka. Ten zamiast się poddać, zaczął atakować funkcjonariuszy. Mimo wielu rozkazów poddania się, nie reagował. Wręcz przeciwnie, zaczął rzucać w radiowóz i samych policjantów.
Chwilę później rozpoczęła się już regularna strzelanina. Po kilkunastu strzałach uciekający mężczyzna został postrzelony w nogę. Wszystko można zobaczyć na nagraniu, na którym zarejestrowano dokładnie przebieg całej interwencji.
Napastnik aktualnie przebywa w szpitalu. Wiadomo, że prosił o kontakt z matką. Policja na razie nie komentuje samego nagrania. Rzecznik lubuskiej komendy odniesie się do niego dopiero po zapoznaniu. Sprawą już zajmuje się tamtejsza prokuratura.
Wśród internautów już wybuchła dyskusja dotycząca jakości samej interwencji. Policjantom zarzuca się nie tylko fakt, że oddali tak dużo strzałów na otwartej przestrzeni, ale i brak pomocy postrzelonemu napastnikowi.
Adam Rapacki, były zastępca Komendanta Głównego Policji przyznaje, że filmu nie widział, ale wyjaśnia nam procedury związane z każdą interwencją policjantów. – Podjęcie właściwych kroków przez policjantów zależy od konkretnej sytuacji. W jednym przypadku mogą oddać jeden, dwa strzały ostrzegawcze, a w innych nawet ani jednego – słyszymy.
Przekonuje, że w praktyce wszyscy funkcjonariusze są szkoleni w zakresie takich akcji, ale użycie broni palnej to ostateczność.
Tłumaczy także, że w przypadku, gdy agresor ucieka, policjanci powinni próbować go zatrzymać jeszcze zanim do niego strzelą. – Należy pamiętać, że to nie polowanie na pędzącego dzika. Muszą być określone przesłanki do oddania strzału do uciekiniera np. świadczące o tym, że uciekający napastnik może zagrażać osobom postronnym – mówi Rapacki.
Współpraca Łukasz Trybulski.
Reklama.
Adam Rapacki
W przypadku, gdy jest taka możliwość, policjanci powinni podjąć pertraktacje, aby ostudzić emocje. Muszą dopasować środki przymusu do określonej sytuacji.