
Niezbyt okazała wielkość przyrodzenia to często wielki powód do kompleksów dla mężczyzn. Wygląda na to, że szczególne problemy w tym względzie mają Niemcy. Z najnowszych statystyk Międzynarodowego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej i Estetycznej w Nowym Jorku wynika, że nasi sąsiedzi zza Odry przodują nad innymi nacjami w ilości operacji powiększenia penisa.
REKLAMA
Aż tylu marzących o większym penisie mężczyzn nie ma nigdzie indziej na świecie. Tylko w ubiegłym roku od trzech do nawet sześciu centymetrów powiększono przyrodzenia aż 2786 Niemcom. Drugie miejsce w tej ciekawej statystyce zajmują Wenezuelczycy, ale tam na tego typu operację zdecydowało się zaledwie 473 panów. Podobne zainteresowanie powiększaniem penisa zanotowano w Hiszpanii.
Nieco mniej panów leczy gabarytowe kompleksy u chirurga plastycznego w Meksyku, Kolumbii, we Włoszech i Brazylii. Jak informuje Międzynarodowego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej i Estetycznej, wszędzie tam w ostatnich latach swojego penisa pod skalpel oddało ponad 200 mężczyzn.
W pierwszej dziesiątce w tym względzie znajdują się jeszcze Argentyńczycy, Amerykanie i Irańczycy. Jednak w kraju rządzonym twardą ręką islamistów na takie "fanaberie" pozwoliło sobie zaledwie dwunastu panów.
Wśród pozostałych nacji powiększanie penisa to zlecenia, które chirurgom plastycznym zdarzają się niezwykle rzadko. Dlaczego więc Niemcy ustawiają się do niego w długich kolejkach? Po opublikowaniu najnowszych statystyk niemieckie media wskazują, iż trudno jednoznacznie ocenić skąd wzięło się to zainteresowanie.
Pewne jest tylko to, że z Odrą moda na zaskakiwanie w łóżku możliwościami współczesnej medycyny wybuchła dość nagle w 2011 roku i sprawiła, że szybko ten temat przestał być tabu wśród panów.
Źródło: TheLocal.de
