W niemieckich ośrodkach zdarzają się przypadki samobójstw wśród dzieci.
W niemieckich ośrodkach zdarzają się przypadki samobójstw wśród dzieci. Fot. Shutterstock

Czternastoletnia Alisha, obywatelka niemiecko-amerykańska została odebrana rodzicom na terenie Polski i umieszczona w niemieckim zakładzie opiekuńczym. Powodem była niewydolność wychowawcza rodziców. Alisha przebywała już dziewięć miesięcy w takiej placówce, gdzie próbowała odebrać sobie życie. Żeby uniknąć ponownego zamknięcia dziewczynki, jej matka uciekła z dzieckiem w kwietniu tego roku z Niemiec do Polski.

REKLAMA
W sprawę dziewczynki zaangażowała się polska policja. 25 kwietnia dziecko ponownie odebrano matce i umieszczono w zakładzie w Zielinie. Tutaj po Alishę zgłosili się niemieccy urzędnicy i wywieźli dziecko w nieznane miejsce.
Pełnomocnik rodziny Markus Matuschczyk twierdzi, że odbierając dziecko matce naruszono prawo do wolności osobistej i życia rodzinnego, czyli artykuły europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka. Matuschczyk uważa także, że zatrzymanie dziecka nie miało podstawy prawnej.
Rzecznik Praw Dziecka nie widzi jednak podstaw do podjęcia interwencji. Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich już od jakiegoś czasu zajmuje się kwestią Jugendmatów, czyli urzędów do spraw młodzieży. Ich działalność rodzi szereg wątpliwości, na pierwszy plan wyłaniają się też liczne nieprawidłowości związane z aktywnością tych urzędów. Częste są przypadki, gdy te instytucje zabraniają rodzicom mówić przy dziecku w języku polskim, odbierają im potomka, a nawet zabraniają kontaktu.
Niechlubna historia
Kontrowersyjny jest także fakt, że Jugendamty to instytucje, które mają swoje korzenie w Trzeciej Rzeszy. Pierwszy taki urząd powstał w 1939 roku, a dekret o jego utworzeniu podpisał Adolf Hitler. Sposób działania tych placówek pozostał niezmieniony.
Jednak sam rodowód Jugendamtów może nie byłby aż tak wielkim problemem, gdyby nie fakt, że powyższe placówki nie mają dobrej opinii. Odbieranie małoletnich wydaje się opłacalnym zajęciem, ponieważ za jedno dziecko Jugendamt dostaje od 6 do 10 tys. euro. Placówki przekazują swoich podopiecznych firmom prywatnym i właśnie z takim przedsiębiorstwem ostatnimi czasy był związany skandal medialny. Podopieczni firmy Haasenburg GmbH umierali w niewyjaśnionych okolicznościach. Częste są także samobójstwa zamkniętych dzieci. Podejrzewa się również, że w ośrodkach dochodzi do zabójstw.
Sprawę Alishy rozstrzygnie Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
Zródło: Rzeczpospolita