
– Oberwałem nie wiadomo dlaczego. Łamaną angielszczyzną dowiedziałem się tylko od nich, że zaraz mnie zniszczą, jak ich prezydent cały brudny Zachód – słyszę od barmana jednego z gdańskich pubów. Na wzrastające chamstwo części odwiedzających Trójmiasto Rosjan wskazuje jednak nie tylko on. Dość takiego zachowania ma wielu, ale nikt odważy się pójść w ślady bojkotującego klientów z Rosji restauratora z Sopotu, bo nawet agresywni kaliningradczycy zostawiają tu zbyt dużo pieniędzy.
Gdy na wschodzie dopiero zaczęło robić się gorąco wielu kaliningradczyków zaczęło stronić od Polski.W marcu rozmawiałem w Gdańsku z tymi, którzy jednak na zakupy do Polski przyjeżdżali i wielu było przerażonych niechęcią gdańszczan do Rosjan, szerzoną przez propagandę. – Ktoś mówi, że go poszarpali, innym podobno porysowali samochód. W szkole mojego synka nauczycielki radziły już, by jeździć teraz do Olsztyna, bo w Gdańsku jest duża mniejszość ukraińska i to niebezpieczne – mówili pełni obaw.
Rosjanie zachowali się tak wobec moich znajomych handlujących bursztynem. Targując się o cenę postanowili ostatecznie użyć argumentu, że niedługo przyjdą tutaj i wszystko wezmą sobie za darmo. Czytaj więcej
Najmocniej wzrastającą agresję części Rosjan odczuł ostatnio Artur, barman jednego z popularnych pubów na gdańskim Głównym Mieście. – Oberwałem z liścia i napluto mi w twarz, w zasadzie nie wiadomo dlaczego. Łamaną angielszczyzną dowiedziałem się tylko od nich, że zaraz mnie zniszczą, jak ich prezydent cały brudny Zachód – wspomina.
Wkur...iają, ale w naszej lokalizacji to byłoby samobójstwo. Nie po to wszyscy robią bannery i menu w języku rosyjskim, by teraz ich wypędzić i stracić te pieniądze.
Nieco mniej krytyczną ocenę zachowania Rosjan odwiedzających północną Polskę ma jednak Marcin, kierowca autokaru kursującego między Trójmiastem a Obwodem Kaliningradzkim, który pół roku temu był moim tłumaczem podczas rozmów z zakupowymi turystami.
