Jarosław Kaczyński stawił się przed sądem i o mało nie zmarnował wizyty, bo... zapomniał z domu dokumentów
Jarosław Kaczyński stawił się przed sądem i o mało nie zmarnował wizyty, bo... zapomniał z domu dokumentów Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta

Jarosław Kaczyński stawił się dziś przed sądem w sprawie artykułu "Jak PiS zbierał haki", opublikowanym w lutym 2010 roku. Do przesłuchania mogło jednak w ogóle nie dojść, bo już na miejscu okazało się, że prezes PiS nie ma przy sobie... dowodu osobistego.

REKLAMA
Kaczyński klepał się bezradnie po kieszeniach, po czym stwierdził krótko, że dokumentów nie ma. Mimo to, sędzina zaprosiła prezesa na przesłuchanie w sprawie tekstu "Polityki".
W artykule opisano, jak rząd Prawa i Sprawiedliwości rzekomo nadużywał władzy i za pomocą służb specjalnych zbierał haki m.in. na polityczną konkurencję. Według prezesa partii wszystkie zawarte tam informacje są "wyssane z palca". W związku z tym zarówno Kaczyński, jak i Zbigniew Ziobro, domagają się od tygodnika przeprosin. Proces toczy się już od trzeci rok, ale w najbliższym czasie sąd przesłucha jeszcze autorkę tekstu Biankę Mikołajewską-Niemczyk i ostateczny wyrok być może zapadnie już w październiku.
Źródło: Gazeta.pl