Prowincja i psiapsióły wchodzą do rządu. "Terenia, nie bój nic". Jan Hartman ostro o nowym gabinecie Ewy Kopacz
Prowincja i psiapsióły wchodzą do rządu. "Terenia, nie bój nic". Jan Hartman ostro o nowym gabinecie Ewy Kopacz Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta

Prof. Jan Hartman nie zostawił suchej nitki na współpracownikach w rządzie nowej premier. Filozof i polityk Twojego Ruchu szczególnie krytykuje Teresę Piotrowską, Marię Wasiak i Grzegorza Schetynę, czyli nowych szefów resortów kolejno: spraw wewnętrznych, infrastruktury i rozwoju i spraw zagranicznych. – Terenia, nie bój nic – poradzisz sobie! Od rządzenia masz zastępców – kpi Hartman.

REKLAMA
Profesor zarzuca Kopacz prowincjonalność i kryterium znajomości w dobrze nowych ministrów. – I co tu się dziwić, że prowincją i Polska stoi? Co tu się dziwić, że nowy rząd znowu powstaje w tym samym małomiasteczkowym trybie – szurum burum pośród cioć, wujków i przyjaciół? – pisze na swoim blogu.
Najbardziej oberwało się dwóm nowym postaciom w wielkiej polityce – Teresie Piotrowskiej i Marii Wasiak, którym Hartman zarzuca niekompetencję i brak autorytetu. "Terenia, nie bój nic", "Nic to, Marysia da radę" – lekceważąco pisze profesor o nowych ministrach.
Jan Hartman o Teresie Piotrowskiej

Co ma katechetka do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych? Jak się ma czuć policjant, wiedząc że szefową jego szefów jest osoba nie tylko spoza resortu, lecz kompletnie nieprzygotowana do kierowania sprawami bezpieczeństwa państwa? A w jaki niby to sposób ma ona tymi sprawami kierować, skoro się na tym nie zna i nie ma najmniejszego nawet autorytetu ani w gmachu, ani w terenie? Czytaj więcej

Z kolei Schetynę lepiej – w opinii Hartmana, trzymać "pod ręką, żeby nie podskakiwał". – Pewnie nawet coś tam, coś tam w języku obcym. Ale te salony, fraki, dyplomacja, bon ton – co ma do tego Grzegorz Schetyna? Niewiele, ale ważne, że ciocia będzie miała niesfornego kuzynka na oku – ironizuje. I dodaje na koniec: – Czy PO ma krótką ławkę? Ależ skąd! Ma ławę jak z Warszawy do Białegostoku! Tylko rodzinę ma dużą. A rodzina, wiadomo, na pierwszym miejscu.