Na opublikowanie okładki tygodnika "Wprost" prof. Jan Hartman zareagował błyskawicznie. Na swoim profilu na Facebooku jeszcze w niedzielę w nocy oświadczył, że "występuje na drogę prawną w obronie dobrego imienia własnego oraz rodziny". Redakcja przedstawiła bioetyka z dziewczynką na kolanka, a artykuł opisano tytułem: "Kazirodztwo jest ok".
– W związku w okładką tygodnika
„Wprost”, z datą 6-12 października 2014, prezentującą fotomontaż, na którym obejmuję trzymaną na kolanach nieletnią dziewczynkę, oraz uwidaczniającą formułowania: „
Prof. Hartman propaguje seks z rodziną” i „Prof. Hartman: kazirodztwo jest OK”, oświadczam, że wystąpię na drogę prawną w obronie dobrego imienia własnego oraz mojej rodziny – napisał prof. Hartman w oświadczeniu.
– Okładka „Wprost”, przypisująca mi propagowanie kazirodztwa, czego nie robię i w żadnym tekście czy wypowiedzi nie robiłem, jest przykładem wyjątkowej nierzetelności dziennikarskiej, rujnującej poziom publicznej dyskusji. „Wprost” nie po raz pierwszy zresztą pokazało, że zamiast służby społecznej debacie, wybiera szokowanie i jątrzenie kosztem prawdy. Najważniejsze, żeby dobrze się sprzedało – reszta się nie liczy. W języku przyzwoitych ludzi, to, co uczyniła ta gazeta, zwie się podłością – dodał.
Hartman zaznaczył, że że nie jest to jedyny akt zniesławienia, jaki dotknął go w ostatnich dniach i spodziewa się kolejnych. Dlatego uprzedza, że "każdy, kto publicznie przypisze mi propagowanie kazirodztwa, musi liczyć się z pozwaniem przed sąd".