– Mamy wielu fanów katolików, których szanuję i bywają na naszych koncertach. I nie czują się obrażani. Wierzę, że z innowiercami możemy żyć we względnej symbiozie. Ale w tym wypadku mamy do czynienia z ludźmi o wyjątkowo kruchym fundamencie wyznaniowym skoro boją się słowa i dźwięku – przekonuje w rozmowie z naTemat lider zespołu Behemoth, po odwołaniu koncertu w Poznaniu pod naciskiem środowisk katolickich.
Behemoth robił dwa podejścia do koncertu w poznańskim klubie Eskulap, który jest zarządzany przez władze miejscowego uniwersytetu medycznego. Najpierw rektor poprosił o zmianę terminu występu, bo zbiegała się ona z inauguracją roku akademickiego. Za drugim razem odmówił zespołowi koncertowania tłumacząc się... bezpieczeństwem studentów. Podobnie jak przed kilkoma miesiącami ze spektaklem "Golgota Picnic" na Malta Festival, pod naciskiem środowisk prawicowo-religijnych impreza nie odbyła się.
Najpierw Rosja, teraz Polska. Odwoływanie waszych koncertów zaczyna być niepokojąco częste.
Adam "Nergal" Darski: Wydaje mi się, że takie histeryczne reakcje jakimi jesteśmy świadkami w Polsce czy wcześniej w Rosji są symptomatyczne dla krajów o zapędach totalitarnych. Rosja się z nimi nawet nie kryje, natomiast polska demokracja nie jest jasno zdefiniowana. Stąd spory margines interpretacji takich haseł jak wolność, sztuka etc.
Poznań nie ma szczęścia do sztuki. Wcześniej "Golgota Picnic", teraz Behemoth. A to nie jest bastion prawicy czy katolicki region.
Kilka razy w życiu byłem w Poznaniu. To piękne miasto. Zawsze mieliśmy tam świetne przyjęcie i komplet widzów. Zbliżające się wybory są jasnym sygnałem, że na bojkotowaniu tego typu imprez próbuje się zbić kapitał polityczny. To są moje obserwacje, bo na polityce się nie znam, ale liczy się dla mnie efekt, a ten uderza bezpośrednio we mnie, w moją działalność. Ja się z tym po prostu nie zgadzam!
Napisaliście na Facebooku, że była to decyzja polityczna. Skąd takie przypuszczenia?
Nie chcąc być częścią polityki, staliśmy się jej częścią. Czujemy się ofiarami i różne siły polityczne robią z nas narzędzia w przepychankach prawicowo-lewicowych. Jako artysta życzyłbym sobie nie być utożsamianym z żadną z frakcji. Głęboko wierzę, ze sztuka w swej naturze jest eksterytorialna, stoi ponad. A już na pewno nie powinno się jej mieszać z polityką.
Przewodniczący organizacji "Wierni Polsce" Bogdan Freytag, która protestowała w Poznaniu, twierdzi, że nawołujecie do nienawiści i lżenia Bogu. Argumentuje, że potargałeś Biblię, ale Koran czy Torę już nie.
Tego typu argumenty uważam za dziecinne i szalenie naiwne. Gdybym się wychował w Palestynie lub Izraelu, używałbym atrybutów związanych z tymi właśnie kulturami, ale urodziłem się w Polsce i to właśnie katolicyzm poznałem od podszewki.
Freytag przekonuje, że Behemoth nie może mieć fanów katolików, bo ci musieliby dostać rozdwojenia jaźni.
Mamy wielu fanów katolików, których szanuję i bywają na naszych koncertach. I nie czują się obrażani. Wierzę, że z innowiercami możemy żyć we względnej symbiozie. Ale w tym wypadku mamy do czynienia z ludźmi o wyjątkowo kruchym fundamencie wyznaniowym skoro boją się słowa i dźwięku.
Zbigniew Hołdys zrobił bardzo interesujący wpis na Facebooku, w którym przekonuje, że kraj w którym szykanuje się ludzi za stworzenie sztuki, nigdy nie będzie wolnym krajem. Wydaje mi się, że moi oponenci nie rozumieją na czym polega pluralizm, demokracja i jak korzystać z niedawno odzyskanej wolności.
Myślisz, że któraś z osób, które przyczyniły do odwołania koncertu, zadała sobie trud, żeby posłuchać waszej muzyki albo wybrać się na koncert? W przypadku "Golgoty Picnic" okazywało się, że mało kto przeczytał treść sztuki.
Fanatycy nie dyskutują. Fanatycy są odporni na argumenty swoich adwersarzy. Jest to rodzaj ludzi którzy w swym zacietrzewieniu zaszli tak daleko, że jakakolwiek forma działalności ludzkiej która nie wpisuje się w ich betonowy porządek świata jest definiowana jako ta "zła". Kiedyś pewien wybitny angielski poeta powiedział "Dla ślepców mym kolorem jest czerń". Trudno o bardziej puentę.
Poza granicami Polski pierwsze skojarzenia z polską muzyką to Chopin, Vader i Behemoth. To wizytówka kraju, a na własnym podwórku odwoływanie koncertów.
Dam Ci przykład. Kilka miesięcy temu ambasada Norwegii w Warszawie zorganizowała event pt. Norwegian Black Metal. Była to wystawa zdjęć norweskich kapel połączona z koncertem. Gatunek kontrowersyjny, z kryminalnym rodowodem i raczej złą sławą… Ale zdobył poklask i uznanie tysięcy fanów na całym świecie. Zamiast walczyć z nurtem, wypierać się go… potraktował go jako atut. Dziś obok fiordów i ropy skandynawski metal jest towarem eksportowym, norwescy politycy studiują jego historię a kraj jest dumny z osiągnięć swoich artystów.
Jestem realistą i mocno stąpam po ziemi. Rozumiem, że proces demokratyzacji naszego kraju idzie jak po gruzie. Dostaliśmy narzędzia, ale nie zawsze wiemy jak sobie z nimi radzić. Nie oczekuję, żeby politycy klaskali kiedy Behemoth szturmuje Billboard, zgarnia kolejną nagrodę albo gra kolejną udaną trasę po Stanach czy Europie. Nie zależy mi na poklasku czy czołobitności ze strony decydentów. Ale zarabiamy pieniądze na całym świecie i przyjeżdżam tutaj, żeby płacić podatki. Bardzo wysokie podatki. Dlaczego zatem państwo które zabiera mi rocznie tyle pieniędzy nie broni moich praw?
Czy poza Polską i Rosją mieli Państwo dotychczas problemy z organizacją koncertów?
Nie, nigdy. Zdarza się nam grać w krajach trzeciego świata, takich jak Ameryka Południowa, które należą do najbardziej religijnych regionów świata. Ale nawet tam nasi fani zapełniają kluby i podobne incydenty nigdy nie mają miejsca. Podsumowując, symbioza jest możliwa. Potrzebny jest do tego jednak dialog i tolerancja.
Przed Wami jeszcze kilka koncertów w Polsce. Macie jakieś sygnały, że w innych miastach też mogą być problemy?
Kółka różańcowe zapowiadają manifestacje przed koncertami, ale osobiście nie widzę w tym nic złego. Mają do tego prawo. Tak samo jak my mamy prawo uprawiać swoją sztukę. Koniec końców bilans zysków i strat w tej "batalii" jest in plus dla nas, bo kariera Behemotha w Polsce przebiega fantastycznie. Jeden odwołany koncert potrafi zachwiać równowagę, ale jak wiemy jedna jaskółka wiosny nie czyni. Zachowujemy spokój i robimy swoje. A jeśli pojawią się problemy? Głęboko wierzę, że zdrowy rozsądek i inteligencja zawsze brutalnie rozprawi się z zabobonem i głupotą.