
Ma 28-lat, jest słowianofilem, narodowcem i członkiem Obozu Wielkiej Polski. Od kilku tygodni przebywa w Donbasie, gdzie wspiera prorosyjskich separatystów i stara się być ich polskim rzecznikiem. – Nie będę siedział w domu przed kompem, kiedy Zachód atakuje bliski mi kraj. A gdy wojna się skończy… tyle słowiańskich krajów jeszcze trzeba wyzwolić – mówi Dawid Hudziec.
Dlaczego 28-latek z Żywca postanowił pojechać na wojnę? – Zawsze te same pytania: a po co? A dlaczego? A co z tego będziesz miał? Przyjechałem do Doniecka, bo tak trzeba. Jeżeli zło atakuje, to wystarczy, żeby dobrzy ludzie nie robili nic i wtedy zło zwycięży – wyjaśniał w rozmowie z portalem kronikanarodowa.pl.
Przyjechałem do Doniecka, bo nie będę bezczynnie patrzył jak Unia Europejska chce pożreć kolejny słowiański kraj i zabić Rosjan, bo pragną wolności. Przyjechałem, bo uznałem, że w interesie Polski jest wspierać każdego, kto walczy z silami okupującymi Polskę. "Za wolność waszą i naszą" - jak przez wieki mówiły sztandary polskich zrywów niepodległościowych.
Działalność Hudźca budzi spore kontrowersje. Pod jego relacjami mnożą się komentarze oskarżające go o współpracę z Rosjanami i o antypolską postawę. "Gazeta Polska Codziennie" nazwała go nawet "zdrajcą". "Wbrew strachliwej woli tych , którzy chętnie widzieliby mnie w więzieniu, nie jestem frontowym żołnierzem armii noworosyjskiej . Jestem tutaj , aby wiarygodnie przełamać blokadę informacyjną jakiej zostało poddane nasze (i nie tylko nasze ) społeczeństwo" – odpowiada na to sam zainteresowany.
