Zjazd Food-trucków, Warszawa
Zjazd Food-trucków, Warszawa Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Reklama.
Rozsmakowana Warszawa
Plebiscyt na "Knajpę Roku" Gazeta Stołeczna organizuje już po raz dziewiąty. Przez te wszystkie lata redakcji warszawskiego dziennika udało się sprawić, by konkurs na restaurację godną polecenia stał się ważnym elementem gastronomicznej branży tego miasta. W ciągu tych wszystkich edycji wybrano restauracje, które zaraz po otrzymaniu tytułu “Knajpy Roku” stawały się najpopularniejszymi lokalami w mieście.
Tak było z zeszłorocznym zwycięzcą "Jung & Lecker" czy wygraną knajpą z roku 2012 - "Nabo". I z pewnością tegoroczna knajpa stanie się popularna i chętnie odwiedzana przez wygłodniałych mieszkańców miasta. Szanse na to mają: Dwie Trzecie, ul. Wilcza 50/52, L'enfant terrible, ul. Sandomierska 13, Naam Thai, ul. Saska 16 oraz Zielony Niedźwiedź, ul. Smolna 4.
logo
Restauracja Young & Lecker Fot. Adam Stepien / Agencja Gazeta
Wybór "Knajpy Roku" tradycyjnie przebiega dwutorowo. Nagradzają czytelnicy oraz jury, które także czuwa, aby wyniki plebiscytu były wiarygodne i faktycznie mówiły nam, w jakiej kondycji znajdują się stołeczne lokale. W tym roku wśród jurorów znaleźli się Katarzyna Nosowska, aktor Maciej Stuhr, redaktor "Stołecznej" Seweryn Blumsztajn oraz krytyk kulinarny Małgorzata Minta. Pani Małgorzata przyznaje, że popularność plebiscytu wynika z bardzo prostej przyczyny - w Polakach rośnie zainteresowanie kulinariami:
Weronika Lewandowska, Aioli

Bardzo trudno jest mi powiedzieć co nominowane restauracje mówią o upodobaniach mieszkańców Warszawy, ponieważ nie oni dokonali tego wyboru - stoi za nim Pan Maciej Nowak i bliżej nieznani mi ludzie uczestniczący w tworzeniu plebiscytu. Odzwierciedlenie upodobań gości stołecznych restauracji będzie widoczne dopiero po ujawnieniu wyników ich głosowania.

- Za to nominacje mogą się mieszkańcom Warszawy podobać, lub nie - mnie osobiście bardzo się podobają - twierdzi Lewandowska. - Szczególnie cieszy w tym zestawieniu obecność Zielonego Niedźwiedzia, miejsca podchodzącego z ogromną pasją do produktu, którego jakość jest w gastronomii nawet ważniejsza od umiejętności kucharza. W Niedźwiedziu produkt jest pieczołowicie wyszukiwany, sprawdzany i traktowany z niesamowitym szacunkiem. Takie podejście pojawia się w Warszawie coraz częściej i to jest wspaniałe. Nie można jednak nazwać tego trendem, bo to wręcz obraza dla naprawdę pięknych wartości.
Stolica dobrego smaku, barów mlecznych i food trucków.
Opinie mogą być różne, ale nie zmienia to faktu, że taki plebiscyt ma sens i rację bytu. Na przestrzeni ostatnich 10 lat Warszawa kulinarnie rozkwitła. Można nawet śmiało powiedzieć, że nauczyliśmy się “kultury restauracyjnej” na nowo, choć jeszcze w 2005 roku nic nie zapowiadało, że nabierzemy na to takiego apetytu. No dobrze, powiedzmy sobie to wprost - warszawskie lokale jeszcze kilka lat temu były tematem ciężkim do strawienia. Kiedy przyszedł prawdziwy boom, a co za tym idzie, zmiany na lepsze?
W 2012 roku, kiedy Warszawa była gospodarzem europejskich mistrzostw świata w piłkę nożną. Dzięki Euro 2012 stolica otworzyła się na zmiany, także na nowe smaki i lokale. Okazało się, że musieliśmy nie tylko nakarmić gości, ale sprawić, by Warszawa stała się kulinarnie atrakcyjna. I się udało, bo jak wszyscy dobrze wiemy - Polak potrafi.
logo
Euro 2012 w Warszawie FOT. STEFAN ROMANIK / AGENCJA GAZETA
Nasz narodowy smak kształtowały także… podróże. Młodzi Polacy zaczęli coraz częściej zwiedzać świat, a co za tym idzie - wracali z wypraw bogatsi o kulinarne doświadczenia. Także ci, którzy wyjechali za pracą i na stałe zamieszkali za granicami Polski się do tego przyczynili . Zaczęli bowiem przywozić do Polski nie tylko nowe smaki, ale i dobre jedzeniowe zwyczaje. Potwierdza to Izabella Budryn - właścicielka warszawskiego lokalu Patio Kredytowa 9:
Izabella Budryn, Patio Kredytowa 9, Warszawa

Mieszkając ostatnie kilka lat za granicą zauważyłam ciekawy trend wśród popularnych miejsc, który zaczyna funkcjonować i w Polsce. Mianowicie - ekskluzywność restauracji przestaje polegać na stolikach z białymi obrusami, kelnerach pod muszką, czy drogim wnętrzu. Zamiast drukowania ładnych menu i ubierania kelnerek w szpilki skupiliśmy się na rozmowie z ogrodnikiem, kucharzami, szefami baru, dostawcami ekologicznych produktów. Takimi wartościami kierowaliśmy się tworząc Patio Kredytowa 9. Nie przeszkadzało nam też stanąć czasami za barem, aby dokładnie poznać potrzeby naszego klienta.

To wszystko spowodowało, że dziś, w Warszawie, jest miejsce dla restauracji, ale także ukochanych przez warszawiaków barów mlecznych, popularnych w ostatnim sezonie food-trucków czy burgerowni. Ba, dziś możemy zjeść świeże owoce morza w “Warszawie Wschodniej” - jednej z praskich restauracji, albo wybrać się na hummus wraz z przyjaciółmi na ulice Poznańską - kulinarną mekkę stolicy. Jedno nie wyklucza drugiego, co dobrze świadczy o Warszawie. Jest na nowe doznania kulinarne bardzo otwarta. Warto wspomnieć o kulinarnym przedsięwzięciu, jakim jest Targ Śniadaniowy. Odbywa się w Warszawie, ale mówi o nim cały świat. To kolejny powód do dumy. Przeczytajcie koniecznie wywiad z Krzyśkiem - pomysłodawcą TŚ.
Minta, która jest dziennikarką Gazety Wyborczej i autorką bloga MintaEats.com przyznaje, że takie zmiany ją cieszą:
Małgorzata Minta, dziennikarka kulinarna

Cieszy mnie to, że nasza scena gastronomiczna jest coraz bardziej zróżnicowana - pojawiają się kolejne miejsca typu fine dining, ale też nieformalne knajpki, specjalizujące się w danego typu daniach czy kuchni regionalnej. Przykładem niech będzie np. otwarty jakiś czas temu Tapas Gastrobar z - jak wskazuje nazwa - tapasami, Bekef z hummusem i falafelami, czy Flambeeria, której menu opiera się na alzackiej wytrawnej tarcie. Wydaje mi się, że tego rodzaju miejsc - niewielkich, nieformalnych, gdzie można przyjść w kilka osób i zamówić na wspólny stół kilka różnych dań - takich jak np. Bibenda czy dobrze znany Bejrut lub Kraken - będzie powstawać coraz więcej.

Cuda nad Wisłą
Stolica Polski pełna jest dziś miejsc multikulturowych, które łączą w sobie zarówno dobre jedzenie z kulturalnymi wydarzeniami. Mowa o klubokawiarniach. To właśnie w nich od kilku sezonów chcemy spędzać czas wolny, w gronie rodziny czy przyjaciół i chcemy nie tyle posłuchać muzyki, co dobrze zjeść. A właściciele modnych warszawskich knajp musieli te oczekiwania spełnić. I tak dziś na Placu Zbawiciela możemy zajadać się kuchnią azjatycką, wspomnianym już hummsem, zasmakować w polskich wypiekach, a na deser spróbować lodów “tradycyjnych”. Na bogato! Podobnie jest z lokalami nad Wisłą, takimi jak Cud Nad Wisłą czy Temat Rzeka, gdzie w okresie letnim organizowane są zjazdy food-trucków.
logo
Food-truck Kartoflove, Warszawa Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta
logo
Festiwal Food-trucków, Warszawa Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Podczas takiego zjazdu można spróbować niemieckich wurstów, polskich placków ziemniaczanych czy amerykańskich burgerów. Są także propozycje dla wegan, zarówno podczas gastronomicznych zlotów, jak i w warszawskich lokalach. I na to się otworzyliśmy, czego dowodem jest menu w słynnym "Tela Avivie". Poprosiłem Wojciecha Kacperskiego - miejskiego publicystę z "Kultury Liberalnej" o wypowiedź na temat tego, co o nas - Warszawiakach - takie zmiany i plebiscyty mówią:
Wojciech Kacperski, publicysta miejski z „Kultury Liberalnej”

Tegoroczny plebiscyt na "Knajpę roku" mówi coś zarówno o warszawiakach, jak i też o samym mieście. Z jednej strony utrwala on pewien trend, że dobra restauracja nie musi być koniecznie w samym Śródmieściu, a także że może łączyć funkcje "miejsca lokalnego" z dobrą kuchnią. To z kolei mówi też coś o warszawiakach. Oczywiście nie o wszystkich, bo nie każdy zapewne będzie chciał się do nich wybrać, ale z pewnością zauważalne są na ich podstawie pewne preferencje. Przede wszystkim widać, że wymagania względem kuchni idą coraz wyżej. Dziś nie wystarczy mieć dobrych kucharzy, ale też odpowiednie "opakowanie" dla efektów ich pracy. Dotyczy to nie tylko kuchni "lokalnej", ale również tej "światowej" - dziś nimb, że coś jest spoza granic naszego kraju nie wystarcza i liczy się przede wszystkim jakość. Miejsca, które stawiają na nią są wciąż dość nieliczne w skali całego miasta, ale ich liczba zauważalnie wzrasta. Również dzięki temu, że są one coraz częściej wybierane przez młodych warszawiaków.

logo
Ulica Poznańska w Warszawie Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Smaczna historia
Warto wspomnieć, że warszawska gastronomia jeszcze przed wojną miała się bardzo dobrze. Ba, ilość restauracji i lokali gastronomicznych przypominała opasłe menu, w którym mogliśmy znaleźć smaki z całego niemal świata. I nie trzeba daleko szukać dobrych przykładów tego, jak potrafiliśmy się tu, nad Wisłą, stołować. Jedną z najsłynniejszych restauracji była ta należąca do Fukierów. Na początku była to winnica z najstarszymi winami na świcie! Niestety, czasy II Wojny Światowej spowodowały, że po słynnych zbiorach nie zostało śladu. Podobnie było z kulturą restauracyjną, która może nie zniknęła na dobre, ale bardzo zanikła.
Na szczęście dziś restauracja “U Fukiera” działa i kontynuuje tradycje nie tylko te przedwojenne, ale także te sięgające aż XVII wieku. Podobnie jest z lokalem “U Barassa”, którego historia sięga XIX wieku. Restauracja mieszcząca się na Rynku Starego Miasta wróciła na dobre dopiero w 1995 roku, ale gości raczy smakami kuchni staropolskiej. Z historycznego punktu widzenia jest ważnym punktem na kulinarnej mapie stolicy.
logo
Ksawery Dunikowski w "U Fukiera", 1958 rok. FOT.TADEUSZ ROLKE/Agencja Gazeta
No dobrze, a co mogliśmy zjeść w Warszawie po 1944? Trzeba pamiętać, że po wojnie już tak bogato w smaki nie było. Są jednak na mapie stolicy wciąż takie adresy, kryjące restauracje, które można nazwać legendarnymi. Chociażby “Pod Samsonem”, którą otworzono 1958 roku i działa nieprzerwanie do dziś. Usytuowana w okolicach Rynku Nowego Miasta restauracja przyciąga dziś klientów z całego świata. Przede wszystkim przysmakami kuchni polskiej i żydowskiej.
Jedno jest pewne - Warszawa nabiera smaku
Maciej Nowak w jednym z ostatnich swoich tekstów o konkursie “Knajpa Roku” pisze tak:
Maciej Nowak, krytyk kulinarny

Warszawska gastronomia to dziś ładniejsza i młodsza twarz stolicy. Branża kwitnie, pojawiają się nowe i coraz bardziej oryginalne koncepty kulinarne. Nie musimy już mieć żadnych kompleksów wobec innych wielkich metropolii Europy.

I naprawdę trudno z Nowakiem się nie zgodzić. To, jak zmienia się Warszawa pod niemal każdym względem, także tym gastronomicznym, napawa optymizmem i z sukcesem leczy z kompleksów. Co nam to mówi o Polakach? Przede wszystkim to, że nie boimy się zmian, szybko się uczymy i - doganiamy Zachód i cały świat. A bywa coraz częściej i tak, że potrafimy i jednych i drugich wyprzedzić.
Bo jak wszyscy dobrze wiemy - polska kuchnia jest najlepsza na świecie.
Chcesz więcej stylu? Znajdź nas na facebooku.