Choć problemy Radosława Sikorskiego są widowiskowe, to nie one są najważniejsze. – Wyraźnie widać osłabienie naszej pozycji międzynarodowej i to nie ma żadnego związku z tym wywiadem Sikorskiego – przekonuje w "Bez autoryzacji" Aleksander Smolar, prezes Fundacji Batorego.
Jak Radosław Sikorski czy jakikolwiek inny polityk będzie mógł spojrzeć w oczy Ukraińcom po głośnym wywiadzie o wizycie w Moskwie?
To nie jest najpoważniejszy wymiar tej sprawy. To nie jest przypadek, że żaden poważny Ukrainiec – z tego co wiem – nie komentował tej sprawy. Oni wiedzą, nawet jeżeli dzisiaj stosunek władz Ukrainy do Polski nie jest tak ciepły, że Polska jednoznacznie opowiada się za suwerennością Ukrainy i wiele w tym kierunku zrobili. Więc wywiad nie jest problemem.
Co w takim razie nim jest?
Ogólne poczucie chaosu i osłabienia polskiej polityki zagranicznej. To bez porównania poważniejszy problem, jeśli chodzi o wymiar międzynarodowy. Wyraźnie widać osłabienie naszej pozycji międzynarodowej i to nie ma żadnego związku z tym wywiadem Sikorskiego. To widać podczas spotkań, na przykład tego w Mediolanie. Nas nie zaproszono.
To powinno być przedmiotem dyskusji, a nie słowa Radosława Sikorskiego. Można się zastanowić do jakiego stopnia one były nieostrożne, a do jakiego stopnia wypowiedziane z premedytacją, nie wiadomo do jakiego stopnia prawdziwe. Bo nawet jeśli Putin tego nie powiedział akurat podczas spotkania w Moskwie, to Sikorski nie odwołał samego faktu, że to powiedział.
Ale ważniejszy jest problem osłabienia polskiej polityki zagranicznej i to w warunkach narastającego groźby ze strony Rosji. To godne ubolewania, że polscy komentatorzy i politycy nie podkreślają tego wymiaru artykułu Bena Judah, którego znam dość dobrze, gdzie powołuje się nie tylko na Sikorskiego. To świetny artykuł, który miał nas zaalarmować i taka była fundamentalna funkcja słów Sikorskiego.
To osłabienie to wynik zmiany rządu i ministra spraw zagranicznych czy splotu międzynarodowych okoliczności, na które my jako Polska nie mamy specjalnie wpływu?
I jedno i drugie. Ale te okoliczności nie są przypadkowe. Próba marginalizacji Polski przy sprawie ukraińskiej, czy szerzej przy polityce wschodniej, nie jest sprawą przypadku. To się wiąże z obecną sytuacją i oceną dość wiodącej roli Polski w pierwszej połowie roku. Mamy do czynienia ze zdystansowaniem się od tej polityki nie tylko ze strony Rosji, bo to oczywiste, ale i ze strony państw zachodnich.
Więc tu nakłada się z jednej strony wymiar wewnętrzny, zmiany rządu. Zapomina się, że prezydent dopiero co wyrażał żal z powodu odejścia Sikorskiego, choć zawsze mówiło się, że jest bliższy Schetynie. Po drugie odszedł sam Donald Tusk, który w ostatnim roku był bardzo aktywny w sprawach wschodnich. I wreszcie po trzecie odszedł Piotr Serafin, minister do spraw europejskich. To główne postacie w naszych rozmowach.