
Partia Republikańska wygrała wybory do Kongresu USA – po raz pierwszy od ośmiu lat zdobyła większość w Senacie i umocniła swoją pozycję w Izbie Reprezentantów. A to oznacza, że prezydent Barack Obama do końca swojej kadencji będzie musiał współpracować z kontrolowanym przez opozycję parlamentem.
REKLAMA
We wtorek Amerykanie wybierali 1/3 składu 100-osobowego Senatu i 435-osobową Izbę Reprezentantów. Już prognozy mówiły o tym, że Demokraci poniosą klęskę, a Republikanie, którzy do tej pory mieli większość jedynie w Izbie Reprezentantów, znacznie zwiększą swój stan posiadania. Tak też się stało.
Partia Republikańska w wyborach do Senatu, wyższej izby amerykańskiego parlementu, zdobyła sześć dodatkowych mandatów, co oznacza, że od tej pory będzie dysponowała większością. Demokraci stracili mandaty w Montanie, Kolorado, Wirginii Zachodniej, Dakocie Południowej, Arkansas i Iowa.
Szczególną uwagą cieszył się pojedynek w Kentucky, gdzie miejsca w Senacie bronił dotychczasowy lider mniejszości republikańskiej, senator Mitch McConnell. Po wyrównanej walce pokonał kandydatkę Demokratów Alison Lundergan Grimes.
Republikanie obronili również większość w Izbie Reprezentantów, gdzie do tej pory mieli o ponad 30 mandatów więcej niż Demokraci.
Takie wyniki to zła wiadomość dla prezydenta USA Baracka Obamy. W ostatnich latach opozycja w niższej izbie blokowała większość jego inicjatyw, w tym m.in. reformę imigracyjną i zmianę prawa podatkowego. Teraz prezydent będzie miał przeciwko sobie cały Kongres.
Źródło: BBC
