
Temperament Elżbiety Bieńkowskiej znów dał o sobie znać, tym razem w Brukseli. Polska komisarz twierdzi, że unijni urzędnicy działają wolniej niż polscy, a administracja unijna przypomina naszą z lat 90-tych. Sorry, ale w Unii panuje zupełnie inny klimat pracy, niż nad Wisłą, a Bieńkowska mogła sobie tą wypowiedzią poważnie zaszkodzić. Dlaczego? Bo w Unii liczy się nie tylko praca, ale też ludzie.
Elżbieta Bieńkowska powiedziała jak zawsze to, co myśli. I na widok pracy unijnych urzędników zareagowała tak, jak wiele osób zaczynających pracę w instytucja UE. Violetta Rymszewicz, która projektuje i wdraża systemy zarządzania zasobami ludzkimi w administracji publicznej i od lat mieszka w Belgii, wspomina, że sama też początkowo była zdziwiona tak różną od polskiej kulturą pracy.
Dowodzi to, że pani minister miała bardzo małą świadomość różnic w kulturze pracy. Jakkolwiek ma praco do własnych oczekiwań, tak kultura pracy w europejskich instytucjach, zwłaszcza unijnych, jest bardzo specyficzna. Kładzie się tu ogromny nacisk na to, żeby unikać zachować mobbingujących. Tu nie ma pospieszania.
W Europie liczą się ludzie
Violetta Rymszewicz od lat obserwuje pracę w Belgii. Jak mówi, to że pracownik pracuje wolniej, zastanawia się nad podjętymi decyzjami lub nie akceptuje pospieszania w stylu "prymitywnego kapitalizmu", nie oznacza, że jest to pracownik zły. – To charakteryzuje pracownika osadzonego w nieco wyższej kulturze pracy – mówi ekspertka. Kultura ta odznacza się szacunkiem do pracownika, obowiązków i rytmu pracy, który nie zawsze zależy wyłącznie od jednego człowieka.
Tu bardzo zwraca się uwagę na to, że pracownik jest człowiekiem. Wprowadzanie sytuacji skrajnie stresujących poprzez przyspieszanie pracy odbija się na jego zdrowiu - tu wszyscy to rozumieją. W Polsce zatrudnia się najchętniej bardzo młodych ludzi, narzuca się im szaleńcze tempo pracy, a to skutkuje wypaleniem po czterech - pięciu latach. Za dużo stresu, pośpiechu , obowiązków i zachowań agresywnych wobec pracownika. Tu się tego nie robi. W Polsce komfort pracy jest na ostatnim miejscu. Tu podstawą są dobre warunki pracy.
Marek Sarjusz-Wolski przywołuje jednak historię unijnego urzędnika, który przez kilka lat zajmował się definicją drabiny. – Po kilku latach doszedł do wniosku, że drabina nie jest przymocowana do ściany, w odróżnieniu od rusztowania – mówi ekspert. Jego zdaniem, to przykład pracy dobrze opłacanej, ale nieprzynoszącej żadnych konkretnych rezultatów.
Działanie unijnych instytucji wydaje się być niekiedy bardzo skostniałe. Wszystko przez liczne procedury, których w odróżnieniu od Polski, nie łamie się, aby załatwić sprawę szybciej. Ale to właśnie dzięki wypracowanemu systemowi pracy Unia wciąż istnieje i się poszerza. Około 6 proc. rocznego budżetu UE jest wydawane na personel, administrację i utrzymanie budynków.
Administracja UE:
W Komisji Europejskiej zatrudnionych jest około 33 tys. osób. W Parlamencie Europejskim (Sekretariat Generalny i grupy polityczne) pracują 7 652 osoby. Liczba ta nie obejmuje posłów i pracowników bezpośrednio przez nich zatrudnianych. W Radzie Unii Europejskiej (Sekretariat Generalny) pracuje około 3 500 osób. Czytaj więcej

