Bieńkowska nauczy europejczyków szybciej pracować? Prędzej wyślą ją do domu. W Unii nie ma miejsca na bylejakość
Bieńkowska nauczy europejczyków szybciej pracować? Prędzej wyślą ją do domu. W Unii nie ma miejsca na bylejakość Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Temperament Elżbiety Bieńkowskiej znów dał o sobie znać, tym razem w Brukseli. Polska komisarz twierdzi, że unijni urzędnicy działają wolniej niż polscy, a administracja unijna przypomina naszą z lat 90-tych. Sorry, ale w Unii panuje zupełnie inny klimat pracy, niż nad Wisłą, a Bieńkowska mogła sobie tą wypowiedzią poważnie zaszkodzić. Dlaczego? Bo w Unii liczy się nie tylko praca, ale też ludzie.

REKLAMA
Ekspert ds. Unii Europejskiej Marek Sarjusz-Wolski zgadza się z Bieńkowską, że w Brukseli nikt szczególnie się nie spieszy. – Nie jest aż tak, jak na południu Europy, ale styl jest podobny. Urzędnik nie jest od tego, aby się przemęczać, zostawać po godzinach czy szukać nowych rozwiązań – mówi.
– Proszę sobie wyobrazić, że do Brukseli przyjeżdża Polka i po paru tygodniach pracy zaczyna krytykować 50-letni dorobek Unii. Ta wypowiedź została bardzo źle przyjęta w Belgii i jak tak dalej pójdzie, pani komisarz szybko wróci do domu – słyszę od wieloletniego mieszkańca Belgii. Jeśli więc polska komisarz będzie chciała nauczyć unijnych urzędników pracy "po polsku", może spotkać ją prawdziwy szok kulturowy.
Nie ma miejsca na polską bylejakość
Elżbieta Bieńkowska powiedziała jak zawsze to, co myśli. I na widok pracy unijnych urzędników zareagowała tak, jak wiele osób zaczynających pracę w instytucja UE. Violetta Rymszewicz, która projektuje i wdraża systemy zarządzania zasobami ludzkimi w administracji publicznej i od lat mieszka w Belgii, wspomina, że sama też początkowo była zdziwiona tak różną od polskiej kulturą pracy.
logo
Shutterstock.com
– Pamiętam swoje reakcje sprzed siedmiu lat, gdy przejechałam do Belgii. Rzeczywiście praca w tym kraju wydaje się być wolniejsza, bezsensowna i że Belgowie nie lubią pracować. Natomiast w rzeczywistości jest to podejście do pracy już post-kapitalistyczne – mówi blogerka naTemat. Zdaniem mojej rozmówczyni, wypowiedź Bieńkowskiej, którą bardzo ceni i podziwia, ociera się o skandal i świadczy o braku świadomości miejsca, w którym się znalazła.
Violetta Rymszewicz
Doradca z zakresu Zarządzania Zasobami Ludzkimi

Dowodzi to, że pani minister miała bardzo małą świadomość różnic w kulturze pracy. Jakkolwiek ma praco do własnych oczekiwań, tak kultura pracy w europejskich instytucjach, zwłaszcza unijnych, jest bardzo specyficzna. Kładzie się tu ogromny nacisk na to, żeby unikać zachować mobbingujących. Tu nie ma pospieszania.


W Europie liczą się ludzie
Violetta Rymszewicz od lat obserwuje pracę w Belgii. Jak mówi, to że pracownik pracuje wolniej, zastanawia się nad podjętymi decyzjami lub nie akceptuje pospieszania w stylu "prymitywnego kapitalizmu", nie oznacza, że jest to pracownik zły. – To charakteryzuje pracownika osadzonego w nieco wyższej kulturze pracy – mówi ekspertka. Kultura ta odznacza się szacunkiem do pracownika, obowiązków i rytmu pracy, który nie zawsze zależy wyłącznie od jednego człowieka.
Praca w Belgii, również poza unijnymi instytucjami, może być szokująca dla wielu Polaków. Pracownicy nie spieszą się, bo to pozwala im uniknąć błędów. Sprawdza się tu wszystkie aspekty danej sprawy, nawet jeśli odbędzie się to kosztem szybkości zarobionych pieniędzy. – Mieszkańcy Belgii nie skupiają się na szybkim zarabianiu, tylko na zarabianiu z klasą – mówi Rymszewicz. Jej zdaniem, Belgowie są bardzo daleko do przodu w stosunku do Polaków.
Violetta Rymszewicz
doradca z zakresu Zarządzania Zasobami Ludzkimi

Tu bardzo zwraca się uwagę na to, że pracownik jest człowiekiem. Wprowadzanie sytuacji skrajnie stresujących poprzez przyspieszanie pracy odbija się na jego zdrowiu - tu wszyscy to rozumieją. W Polsce zatrudnia się najchętniej bardzo młodych ludzi, narzuca się im szaleńcze tempo pracy, a to skutkuje wypaleniem po czterech - pięciu latach. Za dużo stresu, pośpiechu , obowiązków i zachowań agresywnych wobec pracownika. Tu się tego nie robi. W Polsce komfort pracy jest na ostatnim miejscu. Tu podstawą są dobre warunki pracy.

Jeśli ktoś w Belgi chciałby wymuszać zwiększone tempo pracy kosztem komfortu, mógłby zostać oskarżony o mobbing i miałby poważne problemy.
Szacunek czy rozsądek?
Marek Sarjusz-Wolski przywołuje jednak historię unijnego urzędnika, który przez kilka lat zajmował się definicją drabiny. – Po kilku latach doszedł do wniosku, że drabina nie jest przymocowana do ściany, w odróżnieniu od rusztowania – mówi ekspert. Jego zdaniem, to przykład pracy dobrze opłacanej, ale nieprzynoszącej żadnych konkretnych rezultatów.
Zdaniem Sarjusza-Wolskiego, duży komfort pracy urzędników w Belgii sprawia, że sprawy można załatwić właściwie jedynie między godziną 9.00 a 12.00. – System pracy w Unii był tworzony na wzór francuski. A Francuzi zaczynają pracę około 9:00, a już ok. 12.00 mają przerwę lunchową. Piją przy tym wino, co wydłuża przerwę do dwóch godzin. Od 14:00 są teoretycznie jeszcze trzy godziny, ale nikomu już nie chce się specjalnie wysilać – zauważa ekspert.
Zdaniem mojego rozmówcy, właśnie te różnice między pracą w Polsce a innymi krajami europejskimi sprawiły, że polscy pracownicy są doceniani, a nasz rynek jest postrzegany jako dobre miejsce do inwestycji. – Jeżeli Bieńkowska będzie zaszczepiała pracę efektywną i szybką, może dojść do konfliktu. Administracja z natury nie szuka nowych rozwiązań, tylko próbuje rozwijać już istniejące – mówi Sarjusz-Wolski.
Bieńkowska jest konfliktowa?
Działanie unijnych instytucji wydaje się być niekiedy bardzo skostniałe. Wszystko przez liczne procedury, których w odróżnieniu od Polski, nie łamie się, aby załatwić sprawę szybciej. Ale to właśnie dzięki wypracowanemu systemowi pracy Unia wciąż istnieje i się poszerza. Około 6 proc. rocznego budżetu UE jest wydawane na personel, administrację i utrzymanie budynków.
– W instytucjach unijnych pracuje wielu Polaków, którzy dużo osiągnęli. Wypowiedź osoby, która pracuje miesiąc, dotycząca sposobu działania urzędników pracujących od lat jest szokująca. To tak, jakby sugerować na samym starcie nowej pracy, że jest się osobą konfliktową, do której otoczenie powinno się dostosowywać – mówi Violetta Rymszewicz.

Administracja UE:

W Komisji Europejskiej zatrudnionych jest około 33 tys. osób. W Parlamencie Europejskim (Sekretariat Generalny i grupy polityczne) pracują 7 652 osoby. Liczba ta nie obejmuje posłów i pracowników bezpośrednio przez nich zatrudnianych. W Radzie Unii Europejskiej (Sekretariat Generalny) pracuje około 3 500 osób. Czytaj więcej

Konrad Niklewicz, były rzecznik polskiego przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej potwierdza, że organizacja pracy w instytucjach unijnych jest inna niż w polskich, co nie znaczy że gorsza lub lepsza.
– Komisarz Bieńkowska, gdy była jeszcze wicepremierem i ministrem infrastruktury i rozwoju, słynęła z tego, że w podległych sobie zespołach utrzymywała żelazną dyscyplinę i gotowość do natychmiastowej reakcji. Sposób pracy unijnych urzędników i ekspertów (z dużym naciskiem na hierarchiczność, zespołowość itp.) może więc jej wydawać odmienny, ale na pewno wypracuje optymalny model współpracy. Ktoś, kto doskonale poradził sobie z takim urzędem gigantem jak MiR, nie będzie miał żadnych trudności w Komisji Europejskiej – mówi bloger naTemat.