Europejki uciekające do Syrii twierdzą, że dżihadyści to dla nich ideał męskości.
Europejki uciekające do Syrii twierdzą, że dżihadyści to dla nich ideał męskości. Fot. Oleg Zabielin / www.shutterstock.com

Liczba Europejek wyjeżdżających do Syrii, by poślubić bojowników Państwa Islamskiego rośnie w zastraszającym tempie. Zdaniem psychologów, to skutek moralnego upadku Starego Kontynentu oraz kryzysu... męskości.

REKLAMA
Już ponad 3 tys. Europejczyków wstąpiło w szeregi Państwa Islamskiego (ISIS). Zdaniem ekspertów, w tej grupie co dziesiąta osoba to kobieta. Większość z nich to młode, mające niespełna lub niewiele ponad 20 lat. Jeśli wierzyć doniesieniom dziennika „Daily Telegraph”, rzadko zdarza się, by któraś z nich miała więcej niż 24 lata. To Brytyjki, Niemki, ale też Włoszki czy... Polki. Wszystkie jadą do Syrii z miłości do narzeczonych-dżihadystów.
Scenariusz jest zwykle ten sam
Młoda kobieta z dobrej, często inteligenckiej rodziny, przez internet poznaje żołnierza. W porównaniu z kolegami ze szkoły czy pracy, Syryjczyk postrzegany jest jako uosobienie męskości. Silny, odważny, o solidnej konstrukcji moralnej i – przede wszystkim – widzi w niej wspaniałą kobietę. Rzecz zwykle nie trwa długo. Po kilku tygodniach i kilkuset wymienionych z żołnierzem wiadomościach dziewczyna traci głowę i ucieka do Syrii. Tak jak opisała to niedawno w swoim reportażu Stefanie Marsh z „The Times”.

W sypialni małego mieszkania w Birmingham, 15-letnia dziewczyna loguje się do komputera i odbiera kolejną wiadomość od Omara Yilmaza - „Masz piękne oczy. Chcę być z Tobą”. Młoda, dobrze wychowana i świetnie ucząca się nastolatka jest szczęśliwa, bo oto ten przystojny i inteligentny mężczyzna dostrzegł w niej kobietę. Żaden ze znanych jej chłopców dotąd tego nie zrobił. Zachwyca ją jego zapał, sława. Podoba jej się zdjęcie, na którym widać kilka bezdomnych kociaków chowających się pod jego karabinem. Sam je do niej przysłał. Przeczytała już – i odrzuciła jako nieprawdziwe – wszystkie znalezione w internecie sprawozdania dotyczące masowych gwałtów, jakich dżihadyści dopuścili się na chrześcijańskich kobietach w Syrii. Wie, że jej rodzice marzą o tym, by została lekarzem, ale wszystko, o czym teraz myśli to uciec z Anglii i dostać się do Syrii, do Yilmaza.

W szeregach Państwa Islamskiego najwięcej jest Brytyjek. Coraz częściej mówi się jednak także o Włoszkach czy Polkach. We wrześniu, prokuratura generalna w Niemczech oskarżyła jedną z nich, Karolinę R. o wspieranie dżihadystów. 25-latka miała dostarczać swojemu mężowi, bojownikowi ISIS, sprzęt do nagrywania propagandowych filmów wideo. Kobiecie zarzucono też finansowe wspieranie islamistów.
Z danych przytaczanych przez „The Times” wynika, że w 90 proc. przypadków to same kobiety proponują wojakom małżeństwo w wiadomościach pisząc: „Jesteś wspaniały. Ożenisz się ze mną jeśli przyjadę do Syrii?”

(…) dziś Yilmaz przysłał 2 tysiące wiadomości. Tak dużo, że kiedy próbowała je załadować, zawiesił się jej laptop. Nigdy nie pisze do niej o wojnie tylko o wspaniałym życiu, o Bogu i szczęściu.

Powody
Dlaczego młode, inteligentne i żyjące najczęściej w całkiem zwyczajnych rodzinach młode dziewczyny decydują się na taki krok? – Głównym czynnikiem, który sprzyja takim sytuacjom, jest pewna aideowość, która towarzyszy życiu młodych ludzi w naszej zdrowej, sytej i spokojnej Europie – wyjaśniał niedawno w rozmowie z radiem TOK FM doktor Tomasz Grzyb, psycholog społeczny z wrocławskiego wydziału SWPS. –  Są to najczęściej osoby nie mające w życiu wyraźnego celu, a pragnące idei, której mogłyby się poświęcić - w ich otoczeniu panuje nastawienie na materializm, rywalizuje się o to, kto ma lepszy telefon czy ubrania. One nagle orientują się, że nie o to im w życiu chodzi.
A seksuolog profesor Zbigniew Izdebski w rozmowie z naTemat dodaje: – Ludzie są różni, różne są też definicje miłości, ideału, szczęścia. Tak już jest, że pewne cechy u mężczyzny jedne kobiety przyciągają, a drugie odpychają i na odwrót. Z pewnością są na świecie kobiety, którym imponuje typ macho albo wręcz tyrana.
Rodzina czy kryzys męskości?
Zdaniem Izdebskiego, istotne są tutaj też relacje rodzinne. Za kluczową kwestię uznaje jednak brak świadomości tego, jak w państwach islamskich traktuje się kobiety. – Związki ludzi pochodzących z różnych światów i różnych kultur są z pewnością intrygujące – mówi. – I te różnice po prostu bardziej nas fascynują niż przerażają.
A szkoda, bo jest się czego bać.

Wrzesień 2014. ISIS porywa, poddaje torturom, by w końcu bestialsko zamordować walczącą o prawa człowieka prawniczkę z Mosulu Samirę Salih al-Nuaimi.
Październik 2012. W dolinie Swot w Pakistanie talibowie atakują szkolny autobus, którym wraz z koleżankami podróżuje Malala Yousafzai. Cel: zabić 15-latkę, która na blogu pisze o zamykaniu szkół przez talibów.
Kwiecień 2014. Terroryści z Boko Haram porywają ponad 300 dziewcząt z liceum w mieście Chibok na północnym-wschodzie Nigerii. Zachód apeluje "Bring back our girls!". Bez rezultatu.

Z kolei dr Katarzyna Górak-Sosnowska z SGH mówi wprost: w stosowanej przez ISIS strategii chodzi o podtrzymanie patriarchatu, przez Państwo Islamskie wypaczonego do granic absurdu, oraz specyficzny rodzaj przemocy.
– Przynależność do Państwa Muzułmańskiego jest odpowiedzią na kryzys męskości - jego członkowie prężą muskuły, ćwiczą, noszą mundury, zabijają i funkcjonują wśród podobnych sobie – przekonywała niedawno Górak-Sosnowska w rozmowie z naTemat. Istotnym dodatkiem jest dostęp do kobiet – czy to jako żon, czy jako niewolnic. Kobiety wdrażane są w swoje tradycyjne role społeczne, których zakres określają mężczyźni.
Ale są i bardziej ekstremalne teorie, wedle których to właśnie męska frustracja seksualna jest katalizatorem działań na Bliskim Wschodzie i fundamentem, na którym opiera się ISIS. Pisała o tym chociażby autorka "Testosteron macht politik", Karin Kneissl.
Jakkolwiek by jednak nie było, wypowiedzi tych wszystkich młodych kobiet jadących do Syrii, w których przekonują, że tylko tam, po ziemi ISIS chodzą idealnie męscy mężczyźni są przerażające. Nie tylko ze względu na to, że przerażająca jest sama idea dżihadu. Ale jeszcze bardziej dlatego, że brakuje nam na nią ideologicznej odpowiedzi.