Koleją z Krakowa do Zakopanego w 2 godziny i 18 minut? Tak, ale tylko przed wojną i na pokładzie Luxtorpedy - superszybkiego wagonu spalinowego, który przebojem zdobył polskie tory. To był nasz powód do dumy, a historycznej trasy spod Wawelu do stolicy polskich Tatr nigdy jeszcze nie pokonano szybciej. Mimo że minęło już prawie 80 lat...
Wtedy pojawieniu się Luxtorpedy towarzyszyły ogromne emocje, które można dziś porównać do wyczekiwanego debiutu Pendolino.
I nie zawiodły oczekiwań. Ze względu na niewielką długość - 22,5 metra - przypominały raczej szynobusy niż pociągi. Luxtorpedy, czyli motorowe wagony spalinowe produkowane w Polsce w drugiej połowie lat 30. XX wieku, osiągały zawrotną jak na owe czasy prędkość 115 km/h.
Na pokład zabierały maksymalnie zaledwie 60 „wybrańców” i określenie to nie jest żadną przesadą. Bilety nie należały do tanich, tym bardziej, że dla pasażerów dostępna była wyłącznie pierwsza klasa. Nie każdy mógł sobie więc pozwolić na ekskluzywną podróż.
Austriacka "torpeda" na polskich torach
Zanim jednak pierwsza Luxtorpeda została królową rodzimych torów, Polacy, którzy odziedziczyli po zaborcach sieć kolejową, stanęli przed wieloma problemami. Należało ją przede wszystkim ujednolić ze względu na różnice w rozstawie szyn. Ministerstwo Komunikacji miało także inny, twardy orzech do zgryzienia – trzeba było pogodzić ze sobą zwolenników tradycyjnych pociągów parowych, a także spalinowych oraz elektrycznych.
Ostatecznie postanowiono iść z duchem czasu - przy zachowaniu i poszanowaniu tradycji. W 1933 roku zapadła decyzja, aby na próbę wypożyczyć od firmy Austro-Daimler pierwszy czteroosiowy motorowy wagon spalinowy. Nieznany wcześniej Polakom pojazd szynowy sprawdził się na tyle, że jeszcze w tym samym roku Polskie Koleje Państwowe dokonały jego zakupu (SAx 90080). Słynna Luxtorpeda, bo tak nazywano nowy nabytek, była wagonem na wskroś nowoczesnym. W godzinę pokonywała nawet dystans 100 km.
Rekordy polskiej luxtorpedy
Ale polscy inżynierowie postanowili ulepszyć austriacką „torpedę”. Odkupili od byłych zaborców nie tylko nowoczesny wagon, ale także licencję na produkcję kolejnych egzemplarzy na terenie Polski. I udało się. Nowe Luxtorpedy, a było ich pięć (o numerach seryjnych od SAx 90081 do SAx 90085), produkowała już Fabryka Lokomotyw "Fablok" w Chrzanowie. Wszystkie były gotowe w 1936 roku – stacjonowały w Krakowie. Odtąd możliwa była luksusowa jazda w tempie co najmniej 115 km/h.
Znacznie ulepszono też konstrukcję superszybkich wagonów pasażerskich – podczas gdy zakupiona od Austriaków „torpeda” była wyposażona w dwa silniki benzynowe, jej polskie odpowiedniki miały dwa silniki Diesla. Jeden z nich był umieszczony w przedniej części wagonu, drugi – w tylnej. Maszyniści, obsługujący maszynę z dwóch kabin (po obu końcach wagonu), porozumiewali się ze sobą za pomocą pokładowych telefonów.
Gdy tylko duma polskiej kolei wyjechała na tory, wzbudziła autentyczny podziw Polaków. Relacje mówią, że na widok przejeżdżającej „torpedy” wiwatowano. A były powody do zachwytu. W 1936 roku padł rekord na trasie z Krakowa do Zakopanego – niecałe 140 minut (dziś pociągi EIC pokonują ten dystans w ok. 200 minut, a składy TLK jadą jeszcze dłużej). Podróż była nie tylko szybka, ale i komfortowa. Dzięki zastosowaniu gumowych okładzin kół, pasażerom nie dokuczał hałas.
Luksusowe wagony kursowały nie tylko z Krakowa do zimowej stolicy Polski. W rozkładzie znajdowały się też m.in. trasy Warszawa-Zakopane, Kraków-Katowice oraz Kraków-Krynica. Po drodze "torpedy" zatrzymywały się na niewielu stacjach, w międzyczasie nie podpinano do nich żadnych nowych wagonów.
Czas na Pendolino!
W czasie wojny cztery z istniejących Luxtorped zostały zbrombardowane; te, które nie zostały zniszczone, Niemcy wykorzystali do własnych potrzeb. Po 1945 roku dwa ocalałe wagony stacjonowały w krakowskiej bazie, ale wojna sprawiła, że użytek z nich był niewielki. W latach 50. trafiły na złom. A szkoda, bo przypominałyby dziś czasy chwały polskiej kolejnictwa.
Taki był koniec słynnych Luxtorped, choć nazwą tą określano także inne superszybkie wagony spalinowe, znane też jako „pociągi motorowo-ekspresowe”.
Pasażerskie wagony spalinowe z lat 30. wyróżniała jednak nie tylko prędkość i luksus, ale także oryginalna sylwetka. Ze względu na swój opływowy kształt przypominała wagony Pendolino, z których już niebawem mają korzystać Polacy.
Luxtorpedy sprzed 80 lat szybko stały się synonimem postępu. Miejmy nadzieję, że na podobne miano zasłużą sobie także najnowsze nabytki Polskich Kolei Państwowych.