
Kościół katolicki w Niemczech nie ma nic do ukrycia, dlatego postanowił zliczyć swoje bogactwa i poinformować o nich opinię publiczną. Mowa zarówno o gotówce, jak i lokatach bankowych oraz nieruchomościach.
REKLAMA
Po aferze z "luksusowym" biskupem, jak określano biskupa Limburga Franza-Petera Tebartz-van Elsta, który miał wydać na remont swojej biskupiej rezydencji ponad 31 mln euro, z czego sama wanna miała kosztować bagatela 15 tys. euro, w Niemczech przyszedł czas rozliczeń finansowych. To w sporej mierze oddolna inicjatywa biskupów, którym zależy na uczynieniu swych diecezji przejrzystymi finansowo.
Z ankiety przeprowadzonej przez DPA, w której badaniom poddano 27 diecezji, wynika, że Kościół, za naszą zachodnią granicą, przynajmniej pod względem finansowym, ma się dobrze.
Najwięcej pieniędzy zaoszczędziły diecezje w: Kolonii, Moguncji i Trewirze. Finansowo dobrze stoi także biskupstwo Limburg - po rezygnacji bp. Tebartz-van Elsta podano do publicznej wiadomości, że tylko z tytułu lokat bankowych i aktywów finansowych diecezja dysponuje 810 mln euro. Natomiast nieruchomości arcybiskupstwa w Kolonii są warte 612 mln euro. Nie licząc oczywiście funduszów zaoszczędzonych w innych sposób.
Z kolei abp Monachium-Fryzyngi kard. Reinhard Marx, będący zarazem przewodniczącym Konferencji Episkopatu Niemiec, zarządza 7 tys. budynków.
Niewiele biedniejsze od wymienionych są diecezje w Augsburgu, której majątek jest wyceniany na 620 mln euro, a także w Pasawie - gdzie biskup dysponuje 570 mln euro. Gorzej wiedzie się natomiast diecezjom we wschodniej części kraju. Dla przykładu w Magdeburgu duchowni dysponują "zaledwie" 200 tys. euro.
Źródło: Deutsche Welle
