Kay Long, stylistka z Tel Awiwu, została wyproszona ze świętego dla Żydów miejsca. Strażnicy nie mogli się zdecydować czy wpuścić ją do żeńskiej czy męskiej sekcji i w końcu kazali jej odejść.
Kobieta początkowo chciała dostać się do sekcji żeńskiej, ale strażniczka stojąca przy wejściu nie chciała jej wpuścić. – Powiedziałam jej, że nie może decydować o tym kto jest kobietą, a kto nie. Nie chciała dać się przekonać, a ja nie chciałam robić scen, więc zostawiłam ten temat i poszłam do obszaru męskiego, gdzie był już mój przyjaciel. Ale tam z kolei nakrzyczano na mnie, żebym się nie zbliżała, bo sekcja dla kobiet jest po drugiej stronie – „The Independent” cytuje Long .
Ściana Płaczu to jedyna zachowana pozostałość Świątyni Jerozolimskiej. Jest jednym z najświętszych miejsc modlitwy w religii żydowskiej. Od wieków pielgrzymują od niej wierni. Jest podzielona na 48-metrową część, w której mogą przebywać wyłącznie mężczyźni i 12-metrową przeznaczoną dla kobiet.
Osoby, która zakazały Long wstępu do obu sekcji, to wolontariusze niezwiązani z administracją miejsca. Ich zadaniem jest nie tylko pilnowanie, by w obu sektorach znajdowali się wyłącznie przedstawiciele danej płci, ale także wymaganie od wiernych odpowiedniego stroju.
– Od najmłodszych lat żyłam w przekonaniu, że do Ściany Płaczu może udać się każdy Żyd i każdy może zostawić tam karteczkę z modlitwą – dodaje Long.
Rzecznik świętego miejsca, rabin Shmuel Rabinowitz, w rozmowie z „The Independent” nie chciał komentować zajścia twierdząc, że nic mu o tym nie wiadomo.