
Reklama.
To musiało być jak najgorsza tortura. Tydzień temu czeski milioner Josef Krysl, znowu przyjechał do Wiskitek (woj. mazowieckie) gdzie jego firma Boegl a Krysl wybudowała obwodnicę, oraz dokończyła po słynnych już Chińczykach fragment autostrady A2. Nie czekały go oklaski ani kwiaty tylko pretensje. Że wiadukty są nierówne, że instalacje korodują, że trzeba robić poprawki na drogach dojazdowych.
- Polacy jeżdżą sobie wybudowana za moje pieniądze drogą! Kto mi za to zapłaci! – krzyczał przed współpracownikami. Trudno dziwić nerwom. Dla Krysla wynik polskiego kontraktu to być albo nie być. A póki co przegrywa. Nie tylko nie otrzymał w całości ustalonych ponad 750 mln zł to jeszcze, GDDKiA naliczyła mu ponad 320 mln zł kar za spóźnienia, niedoróbki i niedociągnięcia. Nieopłaceni podwykonawcy złożyli w sądzie w Pradze wniosek o upadłość jednej z największych czeskich firm drogowych.
Nieśmieszna czeska komedia
- Kiedy odeszli Chińczycy a potem upadł DSS błagano nas na kolanach, żeby dokończyć drogę. Zdołaliśmy wybudować drogę tak by była przejezdna przed Euro2012. Gdy tylko samochody zaczęły pojechały trasą a Lech Witecki z Sławomirem Nowakiem ocalili stanowiska urzędnicy przestali czuć bat nad głową. Krysl został potraktowany per noga – opowiada jeden ze współpracowników biznesmena.
- Kiedy odeszli Chińczycy a potem upadł DSS błagano nas na kolanach, żeby dokończyć drogę. Zdołaliśmy wybudować drogę tak by była przejezdna przed Euro2012. Gdy tylko samochody zaczęły pojechały trasą a Lech Witecki z Sławomirem Nowakiem ocalili stanowiska urzędnicy przestali czuć bat nad głową. Krysl został potraktowany per noga – opowiada jeden ze współpracowników biznesmena.
Podkreśla, że Krysl poniósł bardzo wysokie koszty szybkiego tempa prac na A2. Biznesmen ściągnął wtedy na drogi największe dostępne rozściełacze układające asfalt na całej szerokości jezdni z prędkością 250 metrów na godzinę. 700 osób z ekipy wykonawczej zatrudnił do pracy przez 24 godziny na dobę. Aby sfinansować budowę zaciągał kredyty, podobno sięgnął również po własne, prywatne pieniądze.
GDDKiA nie chce tego uwzględnić w rozliczeniach. Dyrekcja zamiast być wdzięczna za ratunek przed kompromitacją pisze tak: "Wcześniejsze opóźnienia w realizacji kontraktu spowodowały, iż wykonawca chcąc dotrzymać warunków umowy musiał zwiększyć mobilizację przez Euro 2012. Dzięki czemu uniknął z tego tytułu kar".
Obrażeni Czesi nie chcą teraz poprawiać usterek, które wynikły z wcześniejszego szybkiego tempa prac. Więc urzędnicy przywalili im obuchem: - Naliczyliśmy kary w wysokości około 125 mln zł. I doliczamy kolejne 67 mln. Ponadto z innych tytułów GDDKiA czuje się uprawniona do roszczeń wobec wykonawcy na kwotę 131 mln zł – wylicza Małgorzata Tarnowska, rzecznik warszawskiego oddziału GDDKIA.
Dziś czescy budowlańcy żałują, że tak się starali. Mówią, że trzeba było jak syndyk DSS rzucić robotę, a nie honorowo, za innych wywiązywać się z umów kończąc budowę ze stratami. Jest też druga strona: - Kto kazał wykonawcom walczyć o przetargi z zaniżonymi kosztorysami. Nie będzie żadnych dopłat - przekonywał przy podobnych sporach Lech Witecki, były szef GDDKiA.
Josef Krysl, to nie przypadkowy budowlaniec, który zajrzał do Polski na chwilę aby skorzystać na boomie przed Euro 2012. Pracuje u nas od prawie 10 lat. oprócz dróg, obwodnic i mostów brał udział w budowie pierwszego i jedynego drogowego tuneli górskiego w Lalikach na południe od Żywca. Teraz jego polskie interesy wyglądają jak ten tunel. W Lalikach nie doprowadzono ekspresowej drogi więc tunel prowadzi na manowce w słowackiej wiosce. Bogl a Krysl zamiast wspaniałych zysków ma straty.
Razem z warszawską kancelarią przygotowuje pozew sądowy przeciwko polskiemu państwu. Podobnie jak zrobili Alpine Bau czy irlandzcy wykonawcy autostrady A1. Suma roszczeń firm twierdzących, że agresywni urzędnicy wpędzili je tarapaty przekracza już 10 mld złotych. Są już pierwsze przegrane sprawy. W maju 2014 roku zapadł wyrok, w którym GDDKiA musi zapłacić 112 mln złotych odszkodowania wraz z odsetkami firmie Polimex-Mostostal. Wcześniej urzędnicy wyrzucili firmę z budowy autostrady A4.
Sprzątanie po Euro
Choć od Euro 2012 minęło już dwa i pół roku część największych inwestycji nadal pozostaje nierozliczona. To stadion narodowy, którego spółka NCS rozliczenia wciąż wykłóca się z wykonawcami, próbując wymusić naprawy, poprawki oraz sprzątając po bankrucie Alpine Bau. Autostrada A2, jest przejezdna, ale jako inwestycja formalnie nie została w całości oddana do użytkowania - przyznaje GDDKiA.
Choć od Euro 2012 minęło już dwa i pół roku część największych inwestycji nadal pozostaje nierozliczona. To stadion narodowy, którego spółka NCS rozliczenia wciąż wykłóca się z wykonawcami, próbując wymusić naprawy, poprawki oraz sprzątając po bankrucie Alpine Bau. Autostrada A2, jest przejezdna, ale jako inwestycja formalnie nie została w całości oddana do użytkowania - przyznaje GDDKiA.
A teraz najlepsze, aby uniknąć w przyszłości prasowych pyskówek Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wprowadziła do kontraktów z wykonawcami obowiązek autoryzowania przez urzędników wypowiedzi budowniczych dróg. Za publikowanie nieatoryzowanych i niepochlebnych opinii grożą konsekwencje finansowe.