Reklama.
W piątą rocznicę katastrofy Tu-154M zespół Antoniego Macierewicza przedstawi kolejny raport na temat przyczyn tragedii, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński. Znajdą się w nim relacje 200 świadków mówiących m.in. o"szumach jak bomb" i „językach ognia” oraz dziwnych rozkazach, jakie funkcjonariusze mieli otrzymać tuż przed przylotem polskiej delegacji.
"Przyjechałem tutaj trochę wcześniej. Widziałem, jak tam samolot ODLATUJE. On tak nisko ZRYWA SIĘ (lub) SZARPIE SIĘ. Spostrzegłem, że dzieje się coś poważnego. Tam TRZESZCZY, TRZESZCZY. (Pokazuje ręką jak trzęsło samolotem). I tam taki szum, jak BOMBA."
"TRZY GŁUCHE HUKI i to wszystko. Ten ostatni już mgła była. Widać było niewielki język ognia. Trudno określić jaki, po prostu nieduży. Kiedy on już upadał, szybko za jakieś 3 - 5 minut przyleciało pogotowie. Oni przylecieli i chcieli pojechać na miejsce upadku samolotu. Przez radiostację dowiedzieli się co się zdarzyło. Tak to rozbił się polski prezydent. Wycofali ich. Byli tu i nie próbowali dalej jechać. Pogotowie wycofali. Zauważyli zapewne, że tam pogotowie nie ma już nic do roboty. Żadna pomoc nie potrzebna. Wszystko to dzieje się w 10 - 15 minut, że wszyscy zginęli usłyszałem od lekarki pogotowia. Do niej zadzwonili, czy po przez radiostacje podali, że z powrotem wycofać się, że nie ma kogo ratować."