Piekielnie inteligentna. Czarująca i z łatwością zjednująca sobie ludzi. Jednocześnie bezwzględna, momentami – okrutna. Caryca Katarzyna Wielka fascynuje od wieków. – Często myślę o niej jako o Mozarcie polityki – mówi w rozmowie z naTemat Ewa Stachniak, autorka bestsellerowych, fabularyzowanych biografii rosyjskiej monarchini.
W dwóch książkach, które napisała Pani o Katarzynie Wielkiej, mamy dwie zupełnie różne postaci, choć tę samą bohaterkę. W powieści „Katarzyna Wielka. Gra o władzę" poznajemy mało znaczącą niemiecką księżniczkę ze Szczecina, która wydaje się samotna i spragniona przyjaźni. W „Cesarzowej Nocy" mamy do czynienia z już ukształtowaną, bezwzględną władczynią. Kiedy Zofia stała się Katarzyną?
Pamiętajmy, że w „Grze o Władzę” patrzymy na Katarzynę oczami Warwary, a nasza narratorka widzi tylko to, co Katarzyna chce, by zobaczyła. Ta „samotna, spragniona przyjaźni księżniczka” to zaledwie jedno z wcieleń Katarzyny, i to bynajmniej nie najważniejsze. Choć w pierwszych latach jej pobytu w Rosji dość pomocne w zapewnieniu sobie oddanych przyjaciół, na których pomoc i opiekę może liczyć.
Często myślę o Katarzynie jako o Mozarcie polityki. Miała talent zjednywania sobie sympatii otoczenia. Była doskonałym słuchaczem: zauważała potrzeby i marzenia zarówno swoich przyjaciół, jak i wrogów, skrupulatnie odnotowywała ich wady i zalety. Brała je zawsze pod uwagę, szczególnie wtedy, gdy – jak dobry menedżer – szukała kandydatów na dworskie stanowiska . W jej papierach zachowały się komentarze takiej m.in. treści: Panin świetnie analizuje konkretne sytuację, ale nie jest tak dobry jak Orłow w szukaniu rozwiązań. Dla mnie znaczącym dla charakterystyki Katarzyny jest epizod z okresu jej podróży do Rosji, gdy jako 14-latka prosi dopiero co poznanego rosyjskiego generała o krótką charakterystykę osób, które spotka na moskiewskim dworze. Chciała się m.in. nauczyć poprawnej wymowy ich nazwisk…
Ale oczywiście wtedy nie była jeszcze osobą bezwzględną. Początek tej bezwzględności widzę w momencie pierwszego porodu, kiedy to Elżbieta Piotrowna zabiera jej nowo narodzonego synka. Jest to chwila, w której przyszła caryca Rosji zdała sobie bardzo boleśnie sprawę z tego, jak wiele kosztuje bezbronność. I jakie są konsekwencje słabości.
Poprzednią kobietą na rosyjskim tronie była caryca Elżbieta. Ona również miała wielką władzę. Jaką władczynią i jaką kobietą była?
Elżbieta Piotrowna była bardzo dobrą monarchinią. Otaczała się doskonałymi doradcami, którym potrafiła zaufać i z którymi dzieliła się władzą. Kanclerz Beztużew na przykład przez długie lata prowadził w jej imieniu bardzo korzystną dla Rosji politykę zagraniczną. Jej ostatni kochanek, Iwan Szuwałow, założył uniwersytet moskiewski. Dawała się przekonać do dobrych pomysłów, co nie jest tak częstą cechą u władców absolutnych. Za jej panowania Rosja zasiedliła i zagospodarowała swoje terytoria azjatyckie, usprawniła gospodarkę. Katarzyna mogła budować na polityce swojej poprzedniczki.
Jako kobieta Elżbieta była dość nieprzewidywalna. Rządziła z rozmachem, wyobraźnią, ale też i z okrucieństwem carycy przyzwyczajonej do tego, że jej wola jest prawem. Była zabobonna, głodna podziwu mężczyzn. Dla pisarki malującej jej powieściowy portret to wdzięczna kombinacja cech. Jest w niej rozmach, są emocje, pragnienia. Przypuszczam jednak, że życie w jej cieniu i na jej dworze musiało być dość trudne.
O Katarzynie Wielkiej krąży wiele nieprawdopodobnych opowieści, wiele z nich to plotki, legendy i mity wielce niepochlebne. Czy sądzi Pani, że ich źródłem może być fakt, że była kobietą w bardzo męskim świecie władzy ( a historię, jak wiemy, piszą – a na pewno pisali wówczas – mężczyźni)?
Zdecydowanie jest to jeden z powodów. Łatwiej było ją „pokonać” i poniżyć za pomocą typowo kobiecych stereotypów niż zmierzyć się z nią intelektualnie lub pokonać jej armię na polu bitwy. Francuscy pamfleciści dołożyli się do tych najbardziej ją poniżających plotek o zabarwieniu seksualnym. Nie mogli Katarzynie darować, że chciała zorganizować koalicję anty-rewolucyjną i celowo rozpowszechniali nieprawdopodobne historie o jej seksualnym rozpasaniu. W Polsce też łatwiej było o niepochlebny epitet niż rzeczową krytykę jej politycznych decyzji. Nie przypominam sobie, by Fryderyka Pruskiego wyzywano od alfonsów Europy, zaś Katarzynę od kurew - jak najbardziej.
Polacy nie lubią carycy – to ona w dużej mierze zafundowała Polsce rozbiory. Sterowała też polską polityką nie tylko przy pomocy szpiegów, ale i króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Była bezwzględna. Czy – Pani zdaniem – szczególnie nie lubiła Polaków, czy po prostu dbała o interesy Rosji?
Trudno nam, Polakom, lubić Katarzynę-polityka – symbol zarówno rozbiorów, jak i całej imperialnej Rosji z jej politycznym bagażem. Ale warto pamiętać, że z chwilą, gdy Katarzyna objęła tron Rosji, jej polityka nie mogła być propolska. Niechęć do Polaków wyczuwam w ostatnich latach jej panowania – spowodowały ją głównie polskie sympatie rewolucyjne: Katarzyna postrzegała Polskę jako przedmurze Rewolucji Francuskiej. Dla niej insurekcja warszawska i Kiliński to były symbole rewolucyjnego tłumu, który – jeśli ona go nie powstrzyma – będzie wieszał arystokratów.
Zawsze w kontekście Katarzyny Wielkiej mówi się o jej wielkim apetycie seksualnym, który zaspokajała, biorąc sobie kolejnych kochanków. To, że miała wielu faworytów, to fakt. Jednakże czy plotki o tłumach przewijających się przez jej sypialnię nie są nieco przesadzone?
Zdecydowanie przesadzone są te plotki. Owszem, miała faworytów – ale uprawiała, jakbyśmy to dziś powiedzieli, wielokrotną monogamię. Kochankowie zmieniali się wtedy, gdy zachodziła taka potrzeba. Poniatowski musiał z Rosji wyjechać. Orłow ją zdradzał – ale warto pamiętać, że związek z nim trwał 12 lat. Sasza Lanskoy, którego Katarzyna szczerze kochała i z którym miała nadzieję się zestarzeć, umarł dość nagle, a jego śmierć była dla Katarzyny wielkim ciosem. Ja widzę w niej wrażliwą kobietę, która potrzebowała ciepła, serdeczności, i miłości, ale która szukała nie tyle partnerów, lecz mężczyzn gotowych podporządkować się jej woli. Była carycą. Nie chciała dzielić się z nikim władzą, nawet w sypialni.
Pamiętajmy też, że Katarzyna była kobietą osiemnastego wieku – bardziej „wyzwoloną” niż kobiety epoki Romantyzmu. Była namiętna, spragniona miłości i korzystała z niej bez zbędnego oglądania się na konwenanse: kiedy tylko mogła i kiedy tylko chciała. Nie brakowało chętnych. W końcu była monarchinią absolutną, a – jak wiadomo – to władza jest najpotężniejszym afrodyzjakiem.
Czy mężczyźni wykorzystywali Katarzynę, w romansie z nią upatrując szansy na awans – finansowy lub społeczny? Najbardziej „fair" wydaje się Grigorij Potiomkin...
Była zbyt pewna swojej wartości, by dać się wykorzystywać. Wynagradzała swoich faworytów bardzo hojnie – ale z własnej woli. Prawdą jest, że wybierała ich z niższej szlachty, tej na dorobku. Nie szukała partnera. Chciała kochać bez dzielenia się wpływami czy władzą. Mężczyzna miał być dla niej wytchnieniem po ciężkim dniu rządzenia Rosją. Towarzyszem ciekawych rozmów. Kochankiem.
Potiomkin rzeczywiście był wyjątkiem. Nigdy się jej nie podporządkował, choć awans bynajmniej go nie ominął. Dzięki Katarzynie stał się prawdziwym wicekrólem Rosji.
Wyobraźnię, zwłaszcza Polaków, rozpalają także wzmianki o romansie carycy ze Stanisławem Augustem Poniatowskim. To znaczący związek w biografii Katarzyny Wielkiej?
Dla mnie tak. Dużo bardziej niż dla zachodnich biografów Katarzyny, którzy nie poświęcają Poniatowskiemu zbyt wiele miejsca. Łączyła ich prawdziwa młodzieńcza miłość. Rozdzieliło życie i polityka. Ostatnie lata życia Stanisława Augusta są tragicznie smutne…
Katarzyna, oświecona kobieta korespondująca z Wolterem i Diderotem, inteligentna, oczytana, była ponoć czarującą rozmówczynią, kochającą babką, oddaną przyjaciółką. Na rosyjskim dworze miała trudne życie – tkwiła w beznadziejnym związku, wszędzie czyhali szpiedzy, odebrano jej dziecko.... Zwykle mówi się o niej: okrutna, rządząca żelazną ręką, bezwzględna. Jaka była naprawdę?
Była kobietą o wielu twarzach, każda z nich była jej potrzebna by przetrwać i rządzić Rosją. Myśląc o niej, widzę ambitną, inteligentną i bardzo silną kobietę, która wie, czego chce od życia. Kobietę, która wierzy w siebie i zna swoją wartość. Kobietę, która rozpoczyna ostateczną wersję swoich pamiętników od sentencji: „Los wcale nie jest ślepy, jak uważa większość ludzi. To często rezultat długiej serii precyzyjnych i dobrze obmyślonych posunięć.”Bardzo to współcześnie brzmi…