
Marian Kowalski jest zapewne najsilniejszym kandydatem na prezydenta. Widoczna gołym okiem tężyzna jest jednak pewnym problemem dla Ruchu Narodowego, ponieważ wielu wyborcom kojarzy się z cechami, którymi głowa państwa raczej nie powinna się odznaczać. Sztab Kowalskiego postanowił więc ocieplić jego wizerunek, zapraszając do mieszkania kandydata ekipę z kamerą.
REKLAMA
O tym, że zamiłowanie do kulturystyki i trójboju siłowego może być wizerunkowym kłopotem, wie sam Kowalski, który przyznał Telewizji Idź Pod Prąd, że stereotypy są szczególnie widoczne w internetowych komentarzach. – To dyskryminacja ze względu na wygląd – zauważył z uśmiechem kandydat narodowców.
Już na początku filmu Kowalski pokazał widzom przygarniętego ze schroniska amstafa. Później zaprezentował zdjęcia z dzieciństwa oraz reprodukcje dwóch obrazów, w tym „Stańczyka” Jana Matejki.
– Ten, który miał rozśmieszać, albo z którego się śmiali, zdał sobie sprawę z tego, że nigdy nie możemy być pewni swojego jutra, że musimy troszczyć się o swoje sprawy, że musimy myśleć politycznie – objaśniał Kowalski.
Kandydat ma także reprodukcję portretu Józefa Piłsudskiego, którą dostał od dziadka, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej. – Nie stawiam Piłsudskiego w opozycji do ruchu narodowego i Romana Dmowskiego, próbuję wzmocnić nasze poczucie jedności, patriotyzm – powiedział Kowalski.
Po pokazaniu zdjęcia dziadka polityk sięgnął po oprawioną fotografię Lecha Kaczyńskiego. – Po Smoleńsku różnie się o nim mówi, ale to był najlepszy prezydent minionego 25-lecia – oznajmił kandydat Ruchu Narodowego.
Kowalski pochwalił się także pisemnym błogosławieństwem, jakie niegdyś przekazał mu prymas Stefan Wyszyński. W nagraniu wzięła udział także małżonka Kowalskiego, która pracuje jako fizjoterapeutka w szpitalu i hospicjum.
