Jazdą obowiązkową głównych kandydatów na prezydenta jest wizyta w Londynie. W tej kampanii byli tam już Andrzej Duda i Janusz Palikot. Sztab Bronisława Komorowskiego zamierza złamać tę prawidłowość i o sprawach emigrantów mówić w Brukseli. Za granicą o głosy dla Komorowskiego będą też walczyć politycy PO, na czele z Ewą Kopacz i Radosławem Sikorskim – dowiaduje się naTemat w sztabie kandydata.
Bronisław Komorowski już 20 marca weźmie udział w Brussels Forum, organizowanej przez German Marshall Found. Jak wynika z planu spotkania, polski prezydent będzie otwierał niedzielne obrady. – Po swoim przemówieniu pan prezydent spotka się z Polakami w Belgii – mówi naTemat Krzysztof Lisek, który kieruje kampanią Komorowskiego poza granicami kraju. – To będzie plenerowe spotkanie – dodaje, odmawiając bardziej szczegółowych informacji.
– Pan prezydent ma swoje przemyślenia na temat emigracji i Polaków mieszkających za granicą i na pewno się nimi podzieli. Nie będzie nawoływał, by rzucili miejsce zamieszkania, pracę, by z przyczyn ideologicznych wracali, bo wie, że ludzie są świadomi i podejmują racjonalne decyzje – relacjonuje Lisek główne tezy, z którymi Komorowski wystąpi.
Ważnym elementem kampanii wyborczej będzie aktywność polityków PO.
– Pan prezydent ma bardzo ograniczony czas, bo jest związany obowiązkami, ale w jego imieniu kampanię wśród Polaków na emigracji będą prowadzić politycy PO. Przede wszystkim posłowie, senatorowie i europosłowie, ale też osoby piastujące najwyższe urzędy: premier Ewa Kopacz i marszałek Radosław Sikorski – zdradza rozmówca naTemat.
Nie należy się za to spodziewać obecności w kampanii Donalda Tuska. Przed zeszłotygodniową konwencją Bronisława Komorowskiego spekulowano, czy były premier się na niej pojawi. – Tusk jest bacznym obserwatorem, ale kwestia zaangażowania przewodniczącego Rady Europejskiej jest delikatna, szczególnie dla niego. To nie byłoby dobrze przyjęte przez państwa członkowskie. Nie mam wątpliwości na kogo będzie głosował, po której jest stronie, ale musi być delikatny w okazywaniu tego – tłumaczy Krzysztof Lisek.
Ważnym filarem kampanii będzie sieć zwolenników PO za granicą, którą Lisek buduje od dekady. Jak mówi, jego baza liczy w tej chwili kilkaset osób "od Chicago po Australię". – Te osoby będą nam pomagały. Chcą wieszać plakaty w polskich sklepach, restauracjach, zakładach usługowych, organizować spotkania. Dzisiaj dzwoniła pani z Londynu, wczoraj pan z Chicago, chcieli się zaangażować – relacjonuje były europoseł PO.
Do tego dochodzą media polonijne. – Od lat współpracujemy z wydawcami polskich gazetek i portali, ludźmi, którzy prowadzą polskie radia i telewizje. Będziemy z nimi współpracować także podczas tej kampanii. Już dostaję prośby o wywiady z prezydentem, na pewno o tym nie zapomnimy – deklaruje Krzysztof Lisek w rozmowie z naTemat.