
Tadeusz Komorowski, syn prezydenta Bronisława Komorowskiego, nie miał żadnych związków ze spółką byłego oficera WSI Piotra P., który został aresztowany w aferze SKOK Wołomin – ustaliła „Gazeta Wyborcza”. Tym samym obaliła zarzuty stawiane od ponad tygodnia przez Jacka Kurskiego.
REKLAMA
Fala sugestii, jakoby 35-letnia syn prezydenta był w jakikolwiek sposób związany z aferą SKOK Wołomin, spółki, gdzie aresztowany w 2014 roku Piotr P. zasiadał w radzie nadzorczej, to kolejna odsłona serii ataków PiS na Komorowskiego i jego rodzinę. O rzekomych związkach prezydenta z osławioną spółką, z której wyłudzono lewe kredyty na ok. miliard zł, mówił m.in. Zbigniew Ziobro. Prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz powiedział wówczas, że „ataki na Komorowskiego mają odwrócić uwagę od działań PiS osłaniających SKOK Wołomin”.
Nałęcz podkreślił w rozmowie z TVP Info, że jedynym, co prezydent zrobił w sprawie SKOK-ów, to skuteczne wprowadzenie komisji KNF, co miało położyć kres „patologiom SKOK-ów”.
Sugerowanie związków Tadeusza Komorowskiego ze SKOK Wołomin rozpoczął były poseł PiS Jacek Kurski, pytając 16 marca w radiu RMF FM.
Czy prawdą jest, że syn pana prezydenta Komorowskiego był prokurentem w jednej ze spółek prowadzonych przez pana Piotra P., byłego oficera WSI?
Z kolei w Radiu ZET mówił, że Komorowski"ma prokurenta jako swojego syna w spółce, która jest finałem łańcuszka operacji finansowych".
Zdaniem polityków i prawicowych mediów rzekome powiązania syna Komorowskiego mają dowodzić związków jego rodziny z WSI i aferą SKOK Wołomin. „Gazeta Wyborcza” przyjrzała się zarzutom polityków Prawa i Sprawiedliwości wobec Tadeusza Komorowskiego, który jest prawnikiem, partnerem w jednej z warszawskich kancelarii prawnych.
– Jeżeli była jakaś historia Piotra P. na terenie Ursusa, to skończyła się w roku 2005-06. A historia Tadeusza Komorowskiego na tym samym terenie zaczyna się w 2012 r. Spółka, w której udziałowcem był P., nigdy nie miała nic wspólnego z firmą, dla której pracuje Komorowski –mówi dziennikarzom „GW” warszawski prawnik, który zna syna prezydenta. – Moja kancelaria znajduje się w miejscu, gdzie kiedyś była fabryka. Czy to znaczy, że ja mam związek z produkcją przemysłową? Taki sam związek z P. ma syn prezydenta – dodał mecenas.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
