Wyszedł z założenia, że każdy konia zna, bo to przyjaciel człowieka od stuleci. A że sam był wykształconym Europejczykiem, napisał swe opus vitae tylko w części polszczyzną, przeplatając je licznymi łacińskim wtrętami. I stworzył dzieło wiekopomne - pierwszą polską encyklopedię powszechną. Chciał objaśnić Polakom ówczesny świat, ale czy mu się udało?
Dziś, czytając pracę księdza Benedykta Chmielowskiego - zmarłego dokładnie 352 lata temu w Firlejowie na Podolu, gdzie był proboszczem - może dziwić sposób tłumaczenia wielu słów, przysłów, przedstawiania czytelnikowi definicji rzeczy, osób lub zjawisk. To jednak dobra okazja do poznania umysłowości elit dawnej Rzeczypospolitej. Z lektury "Nowych Aten", bo tak - nawiązując do dorobku greckiej filozofii - nazwał ks. Chmielowski swą encyklopedię, może płynąć też nauka.
Pierwsze polskie silva rerum nosi nie tylko ciekawy tytuł, ale na uwagę zasługuję też jego rozwinięcie. To bowiem - podkreśla kapłan-encyklopedysta - "Akademiia wszelkiej sciencyi pełna na różne tytuły jak na classes podzielona, mądrym dla memoryjału, idiotom dla nauki, politykom dla praktyki, melankolikom dla rozrywki erygowana". Ksiądz Chmielowski ma więc wiele do zaoferowania, a jego dzieło - przynajmniej w przekonaniu autora - winno zaspokajać ciekawość żądnych wiedzy, uzupełniać braki u głupców, ale i "leczyć" dusze tych, którzy odpowiadają za kształt państwa.
Co zatem znajdziemy w "Nowych Atenach" - swoistym indeksie słów i rzeczy? Rozważania o Bogu, rajskim ogrodzie, jaki znamy z kart Biblii, kulcie świętych, o tym, co przenika dwa światy - mityczny i rzeczywisty. Znalazło się tam miejsce także dla zwierząt, choć ksiądz podkreśla, że nie rości sobie prawa do wyliczenia ich wszystkich gatunków. – Bom nie Aristoteles, ani Pliniusz, ani Solinus – tłumaczy. I przechodzi do sedna sprawy.
Według definicji duchownego, kozy to "śmierdzący rodzaj zwierząt, w Piśmie Świętym znaczą grzesznych i potępionych, mających stać na dniu ostatnim na lewicy". Z kolei małpa to "zwierz kosmaty, głową i twarzą coś pochodzi na człeka", osioł jest symbolem lenistwa, gnuśności i głupoty; a mysz - choć podła i mała, wielkie czyni szkody.
Przy haśle o psie autor zamieszcza anegdotę, jakoby "Xiążę jeden Francuski tak miał wyćwiczonego psa, że stół nakrywał dla gościa, klucz wziąwszy od Pana, otwierał do skrzyni dla obrusa, który na stole rospostarłszy, talerze, łyżki, noże, serwety porządkiem kładł należytym".
Najoryginalniejsza jest jednak definicja "konia". To juczne zwierzę, przyjaciel człowieka, nieodzowny towarzysz jego doli i niedoli, nie zostało jednak szerzej opisane. – Koń jaki jest, każdy widzi – "wyjaśnia" autor. Tyle, nic więcej. Trudno go o cokolwiek winić; przecież żył w czasach, gdy koń był potrzebny do życia jak dziś samochód...
Ksiądz Chmielowski definiuje też znane sobie państwa i krainy, miasta Rzeczypospolitej, wymienia legendarnych polskich władców, wywodząc ród Piastów od Lecha.
Na swój sposób objaśnia też przysłowia. Tak np. powiedzenie "Wyrwał się jak Filip z konopi", wywodzące się prawdopodobnie z gwary myśliwskiej - dawniej "filip" oznaczało zająca - encyklopedysta tłumaczy sytuacją, do jakiej miało dość na sejmie piotrkowskim zwołanym za króla Augusta I. Zgodnie z wykładnią autora, niejaki Filip "ze wsi własnej Konopie" w czasie obrad ponoć odezwał się w swoim interesie. Wtem ktoś krzyknął: "Panie Filipie, z konopi wyrwałeś się".
Inne znane staropolskie porzekadło: "Stroi Baba Firleje, kiedy w czubek naleje" jest zapewne związane z zabawami, figlami czy żartami, bo tak określano przed wiekami "firleje", nie zaś ze znanym rodem Firlejów. Ale ks. Chmielowski, inaczej, w sobie właściwy tylko sposób, tłumaczy, że "Królowa Polska Bona będąc na Panów Firlejów łaskawa, kiedy była dobrego humoru, najwięcej Im rozdawała i ich bogato stroiła, mając ich przy boku swoim".
W "Nowych Atenach" można przeczytać niemal o wszystkim, autor nie tylko objaśnia świat fantazji i rzeczywistości, ale i służy radą, powołując się przy tym na autorytety ze świata nauki, medycyny czy duchowości.
Jeśli zatem czytelnik encyklopedii chciał coś zrobić z włosami, albo się ich pozbyć, albo spowodować ich nagły porost, mógł czynić to, co następuje: – Uryna, albo mocz myszy domowych, albo też polnych, na miejscu włosami obrosłymi wylana, włosy spędza. Albo koci exkrement suchy utrzyć, z octem mocnym zmieszać, posmarować włosy, wypadną. (...) A zaś krwią kreta posmarowawszy, albo skórą jego potarszy miejsca z włosów ogołocone, znowu włosami pokrytą się – czytamy w encyklopedii.
To nie koniec rad duchownego. Aby dożyć sędziwego wieku - pisze ks. Chmielowski, w chwili publikacji pierwszych wydań swego dzieła, 45-latek - trzeba unikać gniewu, zazdrości, nieszczęsnej miłości. Za to jeść czekoladę, pić dużo kawy i rosołu. Korzystnie na zdrowie wpływa też wino, oczywiście spożywane w umiarkowanych ilościach. Zresztą - podkreśla autor - "wino nie ludzką zinwentowane jest industryą, jako piwo, gorzałka, miód, ale od samego Boga kreowane, którego usum & virtutem pierwszy dociekł Noe Patriarcha po Potopie świata, kiedy nim podpił sobie".
"Nowe Ateny", jak widać, to księga o wszystkim, jej autor - prawdziwy człowiek renesansu. Czyżby też prorok? Bo na pytanie "Co w Polszcze jest złego"? odpowiada: "Złe są Rządy i złe drogi w Polszcze, złe i mosty. Złych ludzi jest bez liczby, że nie mają chłosty"...