Miało być pięknie, a znowu skończyło się awanturą. Tym razem o wystawę w krakowskim, Muzeum Sztuki Współczesnej. A wszystko rozbija się właściwie o jedno zdjęcie, na którym mężczyzna trzyma dziecko tak, jakby miał nakarmić je piersią.
Portret ojca karmiącego
Czarno-biała fotografia Adama Rzepeckiego, bo właśnie o niej mowa, pokazuje półnagiego mężczyznę, który siedzi na krześle i trzyma niemowlę. Robi to jednak w sposób, w jaki matki karmią dziecko piersią. Dlatego „Projekt pomnika Ojca Polaka” już wywołał niemałe oburzenie.
– Jako matkę karmiącą swoje dzieci piersią i nie raz opowiadającą się za obecnością karmicielek w przestrzeni publicznej, robienie sobie pośmiewiska z karmienia budzi we mnie po prostu złość – napisała na Fronda.pl Małgorzata Terlikowska.
Skąd ta złość? Może autorowi projektu wcale nie chodziło o szydzenie z karmiących matek, ale o... promowanie ojcostwa? Przecież ostatnio tyle mówimy o tym, że dziecku od pierwszych chwil potrzeba nie tylko bliskości mamy, ale również taty, walczymy o urlopy ojcowskie, etc...
– Promocja ojcostwa jest jak najbardziej w porządku. Każdy lekarz powie, że kontakt skóra do skóry jest niezwykle ważny w pierwszych dniach życia dziecka i przytulać ma nie tylko mama, ale i tata. Zdjęcia Rzepeckiego nie odbieram jednak jako promowania ojcostwa, ale jako ironię i przekraczanie granic – mówi naTemat Terlikowska.
Z czego wynika taka interpretacja?
Publicystka przypomina toczącą się od lat dyskusję na temat karmienia piersią, w której regularnie pojawiają się głosy oburzenia, że kobiety robią to publiczne, a co gorsza, pokazują gołe piersi.
– Jestem na to szczególnie wyczulona, bo sama karmię. Zapewniam, że kobiety robią to bardzo dyskretnie, nawet nie widać, że karmią! Pojawiają się jednak komentarze, że to niesmaczne, obrzydliwe a w dodatku, erotyzuje przestrzeń publiczną. Coś naturalnego urasta do rangi sensacji, a to, co naprawdę jest tanią sensacją (goły facet imitujący karmienie piersią) znajduje miejsce na wystawie – mówi Terlikowska i zauważa, jaką awanturą skończyły się próby powieszenia w metrze fotografii karmiących matek.
Dewiacyjna wystawa
Ale to nie jedyny zarzut formułowany pod adresem wystawy. Media o. Tadeusza Rydzyka uważają ekspozycję nie tylko za dewiacyjną, ale także antyreligijną.
– Twórcy wystawy kolejny raz obwiniają religię za sprowadzenie kobiety do roli płci słabszej, głupszej i podporządkowanej. A przecież tym, co najbardziej dyskryminuje kobiety jest właśnie ideologia gender, która przedstawia je w sposób fałszywy – alarmuje „Nasz Dziennik”.
A Terlikowska zwraca uwagę na dobór osób, które pokażą swoje prace. – Na razie znamy tylko kilka fotografii, ale przecież swoje „dzieła” pokaże Katarzyna Kozyra, Dorota Nieznalska czy Łódź Kaliska, która „zasłynęła” Matką Boską z domalowanymi wąsami. Obawiam się, że facet imitujący karmienie będzie najdelikatniejszą z form przełamywania stereotypów czy walki z uprzedzeniami i religią... – niepokoi się moja rozmówczyni.
Przy okazji krytykowania wystawy, jaką zamierza pokazać MOCAK dostało się także prof. Małgorzacie Fuszarze, która objęła ekspozycję swoim patronatem. „Nasz Dziennik” uznał nawet, że krakowska wystawa jest odzwierciedleniem tego, w jakim kierunku zmierza polski rząd.
Radio Maryja o wystawie "Gender w sztuce":
Ratyfikacja tzw. konwencji antyprzemocowej, forsowanie ustawy o in vitro, narzucanie ideologii gender, a nawet sama obecność minister Fuszary świadczą o profilu światopoglądowym rządu. Jakie płyną z tego wnioski? Polityka państwa przestała mieć cokolwiek wspólnego z troską o obywateli i dobro wspólne. To systematyczne zwalczanie naszej religii, kultury i tradycji.Czytaj więcej
Alergia na gender
Justyna Kuska z Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie jest nieco zdziwiona zamieszaniem, jakie już zdążyła wywołać wystawa, choć będzie ją można oglądać dopiero od 15 maja.
– Gender to hasło, na które środowiska konserwatywne reagują alergicznie. Dziwi mnie jednak to, że już podnoszą się głosy krytyki, a do otwarcia ekspozycji jeszcze ponad dwa tygodnie. To ocena wystawiona na podstawie krótkiego tekstu prasowego i kilku fotografii. Nie boimy się dyskusji, ale zapraszamy do niej już po otwarciu wystawy, kiedy będzie można ocenić ją w całości, a nie wyrywkowo – mówi naTemat. Jej zdaniem, ciężko wchodzić w dyskusję z krytykami wystawy, bo jak do tej pory, nie podnoszą oni merytorycznych argumentów, ale wyłącznie krytykują.
Kuska odnosi się także do zarzutów formułowanych pod adresem fotografii Rzepeckiego.
Moja rozmówczyni przypomina, że fotografia Rzepeckiego została wykonana w 1981 roku, nie jest niczym nowym, więc nie powinna szokować.
Skąd w ogóle pomysł na wystawę o gender, czyli w polskim klimacie jednak nadal wkładanie kija w mrowisko? – W maju otwieramy wystawy poświęcone dużym zagadnieniom i ich prezentacji w sztuce. Była wystawa o historii w sztuce , potem przeszliśmy przez szereg różnych pojęć (ekonomia, sport, zbrodnia), dochodząc do gender. Chcemy zastanowić się nad ważnymi tematami, przyglądając się temu, jakie odzwierciedlenie znajdują one w sztuce, jak artyści patrzą na różne sprawy. Wystawa jest próbą zajęcia głosu w toczącej się dyskusji o gender. Naszym celem nie było wywoływanie sensacji – tłumaczy Kuska.
Genderowy bazar
Agata Czarnacka, redaktor naczelna portalu Lewica24.pl dodaje z kolei, że wystawa w podobnym duchu jak ta krakowska, została pokazana w 2013 roku w Muzeum Cywilizacji Śródziemnomorskiej w Marsylii. Nosiła tytuł „Au bazar du genre" („Genderowy bazar") i miała na celu pokazanie właśnie tytułowego bazaru - konkurencji, targowania, rozmaitości, istotnych rozmów, które zaczęły się dzięki spotkaniom przy „zakupach". A z takim właśnie „bazarem” pomysłów spotykamy się, kiedy zaczynają się dyskusje nad płcią.
– Jasna deklinacja przez płcie stymuluje pytania o to, co pomiędzy - artystyczne, filozoficzne czy literackie pytania o granice płci: i tę pierwszą, pomiędzy jedną płcią a drugą, i te drugie, zakreślające nasze rozumienie męskości i kobiecości w ich ekstremalnych przejawach. Stąd dzieła w rodzaju zdjęć mężczyzn karmiących piersią (obraz wzięty zresztą z mitologii skandynawskiej) czy - co w kulturze śródziemnomorskiej jest bardziej zapalne - młodych, smagłych chłopców w ślubnych sukienkach – wyjaśnia w rozmowie z naTemat publicystka.
Jej zdaniem, marsylska wystawa dobrze wyważała element prowokacji, zaraz kierując wzburzonych widzów do sal poświęconych ruchom feministycznym (oburzającym się na taką samą "seksualizację" czy "upupienie" kobiet), albo historii narzucania społeczeństwom Afryki Północnej (Maghrebu) tradycyjnie europejskich modeli i ról płciowych.
Czarnacka wspomina, że marsylską wystawę uznano za sukces i niezwykle istotny element dialogu kultur. – Mimo że początkowo budziła obawy o bezpieczeństwo, okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie tylko muzeum odniosło ogromny frekwencyjny sukces, ale też tradycjonalistyczna i nigdy nie kojarzona z bezpiecznym chodzeniem po ulicach Marsylia znacznie się uspokoiła jako miasto – konstatuje moja rozmówczyni.
Jak będzie w Krakowie, będziemy mogli obserwować już od 15 maja.
Mężczyzna nie przytula dziecka do torsu, ale trzyma je w pozycji do karmienia. Tytuł „Projekt pomnik Ojca Polaka” jest ironią idei Matki Polki. A to wszystko zatopiono w równościowym sosie. Skoro kobiety mogą karmić, to mężczyźni też powinni. Czy w imię równości my, kobiety powinnyśmy się pozbyć biustu, aby mężczyźni mieli równe szanse?
Justyna Kuska
Dlaczego ta praca miałaby być parodią? Fotografię można czytać na wielu płaszczyznach. Jedną z nich może być na przykład osobiste doświadczenie Rzepeckiego. Ukazany na fotografii mężczyzna to sam Rzepecki, trzymający swoje dziecko. Tak postrzegana scena daje wgląd w intymną relację między ojcem a dzieckiem. Ponadto, przypomnijmy, że XX wiek znacznie zmienił relacje rodzinne. Obecnie wiele mówimy o wspólnej opiece nad dzieckiem od momentu urodzenia, a nawet wcześniej, karmieniu piersią w przestrzeni publicznej, o urlopach dla ojców… Ta bliskość – fizyczna i emocjonalna – budzi pewne tęsknoty za niedostępnymi doświadczeniami.
Agata Czarnacka
Oczywiście, we Francji jest łatwiej rozmawiać o "gender" czy też "genre", niż w Polsce. Po francusku "théorie du genre" jasno wskazuje, że chodzi nie o ideologicznego potwora-gendera, tylko na rodzaj gramatyczny. Na to, jak kultura, społeczeństwo czy ekonomia DEKLINUJĄ się przez płcie - i że czasami to, jak to przebiega, może nas zbijać z tropu, a nawet wydawać się niesprawiedliwe, nierówne, "niefajne".