
Najlepiej zwalać na innych, więc najpierw dostaje się księdzu, który na pierwszym spotkaniu komunijnych rodziców ustala stawkę. Z reguły jest to koszt rzędu 150-250 zł. W cenę wliczone są dewocjonalia dla dzieci: łańcuszek, książeczka do nabożeństwa i różaniec, ale też obsługa fotografa i kamerzysty oraz dekoracja kościoła, nie mówiąc o organiście, dla którego komunia to też dodatkowy zarobek.
A zatem przyjęcie. Najlepiej w restauracji z ogrodem, w którym można ustawić dmuchaną zjeżdżalnię lub zamek dla dzieci (za każde dziecko dodatkowy koszt 10-20 zł) oraz z dodatkową salą, w której – w razie niepogody – można zatrudnić panie animatorki (od 130 zł w górę za godzinę). Dobrze jest też, gdy na zewnątrz można ustawić stoisko grillowe. Koszt od osoby (średni, bo oczywiście można znaleźć sale i tańsze i droższe) to 100–150 zł.
Wszystko po to, by rodzina była zadowolona. Żeby nikt potem nie mówił, że nie było co jeść, a dzieci się nudziły.
Na stołach chcemy mieć też kwiaty, udekorowane białym materiałem krzesła (to też w wielu miejscach dodatkowy koszt!), a nawet balony dla dzieci z hostią. A może czekoladowa fontanna?
– Wszystko po to, by rodzina była zadowolona. Żeby nikt potem nie mówił, że nie było co jeść, a dzieci się nudziły – mówi Magda, która w ubiegłym roku urządzała córce komunię w zajeździe niedaleko Warszawy. Za przyjęcie zapłaciła około sześciu tysięcy i nie chce liczyć dodatkowych kosztów. Wianek z żywych kwiatów – 120 zł. Dodatkowy bukiecik („Żeby było ładnie na zdjęciach”) – 70 zł. Buty i inne dodatki do stroju – 200 zł. Kupiła nawet torebkę, choć ksiądz uprzedzał, że nie zgadza się, by dziewczynki w kościele bawiły się torebkami i w ogóle odradzał zakup. Jeszcze fryzjer....
Pytanie: „Idę na komunię bliźniaków. Nie jestem matką chrzestną. Ile włożyć do koperty?” Odpowiedź: „Nie ma co przesadzać. Myślę, że jak dasz chłopakom między 200 a 400 zł każdemu to będzie ok. Daj oczywiście taką kwotę żeby nie zrujnowała Twojego budżetu. Gdy nie musisz liczyć się z pieniędzmi to maksymalnie 500 zł na jednego bliźniaka”.
Kwestia komunijnych prezentów to już bajka bez końca. iPady, laptopy i inne elektroniczne gadżety, nie mówiąc o quadach. Córka Magdy dostała nowy telefon i ponad 8 tysięcy złotych. Rodzice odebrali sobie połowę w ramach zwrotu kosztów. Równie dobrze mogli zrezygnować z tak dużej imprezy. Dziś sama przyznaje, że chyba odebrało jej rozum.
Mnie w 1958 r. chrzestna kupiła piórnik z wyposażeniem tj. obsadką ze stalówką, ołówkiem, gumką i kredką. […] Babcia zrobiła mi jedno amatorskie zdjęcie pod krzakiem porzeczki i to jest jedyna moja pamiątka z komunii. Myślę, że dobrym prezentem byłoby zabrać chrześniaka na wycieczkę lub na biwak pod namiotem. Bo to dzieci pamiętają. A te full wypas imprezy komunijne świadczą o płytkiej kulturze rodziców Czytaj więcej
Napisz do autorki: katarzyna.zuchowicz@natemat.pl