Cichy Wuj – król sucharów na YouTube
Cichy Wuj – król sucharów na YouTube Zrzut ekranu z kanału na YouTube Cichy Wuj

Jego żarty są tak nieśmieszne, że ostatecznie to właśnie to bawi w nich najbardziej. Są suche, bardzo męczące i bywa, że nie mają puenty. Cichy Wuj to kanał na YouTube ze specyficznym poczuciem humoru, który, jak wynika ze statystyk, bawi miliony Polaków.

REKLAMA
Jonasz, twórca kanału Cichy Wuj jest właśnie świeżo po maturze i w zależności od wyników egzaminu dojrzałości albo swoją przyszłość zamierza związać z jakimś kierunkiem medycznym albo animacją, którą tworzy na YouTube.
– Generalnie animacja jest bardzo czasochłonna i nie polecam jej nikomu, kto jest zwyczajnie leniwy – mówi Jonasz. – Odpadłby już w pierwszej fazie rysowania. Robiłem kiedyś teledysk, który zajął mi ponad 7 tygodni – dodaje.
Swoich kawałów nie poszukuje w google'u wpisując frazy “suche żarty bez puenty”, bo to może zrobić każdy. Będąc w gronie znajomych ktoś zawsze wyłamuje się z grupy i mówi, że opowie dowcip i, o ile jest on z tych, które nie są śmieszne, to Jonasz od razu podłapuje żart.
Rozbawiają go zarzuty pod filmami, że ukradł komuś kawał, bo niby ktoś inny opowiedział go 21 dni temu. – Żarty nie mają praw autorskich – mówi. – To oczywiste, że ktoś mógł znać go wcześniej, ale oburzone osoby się zdarzają – dodaje.
Jego ulubionym kawałem jest ten o Lisku Chytrusku, który usłyszał na imprezie. – Znajomy opowiedział go z taką "nieśmiesznością", że jego beznadziejna puenta wszystkich rozbawiła do łez i przeszła do naszego słownika na stałe – mówi.
Youtuber na imprezach rodzinnych ma odgórny zakaz opowiadania żartów. Ponoć jego mama nie jest na tyle odporna psychicznie, by dotrwać do ich końca. Ale gdy ta tylko znika, to zaraz ktoś prosi go o kawał.
W szkole na lekcji religii odkrył, że jego nauczyciel ma dokładnie takie samo poczucie humoru jak on. Zdarzało się, że przez pół zajęć opowiadał jeden żart, a gdy chciał zacząć następny to klasa zaczęła protestować: “nie, nie, nie, daj spokój”.
W filmach zdarzają się wulgaryzmy, ale nie są one rzucane na prawo i lewo. Jego zdaniem tego typu żarty nie bawią i są na niskim poziomie, a wulgaryzm wypowiedziany w odpowiednim momencie może rozbawić do łez.
Bywa, że widzowie nie rozumieją żartów, bo puenta nie zawsze jest oczywista. Uważa, że różnica między telewizją o YouTube polega na tym, że nie każdy musi oglądać dany kanał. Raczej nie usuwa negatywnych komentarzy, chyba że ktoś ewidentnie przesadza.
Kiedyś bardzo rozbawił go jeden delikwent, który pod 21 odcinkami napisał komentarz, że mu się to nie podoba. – Nie mogłem rozgryźć kolesia – przyznaje.
Jest perfekcjonistą i to co go najbardziej wkurza to krzywa, poszarpana kreska. Na YouTube jest parę kanałów, które próbują robić animację, ale ich efekty są tak brzydkie, że patrząc na nie ma ochotę wydłubać sobie oczy.
– Ktoś kiedyś się mnie zapytał, jak ja to robię, że rysuję tak gładko – mówi. – Odpowiedziałem mu, że rysuję, a jak nie wychodzi to cofam. Polecam to najlepsza metoda – dodaje.
Youtuber nie narzeka na poziom poczucia humoru Polaków. Przeglądając internet stwierdza, że jest on naszpikowany dowcipami, a ich tematyka jest bardzo szeroka. – Dopóki wszyscy się nie poobrażamy to jest całkiem świetnie – mówi.

Napisz do autorki: patrycja.marszalek@natemat.pl