Palacz papierosów to zakała korporacji. Są tacy, którzy wychodząc na dymka potrafią urwać z dnia pracy godzinkę albo i dwie. Pracodawcy chcą uzdrowić swoich pracowników i tworzą nowe zjawisko – zamykają palarnie, otwierają pracownicze kluby fitness.
Marek Piechocki prezes i współzałożyciel odzieżowego giganta LPP od lat nie pali papierosów. Kiedy więc ruszyła budowa nowej siedziby spółki w Gdańsku od razu skreślił z projektu firmową palarnię. A wygospodarował 100 metrowy lokal na klub fitness i dodatkowo łaźnię z sauną i centrum relaksu. LPP już zatrudniło etatowego trenera, który będzie przychodził do pracy na 6 rano. Z firmowego badania wynika, że spora część pracowników zaczyna pracę o 7 rano a chcieliby wcześniej potrenować.
– Zachęcamy pracowników do aktywności fizycznej i zdrowego trybu życia. Propagujemy przyjeżdżanie na rowerach, do tego ponad 100 osobowa drużyna LPP bierze udział w kampanii European Cycling Challenge, a dobry przykład dają niektórzy członkowie zarządu – mówi naTemat Jacek Kujawa, wiceprezes LPP. – Ze względu na specyfikę prowadzonej przez nas działalności, często pracujemy bardzo intensywnie. Równocześnie warunkiem niezbędnym by osiągać sukces w naszej branży jest kreatywność i ciągłe poszukiwanie nowych, świeżych rozwiązań. Od chwili gdy zarząd LPP podjął decyzję o modernizacji siedziby centrali jasne było, że nowoczesna część rekreacyjna stanie się integralnym elementem zabytkowego biurowca przy ul. Łąkowej w Gdańsku – dodaje.
LPP przeprowadziło także rekrutację na szefa stołówki. Nie wybrali Sodexo, ani podobnej firmowej garkuchni. Liczył się talent do układania menu pod kątem zdrowych dań, sałatek itd. Firma dopłaca do lepszej jakości składników oraz ceny końcowej dań.
Kosztowni palacze
W takich akcjach liczy się nie tylko szczytna motywacja, lecz także racjonalne spojrzenie na zasoby ludzkie. Palacz wychodzący z pracy na kilka 5 minutowych przerw na papierosa przepala 86 godzin rocznie, czyli 10 i pół dniówki, wyliczyła agencja pracy Work Serwice. Ponadto eksperci widzą związek pomiędzy nałogiem, jego siłą, a liczbą dni spędzonych na zwolnieniu lekarskim.
– Zmniejszenie nieobecności pracowników o jeden procent to w skali dużej międzynarodowej firmy milion złotych oszczędności, ale pieniądze to nie jest główny powód. Chodzi o stworzenie kultury korporacji która troszczy się o swoich ludzi. Zadowolony, zrelaksowany człowiek pracuje o wiele wydajniej niż zestresowany i sponiewierany – tłumaczył w jednym z wywiadów Przemysław Duchniewicz, lekarz i światowej klasy ekspert od wellness pracownika. Jest autorem systemu opieki lekarsko-psychologicznej mającego zadbać o dobre samopoczucie pracowników korporacji Mars.
Palarnie w polskich firmach padają jedna za drugą, bo od 2010 roku zmieniły się przepisy. Pracodawca firmy zatrudniającej powyżej 20 osób nie musi już organizować miejsca po palenia papierosów. Wcześniej Państwowa Inspekcja Pracy karała za to wysokimi mandatami. Teraz pracodawcom zwyczajnie szkoda wynajętych metrów kwadratowych, a ci bardziej światli starają się uzdrowić pracowników. Zamiast przeznaczać w biurowcu salę na palarnię, znacznie lepiej można zainwestować powierzchnię udostępniając pracownikom bieżnie, rowery stacjonarne, maty do ćwiczeń.
W 2013 roku przegonić palaczy zdecydował się Andrzej Klesyk, prezes PZU. W miejscu biurowej palarni powstało nowoczesne centrum treningowe. – W ramach kampanii antynikotynowej w centrali firmy zostały przeprowadzone sesje terapeutyczne, w których mogli wziąć udział wszyscy pracownicy. W wyniku tych działań większość pracowników biorących udział w warsztatach rzuciła palenie – podkreślał Piotr Glen, menedżer do spraw CSR.
W firmie ASmet produkującej śruby – znanej z tego, że podczas kampanii prezydenckiej odwiedził ją Andrzej Duda także trwa walka z nałogiem. Palący papierosy już na etapie rekrutacji straszeni są odpracowywaniem jednej soboty w miesiącu lub mniejszymi dodatkami finansowymi.
Biceps na bogato
Można dyskutować czy firmy robią to dla poprawy samopoczucia własnych menedżerów czy są powodowane autentyczną w troską o palaczy. Przecież ci, którzy nie rzucą papierosów będą musieli wychodzić na zewnątrz budynków. Oddawać się nałogowi w deszczu i słocie...
– To autentyczny trend. Między innymi dzięki takim osobom jak Ewa Chodakowska w Polsce doszło do prawdziwej rewolucji w stylu życia – uważa Dominik Śliwowski, członek zarządu ITP, dyrektor generalny Technogym Polska, firmy działającej na rynku medycyny estetycznej oraz fitness.. Cytuje dane z rynku: według Deloitte, w Polsce jest 2400 prywatnych siłowni i fitness klubów. Tylko w tym roku otwartych zostanie 200 nowych. Benefit System, wystawca kart sportowych Multisport ogłosił, że tylko za pośrednictwem rozlicza się 527 tys. trenujących Polaków. W ciągu roku przybyło ich 74 tys. – to rekord.
ITP Śliwowskiego jest przedstawicielem na naszym rynku Technogym, pierwszego w Europie producenta maszyn treningowych. – Dziś firma nie tylko sprzedaje sprzęt, ale także doradza jak stworzyć siłownię, jak ćwiczyć i zarządzać tym biznesem - dodaje.
– Członkowie zarządów i menedżerowie wysokiego szczebla kupują sprzęt do ćwiczeń sportowych do domu i do swoich biur. Wiele osób zaczyna rygorystycznie dbać o formę i zdrowie, bo niedyspozycja takich pracowników oznacza ogromne koszty dla firmy – dodaje Śliwowski. Niektórzy z jego klientów wydają 300 tys. zł na sprzęt do ćwiczeń w gabinetach lub domowych siłowniach. Dlatego Technogym otworzył showroom z maszynami w samym centrum biurowego zagłębia na Domaniewskiej. Wypasiona bieżnia, na której monitorze można oglądać CNN, doniesienia Wall Street, komunikować się na Facebooku kosztuje 50 tys. zł. Jest też coś w rodzaju wielofunkcyjnego atlasu ze ścianką powleczoną skórą albo w wersji ozdobionej kryształkami Svarowskiego. Cena... do negocjacji.