Reklama.
Całe biuro czeka powrót Marty. Po 10 latach pracy wzięła roczny urlop. Wybrała się w podróż dookoła świata. Poruszając się zgodnie z ruchem słońca na niebie, nieśpiesznie odwiedzała najdziksze zakątki świata: dżungle Wenezueli, Ziemię Ognistą, Alaskę Tasmanię i Laos. Pisała bloga. Urlop formalnie był bezpłatny, ale w praktyce firma i tak opłacała składki na ZUS, aby przerwa w karierze nie miała wpływu na emeryturę. Nikt nie robi wyrzutów z powodu przerwy. Biurko, telefon i komputer czekają na jej powrót.
Kiedy wchodzi się do biura Mars, uderza cisza. Choć na open space pracuje blisko setka osób, jest jak w bibliotece. – Kiedy ktoś ma do wykonania telefon, wchodzi do rozmównicy, aby nie przeszkadzać innym – mówi mój przewodnik po biurze. Patrzę i oczom nie wierzę. W biurze zainstalowano budki telefoniczne. Podobne funkcjonowały w PRL w placówkach "Poczta Telegraf Telefon", gdzie zamawiało się rozmowy międzymiastowe.
Obok szpaler drzew - betonowe filary obłożono korą, a pod sufitem zamontowano doniczki z kwiatami. Do niedawna w biurze była jeszcze fontanna, ale wynajmujący polecił jej likwidację ze względu na problemy z obsługą. Czasami z końca biura dobiega ciche plumkanie na gitarze. To ktoś z pracowników relaksuje się podczas przerwy w pracy. Normalne godziny urzędowania to 10-15, resztę czasu można dowolnie zorganizować pracując z domu, byle w tygodniu wypracować wymagane 40 godzin etatu tygodniowo. To nie praca, ale jakiś buddyjski ośrodek szczęśliwości tyle, że mieści się na 10. piętrze biurowca Złote Tarasy w Warszawie.
Gabinet szefa? – Nie ma. O tutaj siedzi – przewodnik pokazuje jedno z wielu biurek. Nie ma sekretarki, na oparciu fotela wisi marynarka. Jeśli ktoś ma sprawę do „dżi ema”, czyli general managera, po prostu wstaje i macha, "ej Tomek!". Według firmowej legendy w latach 90-tych Tomasz Pawłowski, jako przedstawiciel handlowy jeździł po Polsce Fordem Transitem i negocjował ze sprzedawczyniami, na której półce zechcą umieścić firmowe batoniki. Był w tym tak dobry, że dziś jest szefem polskiego oddziału i nadzoruje dział czekoladowy.
Zakaz stresu
Styl pracy w Marsie to osobny rozdział. Wyobraźcie sobie produkt menedżera przeciętnej firmy branży FMCG. To rekin, którego zadaniem jest rozszarpać inne rekiny pojawiające się w hipermarkecie. Aby zwiększyć sprzedaż o jeden punkt procentowy zazwyczaj trzeba wypruć sobie żyły.
Styl pracy w Marsie to osobny rozdział. Wyobraźcie sobie produkt menedżera przeciętnej firmy branży FMCG. To rekin, którego zadaniem jest rozszarpać inne rekiny pojawiające się w hipermarkecie. Aby zwiększyć sprzedaż o jeden punkt procentowy zazwyczaj trzeba wypruć sobie żyły.
Jeśli w Marsie ktoś wywalczy dobry wynik, szefowie poklepią go po plecach, ale spytają też jak to osiągnął. Niczym w skokach narciarskich ważna jest odległość, ale również punkty za styl. – Jeśli przy okazji wdeptał w dywan kilkoro pracowników, podkupował konkurencji półki w hipermarketach, to nie będzie to powód do nagrody. Oprócz wyników cenimy sobie styl pracy i niski poziom stresu – mówi Elżbieta Tomczuk, menedżer w Mars Polska, odpowiedzialna za rozwój najbardziej utalentowanych pracowników.
Tego życzył sobie twórca firmy Frank C. Mars, który 100 lat temu z zaczynał biznes produkując słodycze we własnej kuchni w Tacoma w stanie Waszyngton. W 1923 wymyślili baton Milky Way, co było początkiem globalnej korporacji - producenta również karmy Pedigree oraz dań gotowych Uncle Ben’s
Papa Mars
Marsowie nie chcieli, by ich firma wyciskała pracowników jak cytryny, a menedżerowie poganiali sprzedawców batem. „Wolność pozwala nam kształtować naszą przyszłość, zyski pozwalają nam zachować wolność. Konsument jest naszym szefem, jakość jest naszą pracą, a korzystny stosunek ceny do jakości jest naszym celem' – to cytat dwóch z pięciu przykazań ojców założycieli.
Marsowie nie chcieli, by ich firma wyciskała pracowników jak cytryny, a menedżerowie poganiali sprzedawców batem. „Wolność pozwala nam kształtować naszą przyszłość, zyski pozwalają nam zachować wolność. Konsument jest naszym szefem, jakość jest naszą pracą, a korzystny stosunek ceny do jakości jest naszym celem' – to cytat dwóch z pięciu przykazań ojców założycieli.
Do tej polityki szczęśliwości swoje trzy grosze dorzucił też Polak, lekarz Przemysław Duchniewicz. Kilka lat temu zatrudnił się jako przedstawiciel handlowy. Potem doradzał w dziale kadr. Wreszcie pozwolono mu stworzyć system opieki lekarsko-psychologicznej mający zadbać o dobre samopoczucie pracowników korporacji. – Zadowolony, zrelaksowany człowiek pracuje o wiele wydajniej niż zestresowany i sponiewierany – uważa Duchniewicz, Obecnie pracuje jako już niezależny konsultant.
Przy fabryce w Sochaczewie działa prywatna i darmowa dla pracowników przychodnia. Masażyści gotowi są wymasować zarówno szefów jak i pracowników linii produkcyjnej. Zdenerwowałeś się w korku podczas dojazdu do pracy? Może przed pracą przebiegnij się po ścieżce zdrowia (las, altanka i ogrodowe przyrządy do ćwiczeń).
Świat idealny
Po co to wszystko? – Zmniejszenie nieobecności pracowników o jeden procent to milion złotych dla firmy, ale w naszym wypadku pieniądze to nie jest główny powód. To wynik kultury Marsa, który troszczy się o swoich ludzi – tłumaczył w jednym z wywiadów Przemysław Duchniewicz.
Po co to wszystko? – Zmniejszenie nieobecności pracowników o jeden procent to milion złotych dla firmy, ale w naszym wypadku pieniądze to nie jest główny powód. To wynik kultury Marsa, który troszczy się o swoich ludzi – tłumaczył w jednym z wywiadów Przemysław Duchniewicz.
Nie uwierzycie do czego jeszcze namawiał. Długie zebranie, a temat nie dotyczy cię bezpośrednio, masz prawo się wyłączyć i zdrzemnąć. Jeśli masz gorszy dzień powiedz szefowi, że musisz trochę zwolnić i odpuścić.Pracownicy biurowi szkoleni są jak po kilku godzinach pracy za biurkiem zmienić pozycję ciała i odprężyć mięśnie. Mars kupił specjalne biurka, przy których możliwa jest praca również na stojąco. Program "wellness" Duchniewicza wdrożono w ponad 70 oddziałach firmy na świecie.
Do tego wszystkiego dochodzi zawrotna liczba benefitów: zajęcia z pilatesu i zumby, karnety sportowe. Dla kobiet, które zaszły w ciążę złota karta, gwarantująca rodzinny poród w prywatnej klinice. Oszczędzasz na emeryturę? Bardzo dobrze, firma dołoży ci drugie tyle na zabezpieczenie przyszłości. Po siedmiu latach pracy przysługuje pół roku wakacji, a po 10. rok wolnego.
Miliard ze szczęścia
Czytając o szczęśliwych ze swojej pracy 1400 osobach niedowiarki powiedzą, że tylko szaleniec chciałby utrzymywać armie tak rozbisurmanionych podwładnych. Przychodząc do biura przez 5 godzin na pewno olewają obowiązki, a biznes traci miliony. Szok. Na wartym około 8 mld zł rynku czekoladowych słodyczy Mars zdruzgotał przeciwników – niemal co drugi (43 proc.) baton sprzedawany w Polsce, to marka tej firmy (dane Nielsen z jesieni 2013).
Czytając o szczęśliwych ze swojej pracy 1400 osobach niedowiarki powiedzą, że tylko szaleniec chciałby utrzymywać armie tak rozbisurmanionych podwładnych. Przychodząc do biura przez 5 godzin na pewno olewają obowiązki, a biznes traci miliony. Szok. Na wartym około 8 mld zł rynku czekoladowych słodyczy Mars zdruzgotał przeciwników – niemal co drugi (43 proc.) baton sprzedawany w Polsce, to marka tej firmy (dane Nielsen z jesieni 2013).
Czy ktokolwiek odchodzi z takiej firmy? Prawie nikt - 5 proc. zatrudnionych rocznie. Nie szukajcie w internecie rozżalonych pracowników. Zamiast hejterów są ci, którzy pozytywnymi komentarzami bronią firmy. Elżbieta Tomczyk jest najlepszym przykładem. Kilkanaście lat temu odeszła z Marsa, gdy ten przeniósł biura do Sochaczewa. – Urodziłam dziecko i nie chciałam tak daleko dojeżdżać. Szukałam nowych wyzwań – opowiada. Ale po tym co przeżyła w kilku firmach i kilku latach pracy head huntera szybko chciała powrotu na Marsa. Musiała długo czekać na okazję. Dziś 1000-osobowa korporacja ma tylko jeden wakat.