Czy Polacy zapomną o Mickiewiczu albo Dostojewskim? Trzeba ocalić dobre książki!
Bartosz Świderski
23 czerwca 2015, 14:53·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 czerwca 2015, 14:53
Opowiadano mi historię, jak pewna znana niemiecka pisarka kazała się wyprowadzić swojej polskiej koleżance po fachu z jednej z sieciowych księgarń w Polsce. Powód? Kiedy już przebrnęły przez tysiące produktów typu „mydło i powidło” i dotarły utrudzone do regałów z książkami okazało się, że wśród TOP10 i innych TOP nie mogły się doszukać klasyków literatury. Brzmi choć trochę znajomo?
Reklama.
Mimo, że jak podaje Instytut Książki w latach 2006-2012 liczba tytułów wydawanych w Polsce wzrosła z niespełna 20 tys. do 27 tys. rocznie, to jakość tej „literatury” pozostawia dużo do życzenia. Półki w księgarniach uginają się od książek - wyznań celebrytów i innych pozycji z cyklu „lekkie, łatwe i przyjemne”. I nie ma w tym nic złego. Niech każdy czyta, co lubi. O ile czyta oczywiście! Sęk w tym, że z roku na rok wydaje się coraz mniej książek „ambitnych”.
Sytuację potwierdza Marcin Garliński, prezes wydawnictwa Muza: - Z oferty wydawniczej coraz częściej wypadają naprawdę wartościowe dzieła. W zeszłym roku, po raz pierwszy w historii wydawnictwa, musiałem zrezygnować z wydania kilkunastu tytułów zagranicznych pisarzy. Realne szanse przebicia się z tymi tytułami do odbiorcy na rozregulowanym rynku książki są tak małe, że biznesowo nie opłaca się wydawać ambitnej literatury. Z wydawania książek komercyjnych często finansuje się wydawanie tych bardziej ambitnych. Obecnie 95 proc. wydawanych książek to pozycje komercyjne, a tylko 5 proc. stanowią książki ambitne. I zapewniam, że nie chodzi tutaj tylko o biznes, bo wiem, że takie głosy się pojawią. Tutaj gra idzie już o jakość intelektualną naszego społeczeństwa.
Zwiększenie dostępności i podaży ambitnej literatury w przystępnej cenie jest jednym z celów Ustawy o książce, której projekt trafił niedawno do laski marszałkowskiej. Ustawa zakłada, że cena nowości wydawniczych będzie stała i niezależna od miejsca zakupu przez okres 12 miesięcy od ich wydania. To rozwiązanie, funkcjonujące już w większości krajów Starego Kontynentu, pozwoli na wydawanie książek, które obecnie mają mniejsze szanse rynkowe niż posiadające większe budżety reklamowe bestsellery. Wydawcy, nie musząc angażować pieniędzy w wojny cenowe toczące się na polskim rynku książki, będą w stanie przeznaczyć więcej środków na wydawanie i promowanie literatury ambitnej.
Szerokiej oferty książek, tzn. nie ograniczającej się wyłącznie do nowości i bestsellerów, domaga się 66 proc. respondentów – tak wynika z badania przeprowadzonego w kwietniu br. na zlecenie Polskiej Izby Książki. Tymczasem…
- Wartościowe książki, wbrew pozorom, to nie tylko efekt twórczego natchnienia, ale także rzetelnej pracy doświadczonego redaktora i wydawcy. Natchnienie jest niezależne od kondycji materialnej, znajdziemy w sztuce dziesiątki przykładów, gdy autorzy dzieł wybitnych klepali biedę. Ale wartościowa książka, czyli wolna od błędów - językowych i merytorycznych, estetycznie wydana, wyeksponowana na księgarskiej witrynie - potrzebuje odpowiednich nakładów finansowych. Nie oszukujmy się, coraz biedniejszy rynek wydawniczy przygotowywać będzie coraz gorsze książki, gdyż brakuje pieniędzy ma opłacenie dobrego: tłumacza, redaktora czy korektora. Książki ambitne są w tym trudniejszej sytuacji, że sprzedają się w mniejszych nakładach, a wymagają większej uważności wydawcy niż komercyjne bestsellery. Mam nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, w której wartościowa literatura będzie wydawana byle jak, ale trzeba mieć na uwadze, że jest to całkiem realne zagrożenie – mówi Łukasz Gołębiewski, analityk rynku książki i prezes Biblioteki Analiz.
Stąd apel #ocalksiążki. Pod takim tytułem realizowana jest kampania nawigująca w stronę benefitów Ustawy o książce. Z tematem można się zapoznać bliżej, a nawet wyrazić swoje poparcie dla sprawy, wchodząc na stronę www.ocalksiazki.com lub też na profil FB.
O tym, dlaczego warto ocalić ambitną ofertę książek w księgarniach, będzie można się przekonać już w najbliższy piątek, 26 czerwca, na warszawskim Skwerze Hoovera. Tam, między godziną 14.00 a 16.30, wybrane przez siebie fragmenty książek czytać będą Patricia Kazadi, Marzena Rogalska i Ola Ciupa. Będą to lektury, które zmieniły coś w ich życiu lub w postrzeganiu świata.
Choć poziom czytelnictwa nie wprawia w nadmierną radość czy dumę, spadek czytelnictwa w Polsce przyhamował. Jest wiele oddolnych inicjatyw, które przyczyniły się do tego i mogą - nomen omen - poczytać sobie to za sukces. Można tu jednym tchem wymienić „Zaczytaj się nad Wisłą”, „Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka”, czy „Ustąp czytającemu”, „Tylko burak nie czyta” czy też Big Book Festival. Ale choć walka z niskim poziomem czytelnictwa w Polsce jest walką w słusznej sprawie, powinniśmy również pamiętać, że książka to nie podkoszulek. Tutaj jakość powinna mieć większe znaczenie, niż ilość. Chyba wszyscy zgodzimy się co do jednego: że lepiej raz przeczytać dobrą książkę niż dziesięć razy złą, a promowanie czytelnictwa zda się na nic, jeśli półki w księgarniach będą wypełniać wyłącznie książki, które z ambitnymi wspólne mają jedynie to, że jedne i drugie posiadają okładki.