Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe nie schodzą z języków. Mówią o nich na okrągło politycy i specjaliści od bankowości. Zazwyczaj straszą i alarmują. Według ekspertów i polityków Platformy, Kasy są niewypłacalne, a wiele oddziałów może podzielić los SKOK-u Wołomin, która upadła. Klienci jednak wiedzą swoje: nie mamy się czego bać, to tylko polityczna rozgrywka – mówią nam.
Kasy bankrutują? E tam, gadanie
Po Polsce rozsianych są 52 SKOK-i. Przez 20 lat pęczniała finansowa bańka, która dzisiaj, lada moment może pęknąć – tak wieszczą eksperci z szefem resortu finansów na czele. Mateusz Szczurek, minister finansów mówi nawet o "piramidzie finansowej" – to od czasów afery z Amber Gold dobrze znane pojęcie, które nie wróży nic dobrego. Według szacunków Komisji Nadzoru Finansowego SKOK-i są pod mocną finansową kreską i w zeszłym roku odnotowały 720 mln strat. Jeśli spojrzeć na stopień wypłacalności – ten też jest na minusie i wynosi minus 3,8 proc. Przedstawiciele SKOK-ów odbijają piłeczkę i przedstawiają z kolei swoje wyliczenia, które nijak mają się do powszechnych dzisiaj ostrzeżeń przed Kasami.
W obliczu tych niewesołych informacji, skoligacone (choćby przez bliską współpracę z Grzegorzem Biereckim, który przez lata zarządzał SKOK-ami i byłym senatorem partii Jarosława Kaczyńskiego) z Prawem i Sprawiedliwością Kasy zostały wrzucone w wir politycznej zawieruchy przed jesiennymi wyborami. Posłowie Platformy raz po raz alarmują, że SKOK-i są nierentowne, a cała struktura jest groźna dla klientów. – Jeśli wygramy wybory, powstanie komisja w celu wyjaśnienia sprawy SKOK-ów. Afera SKOK-ów to największa afera ostatnich 25 lat. Nie ma najmniejszego porównania do afery Amber Gold. To jest porównanie myszy do słonia – mówiła niedawno Joanna Mucha w Faktach po Faktach. PiS, który jeszcze nie tak dawno temu chętnie bronił SKOK-ów, dzisiaj, choć oficjalnie i głośno nikt tego nie mówi, już nie stoi murem za spółdzielczymi kasami parabankowymi.
Najciekawsze jednak w tym wszystkim jest to, że samym klientom SKOK-ów wcale nie udziela się panika – ci, z którymi udało mi się porozmawiać są przekonani, że ich oszczędności są bezpieczne. Poniekąd mają rację. Od kiedy Bankowy Fundusz Gwarancyjny objął klientów SKOK-ów parasolem ochronnym, ich oszczędności rzeczywiście są zabezpieczone, tyle tylko, że nie jest to zasługą samych Kas.
Nie boimy się o pieniądze! SKOK-i są nasze i basta
Udaje nam się porozmawiać z kilkoma klientami jednej z warszawskich filii SKOK-u Stefczyka zlokalizowanego na Żoliborzu. Ta placówka znajduje się w kleszczach dwóch innych bankowych oddziałów: BNP Bank Paribas i BZ WBK. Już na pierwszy rzut oka widać, że ten punkt Kas nie cieszy się takim powodzeniem jak dwie sąsiadujące z nim bankowe placówki, gdzie drzwi otwierają się i zamykają na okrągło. Na drzwiach żoliborskiego SKOK-u wita zachęcający napis: "To samo miejsce. Więcej możliwości".
– Niczego się nie boję – mówi nam Bohdan Pieczyński, emeryt, który od wielu lat trzyma swoje pieniądze w SKOK-u Stefczyka. Kiedy pytam, czy słyszał o zamieszaniu wokół Kas Spółdzielczo-Kredytowych, odpowiada szybko i zdecydowanie. – To zwykłe zawracanie głowy – ucina. Po czym zaczyna wymieniać zalety SKOK-ów. – To nie są takie zwykłe banki. Na nich nie można polegać. Co innego tutaj. I mówię to z perspektywy starszego człowieka, który co nieco wie. Pieczyński jest przekonany, że w sprawę bardziej niż PiS zamieszany jest ustępujący prezydent. – To sprawka Komorowskiego. Na 100 proc.! – mówi dobitnie.
Kolejna osoba, z którą rozmawiam również jest emerytką. Pani Katarzyna jest babcią dwójki wnuków i słuchaczką Radia Maryja. – Przeniosłam tutaj rachunek dwa lata temu. Nie wierzę w to, co wygadują teraz politycy. Takie gadanie słyszałam już podczas kampanii prezydenckiej. Bzdury. Wcześniej byłam w PKO, ale tam pobierali mi za duże opłaty. Mój sąsiad polecił mi wtedy SKOK-i. Poszłam i od tej pory tu trzymam pieniądze. Jestem bardzo zadowolona. Miła obsługa, szybka obsługa i mogę robić darmowe przelewy na konto Radia Maryja. Ale przede wszystkim są nasze, polskie – dodaje.
Zdecydowana większość klientów tego SKOK-u nie ma żadnych obaw. Jedną z nielicznych osób, która miała niewielkie wątpliwości jest Hanna Malec, również na emeryturze. – Dzisiaj rano zadzwonił do mnie zaniepokojony syn i powiedział, żebym szybko poszła się upewnić, czy nie stracę oszczędności. Jestem klientką SKOK-u od wielu, wielu lat. Trzymam tu pieniądze nie tyle dla siebie, ile dla moich dzieci i wnuków. Syn mi powiedział przez telefon : "Mama, SKOK-i bankrutują!", no więc dla świętego spokoju przyszłam do oddziały i zapytałam, czy mogę spać spokojnie. Nic takiego się nie dzieje, nic nam nie grozi, a pracownicy zapewnili mnie nawet, że dzisiaj będzie konferencja prasowa, na której przedstawią całą sytuację. To wszystko jest na użytek tej całej kampanii wyborczej. Platforma i Komorowski za tym stoją.
"Kopacz to łajza", "my niczego się nie boimy!"
Spotykam też małżeństwo. Nie chcą się przedstawiać z imienia i nazwiska, twierdzą, że wystarczy napisać, że są "lojalnymi klientami SKOK-u". Kiedy pytam, co sądzą o całym zamieszaniu wokół SKOK-ów, od razu przystępują do ofensywy. – Czy pani wie, że to wszystko kłamstwo? – pyta mnie mężczyzna. I zaczyna objaśniać. – SKOK–ów jest bardzo dużo! My z żoną korzystamy ze SKOK-u Stefczyka. On w ogóle nie jest zamieszany w te wszystkie afery. Nazwa "SKOK" powinna być zastrzeżona, tak żeby takie kasy, jak ta w Wołominie nie wpływały na wizerunek np. Stefczyka. Przecież niejeden pies ma na imię "Burek", podobnie jest z kasami.
– Ten Wołomin to przecież zakładali wojskowi z WSI i wiadomo, że chcieli po prostu przekręcić parę złotych. Teraz znowu wyciągnęli te SKOK-i, bo kampania trwa. Tak samo było przy prezydenckich. My się niczego nie boimy. Jesteśmy z mężem dobrze obsłużeni i mamy pełne zaufanie – dodaje żona mężczyzny.
Kobieta szybko się rozkręca, kiedy pytam o politykę. – Niech mi żadna łajza, jak ta"Kopaczowa" nie stara się podważać autorytetu SKOK-ów! Jakoś nie słyszę, żeby ktoś mówił o wyprzedaży całej Polski! A te SKOK-i to taki zastępczy temat, podpucha, która ma odwrócić uwagę.
Większość osób, które spotkałam mówi to samo: świetna obsługa, SKOK-i są polskie, a za aferą i "piramidą finansową" stoi PO, Ewa Kopacz do spółki z Bronisławem Komorowskim. Liczby i ostrzeżenia do nich nie przemawiają. Pieniądze są ich zdaniem w dobrych rękach.