Donald Tusk nie pojawi się na zaprzysiężeniu prezydenta elekta Andrzeja Dudy. Jego pretensje o brak zaproszenia jednak nieuzasadnione.
Donald Tusk nie pojawi się na zaprzysiężeniu prezydenta elekta Andrzeja Dudy. Jego pretensje o brak zaproszenia jednak nieuzasadnione. Fot. 360b / Shutterstock.com/ Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Donald Tusk nie otrzymał zaproszenia na czwartkowe zaprzysiężenie od głowy państwa, więc nie pojawi się na uroczystości. Współpracownicy Andrzeja Dudy nie rozumieją całego zamieszania. – Prezydent elekt zaprasza wyłącznie małą grupę swoich przyjaciół i krewnych – przekonują. Reszta należy do obowiązków „szefów” poszczególnych instytucji.

REKLAMA
Prezydent nie jest stroną konfliktu
Zaprzysiężenie nowego prezydenta to uroczystości państwowe. Do Sejmu RP zaprasza marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska, do katedry – kardynał, na Zamek Królewski – jego dyrektor, a na uroczystości odbywające się na Placu Piłsudskiego – minister obrony narodowej, z racji tego iż jest to przekazanie władzy zwierzchniej nad armią.
– Pod żadnym z tych zaproszeń nie jest podpisany prezydent Andrzej Duda – tłumaczy w rozmowie z naTemat Marcin Kędryna współpracownik prezydenta. – Nie ma takiego zwyczaju, abyśmy my zapraszali gości, którzy nie są gości prywatnymi – dodaje.
Otoczenie prezydenta elekta jest nieco zaskoczone całą sytuacją, lecz sprawę stawia wyraźnie: To nie my jesteśmy stroną w tym konflikcie. – Nie będziemy ingerować w sprawy organizacyjne, które nie są naszym zadaniem – mówi Marcin Kędryna. – Wszystkie zasady zostały ustalone już dawno i namawianie nas do tego było jednocześnie namawianiem do ich złamania – dodaje.
Paweł Graś sprawcą zamieszania?
Donald Tusk otrzymał zaproszenie od pani marszałek Kidawy-Błońskiej na uroczystości w Sejmie jako były premier (podobnie jak wszyscy był premierzy i prezydenci). Otoczenie Tuska zwrociło jednak uwagę, że Tusk nie jest wyłącznie „byłym premierem”. „Nie było zaproszenia dla szefa Rady Europejskiej od prezydenta elekta” - informuje Paweł Graś.
Zaproszenie szefa Rady Europejskiej? Nie ma takiego zwyczaju
W krótkim komunikacie pojawiają się jednak dwie nieścisłości. Po pierwsze – wspomniana kwestia zaproszeń od Andrzeja Dudy (wyłącznie dla bliskich), a po drugie – jako szef Rady Europejskiej – Donald Tusk zaproszenia otrzymać nie powinien. Do tej pory nie było takiego zwyczaju, aby zapraszać głowy innych państw oraz szefów organizacji międzynarodowych, co potwierdza w komunikacie do redakcji naTemat Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Rzecznik prasowy MSZ

W programie zaprzysiężenia Prezydenta RP w 2005 roku oraz w 2010 roku nie była przewidziana obecność głów państw ani szefów rządów czy też organizacji międzynarodowych. W Polsce do udziału w zaprzysiężeniu Prezydenta RP zaproszeni są szefowie misji dyplomatycznych akredytowani w RP i to oni reprezentują państwa, z którymi utrzymywane są stosunki dyplomatyczne.

Zaproszenie Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej wymagałoby zaproszenia dwóch ludzi, którzy w Europie są „ponad” nim, tj. przewodniczący Parlamentu Europejskiego i szef Komisji Europejskiej. Wtedy z kolei trudno byłoby tłumaczyć, dlaczego odmówiono zaproszeń głowom państw, które się o to starały, a takich również nie brakowało.
Zamieszanie z zaproszeniem szefa Rady Europejskiej (a raczej jego braku) wynika najprawdopodobniej z nieścisłości komunikacyjnych i niedoprecyzowanej wiedzy otoczenia Donalda Tuska w sprawach czysto organizacyjnych.

Napisz do autora: karolina.wisniewska@natemat.pl