Przepraszanie - kobieca przypadłość?
Przepraszanie - kobieca przypadłość? Screen: Youtube

Przepraszam, kiedy otrę się o kogoś w tramwaju. Przepraszam, gdy chcę zabrać głos. Przepraszam, bo za bardzo mi zależy. Przepraszam za to, że jestem szczera. Nadużywam słowa na P i wszyscy – przyjaciele, a nawet szefowa – zwracają mi na to uwagę. Okazuje się jednak, że nie jestem jedyna.

REKLAMA
Miła, grzeczna i uczynna
Karina Schumann i Michael Ross, psycholodzy z Uniwersytetu w Waterloo przeprowadzili badania, które miały pokazać zależność między płcią a używaniem słowa „przepraszam”. Pierwsza część zakładała, że uczestnicy – kobiety i mężczyźni – raportują w dzienniku wszystkie sytuacje, którym byli winni i za które rzeczywiście przeprosili. Wynik? Do kajania się częściej skłonne panie. Badacze wytłumaczyli to następująco: mężczyźni nie traktują aż tak wielu czynności jako powodów do ukorzenia się. Poza tym w ich mniemaniu „przepraszam” jest też oznaką słabości i utraty przewagi. – Panowie nie potrafią przyznać się do błędu – brzmi wniosek. – To najzwyczajniej uderza w ich ego. Kobietom z kolei bardziej zależy na uczuciach innych i dobrych relacjach z otoczeniem.
Aby nie być gołosłownym, przeprowadzano jeszcze jeden eksperyment. Badani wyobrażali sobie, że są stroną w konflikcie – drugą miała być osobą tej samej płci albo przeciwnej. Zarówno w pierwszym, jak i drugim wypadku, częściej przepraszały lub wybaczały kobiety. Nauka obnażyła to, że mają one większą potrzebę używania „przepraszam” w codziennych sytuacjach, nawet w tych, które wcale tego od nich nie wymagają.
Czy to tylko kwestia płci? Niekoniecznie. Od małego dziewczynki uczy się być grzeczną, miłą i uczynną. „Uśmiechaj się”, „Nie kłóć”, „Nie odzywaj się nieproszona”, to słyszą na każdym kroku, by w dorosłym życiu na wszystko reagować jednym, najczęściej niepotrzebnym stwierdzeniem. Naukowcy potwierdzają: kobieta przeprasza, bo czuje się winna, w ten sposób okazuje empatię i chętniej wyciąga rękę na zgodę.
Za co dziś przeproszę?
Reklama Pantene sprzed kilku miesięcy. Zaczyna się sceną: biurowe spotkanie, kobieta przeprasza za zadanie „głupiego pytania”. Inna w następnej przeprasza, że prosi kogoś o rozmowę. Następna też, bo siedzący obok facet musnął ją ramieniem. Później oglądamy te same sytuacje, ale bez „przepraszam”. Dlaczego kobiety tak na nie reagują?
Marta, studentka

Uważam, że nie wolno generalizować - to nie jest tak, że tylko kobiety przepraszają za wszystko. Znam i panie, i panów, którzy zachowują się w ten sposób, więc myślę, że to kwestia charakteru i wychowania. Przepraszanie jest ważne, owszem. To sztuka umieć przyznać się do winy czy błędu. Ale nie wtedy, gdy bijesz się w piersi i tłumaczysz z tego, że jest brzydka pogoda, że czegoś nie zrozumiałaś, że dziesięć tysięcy innych rzeczy. Jesteśmy tylko ludźmi i na niektóre rzeczy nie mamy żadnego wpływu, albo są tak błahe, że naprawdę nie warto sobie nimi zaśmiecać głowy. Nie musimy zbawiać świata, wiec nie dajmy się zwariować ciągłemu przepraszaniu. Ja przepraszam, ale wtedy, gdy trzeba. Ciągłe kajanie się sprawia, że czujemy się paskudnie, a w przeprosinach chyba chodzi o to, żeby w końcu wyzbyć się złych emocji, prawda?


Nie przepraszaj, że żyjesz

Marysia, dziennikarka, nie sądzi, żeby za często przepraszała. Nie odbiera jednak samemu słowu znaczenia, bo jest ważne, podobnie jak: Dziękuję i proszę. – Nie chodzi mi oczywiście o kompulsywne wręcz zachowania, które mają na celu płaszczenie się przed innymi – tłumaczy. Uważa, że takie sytuacje są po prostu denerwujące i nie lubi, gdy ktoś w takich się stawia.
– Kiedy jednak od innych słyszę „przepraszam” zdecydowanie łatwiej jest mi im wybaczyć – przyznaje. – Chociaż fakt faktem wydaje mi się, że żyjemy w kraju, gdzie poczucie niższości towarzyszy nam często i słowo „przepraszam” może być pewnym odzwierciedleniem tego zjawiska. Przytacza tu przykłady z życia codziennego: kiedy załatwiamy urzędowe sprawy, zawracając głowę pani za okienkiem albo przepraszanie, że przypadkiem przeszkodziliśmy w czymś sprzedawcy. – Myślę jednak, że to się powoli zmienia – mówi.
Ola, początkująca aktorka, jest przekonana, że powodem dla którego kobiety za często przepraszają, jest ich daleko posunięta intuicja. – Często nawet jeśli powiemy coś, co uważałyśmy za słuszne, to zaraz po wypowiedzeniu tych słów mamy ochotę przepraszać – stwierdza. – bo boimy się, że mogłybyśmy kogoś nimi zranić. Po chwili zadaje pytanie, czy w takim razie warto cokolwiek mówić?
Ola

Może właśnie lepiej nie i zawsze kierować się miłością do danej osoby? I to nawet jeśli dane zachowanie nas męczy. Dochodzę do wniosku, że przepraszam za to, że zagalopuję się w słowach, które mają bardzo dużą moc. To raczej już nie jest nadużywaniem słowa "przepraszam". Kobiety mogą robić to bez powodu, bo rodzi się w nich niesłuszne poczucie winy.

Moja mała wielka wada
Według niej wynika to także z poczucia "bycia gorszą i zawsze winną". Przyznaje jednak, że mimo iż nie należy do osób, które zaczynają zdanie od słowa na P, to i jej czasem towarzyszy takie myślenie
– Wiesz co? Jeśli przepraszanie jest rezultatem wychowania, to może i dobrze – dodaje. – Koniec końców, rodzice mieli rację, chociaż powinny istnieć jakieś granice. Są przecież momenty, kiedy warto się pogniewać, wkurzyć i wcale nie być miłą. Paradoksalnie, dzięki temu właśnie będziemy fajniejszymi osobami.
Jak być kulturalną osobą i nieprzesadnie ugrzecznioną? Kiedy zbyt często powtarzam "przepraszam", odnoszę wrażenie, że irytuję ludzi, ale prawda jest taka, że robię to zwykle bezwiednie. Sloane Crosley z New York Times cytuje Julię Child, która mówiła: Nie przepraszaj, rób swoje i żyj na maksa. Dodałabym: Nie przepraszaj, że przepraszasz i śmiej się z siebie. Najlepszy przykład? Amy Schumer, aktorka komediowa.

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl