
Kolejna znana z Instagrama kobieta łamie stereotyp związany z ciałem. „Skinny fat”, czyli „chude grubasy”. Masa ciała w normie, za to poziom tkanki tłuszczowej jest zbyt wysoki. Zanna Van Dijk, dzisiaj trenerka, pokazała na przykładzie własnych zdjęć, jak można zmienić swoje ciało na lepsze… tyjąc.
22-latka mieszkająca obecnie z Londynie, opowiedziała niedawno Daily Mail, jak wyglądała jej droga do pięknego ciała. Wszystko zaczęło się od zdjęcia, które umieściła na swoim Instagramie. Kobietę obserwuje ponad 60 tysięcy użytkowników, nic dziwnego, że jej postać okazała się znakomitym wyjściem do przybliżenia po raz kolejny zjawiska „skinny fat”.
Po lewej, byłam królową cardio z restrykcyjną dietą. W środku, podnosiłam ciężary i ograniczałam jedzenie. Teraz podnoszę duże ciężary, robię niewiele cardio, jem jak koń i mam zdrowe podejście do jedzenia. Ćwiczę z ciężarami konsekwentnie przez około dwa lata. Ćwiczę tak mocno, jak tylko mogę. Przytyłam 10 kilogramów. Nie, nie jestem gruba. Nie, nie jestem męska. Chcę pokazać, że waga może być myląca, kiedy podnosisz ciężary.
Osoby, które mają teoretycznie prawidłowe BMI, ale wysoką zawartość tłuszczu w organizmie, są narażone na dolegliwości związane ze "standardową" otyłością. Są to między innymi choroby układu krwionośnego, czy też cukrzyca. Równie ważne jest zdrowie psychiczne. O korzystnym wpływie sportu na nasze życie, napisano już chyba wszystko. Podobną obserwacją podzieliła się na Instagramie Zanna Van Dijk – Mogę teraz szczerze powiedzieć, że chociaż nie jestem bardzo chuda i nie mam falującego sześciopaka, kocham moje ciało bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Jest to kolejna osoba, która w ostatnim czasie przekonuje kobiety do ćwiczeń siłowych, w zamian za głodzenie się i bezcelowe bieganie na bieżni. Emily Skye, która niedawno przedstawiła swoje zdjęcie przed i po jedzeniu, wywołała w sieci sporą dyskusję.
Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl
