Wychudzeni, bladzi, przemęczeni. Właśnie przyjechało ich do Austrii 20 tysięcy, a w przyszłym roku może być dwukrotnie więcej. Dostają wszystko, czego im potrzeba – mieszkanie, żywność, ubrania. Tak “New York Times” pisał w 1981 roku o Polakach, którzy uciekali z komunistycznej ojczyzny. Czy czegoś to państwu nie przypomina?
Dokładnie w takim tonie utrzymane są dzisiejsze relacje o uchodźcach z Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy napływają do Europy. “Powódź”, “zalew”, “fala” – takich określeń się używa, podkreślając, że migranci docierają do celu zdesperowani i wymizerowani.
Wiemy, jakie stanowisko w dyskusji o azylantach zajmuje Polska. Choć rząd oficjalnie deklaruje solidarność, społeczeństwo jest raczej niechętne pomysłowi przyjmowania uchodźców, a spora jego część otwarcie przejawia wrogość. Warto więc przypomnieć, że my, Polacy, też byliśmy kiedyś “po drugiej stronie”. I nie chodzi tu o przypominane w mediach historie migracji zarobkowych czy ucieczek podczas II Wojny Światowej.
"Austria szykuje się na zalew polskich uchodźców" – tak pisał w grudniu 1981 roku "New York Times". W korespondencji dziennikarza Paula Lewisa była mowa o 20 tys. Polaków, którzy uciekli z kraju, a także o tysiącach kolejnych migrantów, którzy mieli przybyć do Austrii po wprowadzeniu stanu wojennego.
Dlaczego akurat tam? Bo Austria była jednym z niewielu zachodnich państw, do których Polacy mogli wjechać bez wizy. – Jesteśmy pierwszym krajem, który odwiedzają w drodze na Zachód. Musimy ich przyjąć – mówiła "NYT" Gabriele Neugebaue, tamtejsza minister spraw wewnętrznych. – Zaoferujemy polskim uchodźcom azyl, tak jak oferujemy wszystkim ofiarom opresji i niesprawiedliwości – dodawał kanclerz Bruno Kreisky.
Dziennikarz gazety podkreślał, że widział tłumy wymizerowanych Polaków ustawionych w kolejce w budynku na terenie największego austriackiego obozu dla uchodźców. Większość chciała wyjechać do USA, ale nie mogła z powodu limitów ustanowionych przez amerykańskie władze.
– Czekałem 40 lat na życie, które nam obiecano, ale ono nie nadeszło. Jestem wystarczająco młody, by zacząć od nowa – mówił dziennikowi Aleksander Wróblewski, 42-latek, który pracował przy produkcji mebli.
W artykule "NYT" znalazła się też inna ważna informacja. Dziś część Polaków oburza się na myśl o tym, że nasze państwo miałoby łożyć na utrzymanie Syryjczyków czy Erytrejczyków. Jak przypomniał dziennikarz amerykańskiego dziennika, w 1981 roku Austria na opiekę nad polskimi uchodźcami wydała 100 milionów dolarów, a dwukrotnie większy wydatek poniesie w kolejnym roku.
Zawsze można powiedzieć, że to była inna sytuacja, a Austria przyjmowała ludzi z własnego "kręgu kulturowego". Faktem jest jednak, że Austriacy bez względu na koszty otworzyli się na potrzebujących pomocy Polaków. Warto o tym pamiętać, kiedy dziś słyszymy, że tysiąc złotych zasiłku dla azylanta to zbyt dużo...
Polacy i inni uchodźcy, którzy szukają azylu, są umieszczeni w obozach takich jak ten, gdzie byłe koszary wojska od 1956 roku służą za obóz dla uchodźców. Są także kwaterowani na koszt rządu w pensjonatach na terenie kraju.