Korki i nerwy - strajk taksówkarzy paraliżuje miasta. "Komu przeszkadza przewóz osób? Że klient mniej płaci?"
redakcja naTemat
23 maja 2012, 10:08·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 23 maja 2012, 10:08
Nieprzejezdne ulice, żółwie tempo podróży - nie dość, że miasta i tak codziennie rano stoją, to jeszcze dziś dodatkowo są blokowane przez taksówkarzy. Kierowcy boją się, że po tym, jak rząd dereguluje ich zawód, przegrają z tańszymi konkurentami. Czy w ten sposób zjednają sobie mieszkańców? My wątpimy. A jak jest Waszym zdaniem?
Reklama.
W naszej redakcji od rana nie milkną dyskusje dotyczące strajku taksówkarzy. Przebicie się dziś przez miasto graniczy z cudem, więc każda kolejna osoba, która wchodzi do biura wymyśla, co zrobi w odwecie za strajk ("następnym razem, jadąc przed taksówkarzem, zatrzymam się na awaryjnych i otworzę klapę od silnika. Też sobie zastrajkuję"). Jak widać na Twitterze, podobnie reagują też inni:
Nawet premier, którego wystąpienie transmitowane było przez wszystkie telewizje informacyjne, apelował do taksówkarzy, by "korzystali z prawnych form protestu, ale nie znęcali się nad mieszkańcami". - Dokuczanie ludziom przez korkowanie ruchu uważam za przesadę - powiedział.
Blogerka Kataryna zastanawia się nie tyle nad formą, a przyczyną protestu:
Trafiła w sedno? A co Wy myślicie o proteście taksówkarzy?